Potencjalnie wartego znacznie, znacznie więcej.
Dowodów na to, że na platformie Valve znajduje się masa błędów i trochę słabości nie ma co szukać zbyt daleko – ledwie rok temu twórca, który znalazł (i próbował zgłosić) błąd pozwalający na swobodne dodawanie gier do katalogu Steama umieścił w nim Symulator Schnięcia Farby, gdy GabeN i spółka ignorowali jego sygnały o istnieniu problemu.
Jak się okazuje, w sierpniu tego roku haker imieniem Artem Moskowsky znalazł w platformie dziurę, która pozwalała na dostęp do dowolnych kluczy z dowolnej gry… za pośrednictwem strony internetowej Steama. Jak tłumaczy, wystarczyło wprowadzić jeden parametr by ominąć pierwsze zabezpieczenie, a potem wprowadzić identyfikator, by pozyskać klucz do dowolnego produktu (na przykład 36 tysięcy kluczy do Portala 2, co zresztą zrobił lecz tylko by sprawdzić działanie błędu – nic nie sprzedał, a sam proces pozyskiwania kluczy został odnotowany przez serwer). Zamiast jednak wykorzystać dziurę i żyć jak król za setki kradzionych kluczy Moskowsky zgłosił Valve problem i otrzymał nagrodę w wysokości 20 tysięcy dolarów. Całość miała miejsce w sierpniu tego roku, ale publicznie informacje o luce opublikowane zostały dopiero na koniec października, po naprawieniu błędu.
Jak się okazuje, Moskowsky żyje całkiem przyzwoicie z szukania dziur w platformie Valve – w czerwcu zarobił kolejne 25 tysięcy dolarów znajdując jeszcze jedną krytyczną lukę w Steamie. Do tego dochodzi kilka mniejszych dziur i wypłat. Okazuje się, że Valve od około roku rozdaje pieniądze osobom, które będą w stanie znaleźć lukę w ich systemie. Jak zawsze pracując cudzymi rękami?