Krach gier wideo z 1983 roku jest fascynującym zjawiskiem, wokół którego narosło wiele mitów. Zamiast je powielać, zajrzyjmy do biblii z epoki, miesięcznika InfoWorld, który w listopadzie 1983 roku zamieścił obszerny, arcyciekawy artykuł zatytułowany „Co jest nie tak z Atari”.

Atari jeszcze wówczas dychało, tyle że resztką sił. Po tym jak 8 grudnia 1982 roku – dzień ten bywał nazywany momentem utraty niewinności przez Dolinę Krzemową –  jego właściciel Warner Communications ogłosił wyniki za trzeci kwartał, a dokładniej spadek przychodów o około 50% w stosunku do poprzednich okresów rozliczeniowych, jego akcje spadły w ciągu tygodnia z 54 dolarów do 30. Po kolejnych dziesięciu miesiącach zatrzymały się na 23. Głównym kamieniem ciągnącym Warnera na dno było Atari, przynoszące w drugim kwartale 1983 roku rekordową stratę 310 milionów dolarów. W przeciągu całego roku sięgnęła ona pół miliarda.

Przede wszystkim w artykule pada wyjaśnienie, dlaczego w ogóle szef Warnera Steve Ross (na zdjęciu) kupił Atari. Prawdopodobnie między bajki trzeba włożyć legendy, jak to w Disneylandzie zafascynował się grami wideo i wyobraźnia podpowiedziała mu, jak będzie wyglądać przyszłość domowej rozrywki. Dla Rossa liczyły się twarde liczby przed podjęciem decyzji, czy wchodzić w dany biznes. Interesy mające stopę zwrotu na poziomie 15% w skali roku nudziły go i wydawały się niegodne uczestniczenia. Z Atari jednak było inaczej. Analizy rentowności przeprowadzone w 1977 roku wskazały znacznie większą możliwość potencjalnego wzrostu, co zresztą sprawdziło się w kolejnych latach. W 1982 roku wyprodukowanie jednego kartridża na konsolę Atari VCS kosztowało około 5 dolarów, do tego dochodził marketing i reklama w wysokości 2 dolarów, zaś cena końcowa standardowo wynosiła 18,95 dolara. Koszt wyprodukowania samej konsoli oscylował w granicach 40 dolarów, zaś cena rynkowa brzmiała bardzo zachęcająco: 125.

Nolan Bushnell pojawia się w artykule InfoWorld jako samorodny geniusz, wart w 1983 roku 70 milionów dolarów, bezlitośnie wyrzucony ze stanowiska dyrektora generalnego Atari przez nowego szefa Raya Kassara. Kreowano go na człowieka zainteresowanego nowymi technologiami, robiącego tuzin biznesów równocześnie, wliczając w to roboty, no i słynne Pizza Time Theatres, które lekko nielegalnie, a przynajmniej nieczysto, najpierw sfinansował z pieniędzy Warnera, a potem – wykorzystując, że firma nie miała pomysłu, co z tym zrobić, odkupił od niej za bezcen i samodzielnie zaczął prowadzić.

Bushnell powiadał, że idealną sytuacją dla niego byłoby, gdyby w Atari nadal rządził on sam, Manny Gerard (analityk Warnera) prowadził negocjacje, a Steven Ross zapewniał finansowanie. Pomijając, że to całkiem nierealny deal, Bushnell zapomina, że sam był głównym hamulcowym rozwoju Atari, zupełnie nie wierząc w Atari VCS i będąc przekonanym już w 1977 roku, że ta konsola nie ma przed sobą przyszłości. Fakt, że był to przestarzały hardware, ale w tamtym momencie Atari nie miało na stanie niczego innego i trzeba było pomyśleć, jak je sprzedawać. No i właśnie to owa konsola dostarczyła pieniędzy, które spowodowały błyskawiczny wzrost Atari. W samym 1982 roku z półek sklepowych zeszło 12 milionów sztuk tego sprzętu!

Ciosem w plecy Atari faktycznie były E.T. i Pac-Man na VCS, ale nie dokładnie w takim sensie, w jakim się to zwykle pojmuje. Otóż ta pierwsza gra zarobiła ogromne pieniądze dla Atari, ale właśnie przez to, i wybicie ogromnych przychodów w pierwszych dwóch kwartałach 1982 roku, spowodowało, że gdy potem wszystko na moment stanęło, spadek okazał się tak drastyczny. E.T. miało premierę w grudniu 1982 roku, niemal równolegle z ogłoszeniem wyników finansowych Atari, tyle że już wówczas wielu odbiorców hurtowych zredukowało swoje zamówienia i było jasnym, że gra nie sprzeda się w takiej liczbie, jak wcześniej prognozowano. Do tego wszystkiego przyłożył się sam Ray Kassar, który feralnego 8 grudnia na dokładnie 23 minuty przed ogłoszeniem szacowanych wyników finansowych Warnera, sprzedał ułamek swoich akcji wart 250 tysięcy dolarów. Trudno zrozumieć, po co to zrobił, skoro sam rocznie zarabiał około 3 milionów, i musiał mieć świadomość, że spotka się to z reakcją odpowiednich urzędów. Nie był to dla niego wielki interes, a wpadka wizerunkowa – ogromna. Został zaraz potem oskarżony o „insider trading”, czyli wykorzystywanie poufnych informacji do transakcji giełdowych, z czego musiał się tłumaczyć w sądzie. Dla Warnera dalsze trzymanie takiego człowieka na stanowisku zaczęło się robić dodatkowym problemem.

Artykuł w InfoWorld kończy się opisem założenia Activision, przed którym rysowana była świetlana przyszłość. Nie okazało się to do końca prawdą. Co prawda krach z 1983 roku nie zdołał go zdusić, jednak pierwotni założyciele firmy odeszli, kondycja finansowa stała się bardzo marna i Activision przez kilka lat wegetował. a potem po kupnie Infocomu omal nie zbankrutował.

Z kolei Warner w połowie 1984 roku rozwiązał problem z Atari, pozbywając się go, i zaczął płynąć z nowymi wiatrami historii ku największej transakcji na rynku medialnym, jaką było stworzenie koncernu Time Warner.