Tego się nie spodziewałem. Choć wiem, że seria nadal istnieje (grałem przecież w Xeno!) to zawsze jak pojawiają się nowe informacje na jej temat to jestem porządnie zdziwiony. Może dlatego, że prawie nikt o niej nie mówi…
Metal Max to dość ciekawa seria – co prawda jest to JRPG, ale kilka rzeczy ją wyróżnia. Po pierwsze zwykle mamy do czynienia z jakiś rodzajem postapokalipsy. To co jednak jest najważniejsze – walki toczą się jakby na dwóch poziomach. O co chodzi konkretnie? Otóż walczyć można „na piechotę” lub… w czołgach. Jeśli graliście w Xenogears to jest coś w tym stylu tylko zamiast mechów są czołgi (które są równie fajne!). Czołgi można ulepszać, zmieniać im główne działa, dodawać inną broń, etc. To ostatnie to zresztą największa frajda jeśli chodzi o tę serię. Do tego – co nietypowe dla JRPG – Metal Maxy są zwykle przynajmniej w pewnym stopniu nieliniowe oraz oferują otwarty świat. Pierwszy Metal Max to 1991 rok, więc w tym przypadku można mówić o serii z tradycjami (gry wychodziły na NES-a, SNES-a, PlayStation 2, DS-a, 3DS-a oraz Vitę i PS4).
Kadokawa Games ogłosiła, że powstanie remake ostatniej części serii i będzie nosił tytuł Metal Max Xeno: Reborn. Tytuł ma ukazać się w Japonii na zimę tego roku na Switchu oraz PS4. Ma zostać zmieniony styl graficzny oraz engine gry, same mechaniki oraz dodano odpowiednią nowe rzeczy tak by ci którzy grali w oryginał nadaj chcieli sięgnąć po ten remake. Pokazano także pierwsze screeny:
Zapowiedziano też od razu sequel czyli Metal Max Xeno: Reborn 2 – również na Switcha oraz PS4 w 2020 roku. Dodatkowo podano wstępną nazwę kolejnego tytułu z serii – Metal Max Code Zero. W tym przypadku nie znamy daty premiery oraz platform.
Warto przez chwilę skupić się pierwszym zapowiedzianym tytule. Dlaczego? Ponieważ oryginalny Metal Max: Xeno miał premierę w 2018 roku. Czyli dostajemy remake już w rok po premierze? Owszem i chyba wiem dlaczego. Grałem w Metal Max: Xeno i… to nie był najlepszy tytuł. Co prawda miał wszystkie elementy serii Metal Max, ale czuło się, że był mocno niedopracowany. Kulała sama fabuła, postacie były drewniane, a walki poza czołgami niezbyt wciągające. Jak zwykle najlepsze było ulepszanie czołgów i tą cześć zabawy mogę pochwalić. Myślę, że Kadokawa chce w ten sposób zatrzeć złe wrażenie, które na wielu graczach zrobił Metal Max: Xeno. Oby remake był lepszy (choć pierwsze screeny nie powalają) i szybko pojawił się na Zachodzie.
PS. Jeśli ktoś ma ochotę zagrać w dobrego starego JRPG-a to istnieje bardzo dobre fanowskie tłumaczenie Metal Max Returns na SNES-a.