Nie jestem w stanie już policzyć ile razy podchodziłem do battle royale w różnych grach. Czy nowy tryb w nadchodzącym Call of Duty sprawi, że w końcu zagrzeję miejsce na dłużej?
Frontnite odrzucił mnie praktycznie od razu swoją cukierkowatością i stylem rozgrywki, który absolutnie mi nie leży. Trochę więcej czasu spędziłem przy H1Z1, ale niestety też nie za dużo, chociaż większy realizm zdecydowanie przypadł mi do gustu. Stosunkowo późno odpaliłem PUBG, jednak w wersji mobilnej, na komórce, więc w ogóle nie powinienem się tym chwalić. Ostatnio zaś nadzieję rozpaliła we mnie Fear the Wolves, ale ostatnie dni pokazały, że gra ta albo traci na zainteresowaniu, albo dzieje się coś z serwerami, bo znalezienie ludzi graniczy z cudem. Teraz ponownie zasiadłem do nowego CoDa, naturalnie w wersji beta, która właśnie się zakończyła, aby ograć tryb Blackout… I chyba znalazłem swoje miejsce, pomimo że nadal dupa ze mnie a nie strzelec wyborowy:)
„Zaćmienie” oferować będzie co najmniej 4 opcje zabawy – solo, w drużynach czy w formule polegającej na walce zmuszającej do bliskiego kontaktu z przeciwnikiem. Tyle autorzy pokazali przez te kilka dni. Gra zaczyna się zupełnie standardowo, czyli zrzuceniem graczy na pole walki, które fanom Call of Duty od razu wyda się znajome, a przy okazji warto wspomnieć, że to całkiem spory teren. Niemniej jednak stosunkowo łatwo skompletować wyposażenie, ponieważ broń i cała reszta są całkiem logicznie porozmieszczane, w przeciwieństwie do innych produkcji battle royale. Podczas bety w jednej grze brało udział od 80 do 100 graczy i ta mapa świetnie radzi sobie z „obsługą” takich tłumów. Naturalnie nie brakuje tu zawężającego się pola gry, a pozostanie przy życiu ostatniego gracza czy drużyny powoduje zakończenie zabawy.
Do dyspozycji mamy cała masę zabawek znanych z opcji multiplayer, w tym oczywiście bronie, które można modyfikować przy pomocy znalezionych dodatków. Nie brakuje też sterowanych zdalnie pojazdów, są perki które podnoszą nasze skille na określony czas, możemy również korzystać z haka do szybkiego przemieszczenia się z punktu A do punktu B, itd.. Jest więc spore urozmaicenie i spore możliwości jeśli chodzi o strategię rozgrywki, a tymi można wręcz żonglować, biorąc pod uwagę budowę i zróżnicowanie terenu.
W Blackout są dostępne i pojazdy – helikoptery, ciężarówki, quady. Sterowanie nimi nie przysparza najmniejszych problemów, trzeba jednak mieć świadomość, że służą one głównie do transportu i teoretycznie tylko w rozgrywce drużynowej można je wykorzystać do przeprowadzenia szturmu.
Co mi się zdecydowanie nie podoba, chociaż pomysłem złym nie jest, to takie atrakcje jak zombiaki czy możliwość oberwania z rayguna. Właśnie od tego uciekałem, a tu proszę, taki strzał w pysk. Fajnie że próbuje się urozmaicać rozgrywkę, ale uważam że takie smaczki akurat powinny trafić do oddzielnego trybu i mam nadzieję że finalnie właśnie tak się stanie.
Naczytałem się w internecie o rzekomych problemach technicznych. Betę testowałem na PS4 i była to jedna z lepszych bet jakie w ostatnim czasie widziałem. Nie miałem problemów z niczym, poczynając od matchmakingu, który przebiegał sprawnie, a kończąc na problemach z grafiką. Być może to efekt szybkiego naprawiania błędów przez deweloperów.
Obawiam się, że największym problemem, przynajmniej na chwilę obecną, będzie przyciągnięcie fanów formuły battle royale. Problem ten może wynikać przede wszystkim z tego, że tryb Blackout nie oferuję niczego nowego, a w dodatku aby z niego korzystać trzeba będzie wydać kilka złotych. A co z fanami Call of Duty? Ci oczywiście kupią grę, będą się świetnie bawili biegając po ogromnym terenie, ale mam wątpliwości czy brak „zaćmienia” zasmuciłby kogoś bardziej niż brak kampanii. Mnie póki co kupili.