Premiera odświeżonej trylogii GTA nie wygląda dobrze i w tej chwili cierpi na wiele bolączek. Wygląda na to, że gracze powoli zaczynają tracić cierpliwość.

Z Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition wiąże się kilka poważnych zgrzytów. Od czego zacząć? W internecie pojawiło się wiele opinii graczy, którzy są niezadowoleni ze złej optymalizacji. Najnowsze remastery cierpią na częste spadki płynności, a ich wymagania są nieproporcjonalnie wysokie do tego, co można zobaczyć na ekranie w zakresie jakości wyświetlanej grafiki. Kolejne głosy krytyki mają związek z samym wyglądem postaci, które zdaniem graczy wyszły sztucznie i nieatrakcyjnie, jakby tego było mało, często wyginają się w zaskakująco nienaturalny sposób. Kwestia gustu? Być może, więc najlepiej będzie przejść do następnego rozdziału problemów towarzyszących Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition.

Niefortunną bolączką gry jest odebranie nabywcom najnowszych remasterów… możliwości grania w to, za co zapłacili. Serwery Rockstar Games Launcher nie działają od wczoraj (11 listopada 2021 roku) i nawet teraz, niemal 24 godziny później, gracze nadal mają problemy z uruchomieniem zakupionej kolekcji Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition. Takie incydenty są wyjątkowo niefortunne w okresie premierowym, lecz jakby tego było mało, niektórzy nabywcy gry skrupulatnie przeszukali pliki gry i znaleźli niezabezpieczony main.scm, w którym znajdują się wewnętrzne dokumenty, komentarze deweloperów pracujących nad oryginalnymi grami z kolekcji, a do tego różnego rodzaju wycięta zawartość.

Krótko mówiąc, nagromadziło się sporo problemów, a same remastery pozostawiają wiele do życzenia. Można zaryzykować stwierdzenie, że Grand Theft Auto: The Trilogy – The Definitive Edition nie jest udaną premierą, a całej sytuacji jest coraz bliżej do kryzysu wizerunkowego.