Australijskie studio Powerhoof zaprezentowało właśnie zapowiedź swojego najnowszego projektu – gry przygodowej z mroczną, pikselartową grafiką, toczącej się w jakimś bliżej nieznanym mieście, prawdopodobnie w latach 70.

The Drifter to opowieść o Micku Carterze, który nigdzie nie może sobie zagrzać na dłużej miejsca. Dorywcza praca, ciągły ruch. Traf chciał, że nasz bohater wraca do swojego rodzinnego miasteczka, staje się świadkiem brutalnego morderstwa i sam… ginie. I to ma być właśnie początek przygody, bo świadomość Micka wraca do jego ciała na kilka sekund przed śmiercią. I wtedy zostaje wrobiony w morderstwo. Zaplątany w sieć powiązań jakichś mrocznych korporacji, morderstwo oraz obsesję szaleństwa, jakoś ma przetrwać i oczyścić się z zarzutów.

Powerhoof to miniaturowe studio z Melbourne w Australii, złożone z dwóch osób: Dave’a Lloyda i Barneya Cumminga. Dave zaczynał swoją przygodę w świecie gier w 2002 roku z Adventure Game Studio, w 2017 roku namówił do współpracy Barneya. Ich pierwszym komercyjnym projektem był dungeon crawler Crawl (gdzie gracze przejmują role potworów atakujących bohatera). Później stworzyli Regular Human Basketball.

Razem zwyciężali w game jamach z takimi tytułami jak darmowa przygodówka Peridium i Alluvium (również dostępny za darmo). W 2017 roku rozpoczęli prace nad swoim pierwszym komercyjnym projektem zatytułowanym The Drifter. Dopiero w trym roku postanowili zająć się grą w pełnym wymiarze godzin. The Drifter jest zapowiadany jako Pulp Adventure Thriller z autorską technologią LOOK-360 (co jest równie obiecujące, jak fabuła gry). W tle usłyszymy muzykę w stylu dark synth, co także brzmi zachęcająco. Zniechęca jedynie planowana data premiery, określona słowami „When It’s Done„.