Karciankę czekają zmiany… wszystkiego?
Artifact to tragiczny przykład tego, jak nie należy wydawać gry komputerowej. Bardzo solidna karcianka, zaprojektowana przez karciankowego guru i ojca Magic: The Gathering, Richarda Garfielda posiadała obiecujący model rozgrywki, który ostatecznie przegrał z koniecznością zakupu gry, by odblokować możliwość płacenia za nią dalej w przyszłości. Choć w pierwszych tygodniach od premiery gra mogła pochwalić się nawet 60 tysiącami grających równocześnie, w tej chwili nie zawsze gra na raz 200 osób.
W opublikowanym dziś blogu Valve przyznało, że podeszło do Artifact niewłaściwie, stwierdzając, że całe doświadczenie z rozgrywki, zarówno od strony ekonomii w grze, jak i „interakcji społecznych” poszło w złym kierunku. W związku z tym firma przyglądać się będzie, co poszło nie tak i spróbuje naprawić zepsutą przez siebie grę. Zabrakło co prawda szczegółów odnośnie tego, co właściwie stoi za tym naprawianiem i przemyśliwaniem na nowo, ale Valve obiecuje, że będzie eksperymentować, aż gra stanie się lepsza.
Reakcje fanów są bardzo mieszane – niektórzy cieszą się, że Valve, którego pracownicy mogą ponoć wybierać, nad czym chcą pracować, traktuje Artifact poważnie i chce go naprawić, inni twierdzą, że nikt nie prosił o karciankę, która w 2018 jest już spóźniona na przyjęcie – zamiast tego Gaben i spółka powinni zaktualizować Team Fortress 2. Albo wydać wreszcie Half-Life 3.