Prawdziwy horror zaczyna się o 4:00 rano, gdy plusk wody z łazienki przypomina o zapchanym odpływie. Za kilka godzin ważny egzamin, świt dopiero się zbliża, a wanna wypełniona jest śmierdzącą, czerwoną substancją (jak to dobrze, że gra jest monochromatyczna i w domyślnym zestawie barw zabrakło czerwieni).
There’s Something in the Pipes to świetna, pikselartowa miniatura, zrealizowana na silniku Adventure Game Studio (tak, przygodówka point and click). W sumie opowieść zaczyna się niewinnie, od horroru przetykania zapchanej wanny o 4 rano, acz fabuła bardzo szybko brnie w rejony niespodziewanie mroczne. I nie pomaga nawet obecność gumowej kaczuszki. Na tyle, na ile zdążyliśmy sprawdzić – istnieją przynajmniej dwa zakończenia, a cała rozgrywka zmieści się w 15-30 minutach zabawy. Warto zerknąć do opcji, jeśli domyślny schemat (hmm…) kolorów nam nie odpowiada.