Czy grami można sterować za pomocą umysłu? Krótka odpowiedź brzmi: tak. Temat nie jest całkowicie nowy, ponieważ ludzie już od dawna interesują się odczytywaniem aktywności mózgu. Jeżeli natomiast chodzi o samą branżę gier… to na początek można pokusić się o podanie przykładu z bardziej odległej przeszłości.
Atari Mindlink nie zostało oficjalnie wypuszczone na rynek, chociaż pierwotnie miało trafić do sprzedaży w 1984 roku. Produkt tworzony z myślą o Atari 2600 przyjął postać opaski na głowę, której zadaniem miało być… kontrolowanie gier za pomocą myśli! Brzmi niesamowicie i słysząc o czymś takim zwyczajnie trudno opanować ekscytację, ale jak było naprawdę? Niestety urządzenie ograniczało się do EMG, czyli wykrywania czynności elektrycznej mięśni, a w tym konkretnym przypadku ruchów mięśni na czole. Mówiąc wprost, użytkownik musiał intensywnie pracować brwiami, żeby Atari 2600 mogło otrzymać jakieś sygnały, które ewentualnie dało się zinterpretować jako intencje gracza. Czy to wygodne i czy można tu mówić o zadowalającym stopniu precyzji? Myślę, że dobrą odpowiedzią na te pytania jest sama decyzja, żeby ostatecznie nie wprowadzać tego na rynek. Dodam, że Atari Mindlink wcale nie korzystało z EEG, czyli elektroencefalografii skupiającej się na tym, że w wyniku aktywności neuronów kory mózgowej, można rejestrować zmiany potencjału elektrycznego na powierzchni skóry. Innymi słowy, Atari Mindlink nie podejmowało prób odczytywania aktywności naszego mózgu, a zamiast tego skupiało się na tym, co było efektem pracy mięśni na czole.
Sterowanie grami bez wykorzystywania do tego rąk brzmi ciekawie, ale jeśli chcemy być bliżej „sterowania za pomocą myśli”, to nasza uwaga powinna zostać skierowana raczej na coś w stylu EEG. Aktywność mózgu może zostać zaobserwowana, a jedną z dobrych metod jest elektroencefalografia, która skupia się na zmianach potencjału elektrycznego na powierzchni skóry. Wspomniane zmiany potencjału są wynikiem czynności elektrycznej kory mózgu, dlatego metodzie EEG jest bliżej do „czytania w myślach”. Nawet jeśli brzmi to jak magia, to w dzisiejszych czasach dostęp do bazujących na tym urządzeń, wcale nie jest ekstremalnie trudny. Mam w zanadrzu doskonały przykład! Niedawno sieć okrążyła ciekawostka o modyfikacji przeznaczonej do gry Skyrim. Youtuber o ksywie Cangar wykorzystał urządzenie do medytacji, żeby za jego pomocą kontrolować magię w popularnym RPG od Bethesdy.
Cangar jest znany z tego, że prowadzi kanał YouTube poświęcony rozgrywce VR w Skyrim. Niedawno stworzył interesującego moda, który wymaga dodatkowego sprzętu w postaci opaski EEG o nazwie Muse. Dzięki wykorzystaniu elektroencefalografii, Muse może służyć do śledzenia aktywności mózgu w jakimś ograniczonym stopniu. Zgodnie z zamysłem twórców gadżetu, ma to pomagać w uspokojeniu się, medytacji i tak dalej. Jednak Cangar stworzył modyfikację do Skyrima, która sprawia, że Muse pozwala na wzmacnianie siły zaklęć w grze. Innymi słowy, aktywność naszego mózgu – w jakimś ograniczonym stopniu – jest śledzona przez opaskę EEG, więc można zwiększyć siłę zaklęć w Skyrim za pomocą swoich myśli.
Brzmi bardzo ciekawie, ale ostatecznie pomyślałem sobie, że to ciekawostka dla najwytrwalszych… tych najbardziej zagorzałych miłośników Skyrima, a do tego jeszcze osób lubiących eksperymentować z nietypowymi gadżetami (przy okazji wydając na nie prawie 300 dolarów). Czy w przyszłości gry naprawdę pójdą w kierunku większego angażowania naszych umysłów, właśnie za sprawą tego typu technologii? Odczytywanie aktywności mózgu, do tego gogle wirtualnej rzeczywistości i kto wie co jeszcze? Wygląda na to, że jesteśmy na dobrej drodze, ponieważ na rynek trafia coraz więcej takiej technologii. Jednym ze świetnych przykładów wydaje się być NextMind, ale muszę podkreślić, że osobiście z tego nie korzystałem. Opieram się na tym, co zostało przedstawione w materiałach promocyjnych oraz na recenzjach ludzi, które są zamieszczane w Internecie.
NextMind ma się skupiać na naszym płacie potylicznym, który odpowiada za takie funkcje jak widzenie, analiza kształtu, ruchu, kolorów. Urządzenie wykorzystuje technologię EEG oraz algorytmy uczenia maszynowego, w wyniku czego można wydawać polecenia w różnych programach oraz grach. Trzeba odpowiednio skonfigurować urządzenie, bo musi się nauczyć jak wygląda aktywność naszego mózgu w chwili, gdy widzimy koło, trójkąt, kwadrat i tak dalej. Później wystarczy skupić na czymś uwagę i efekt jest taki, jakbyśmy wydawali komputerowi określone polecenie. Demonstracja znajduje się na kanale YouTube jednego z entuzjastów technologii.
Czy można dzięki temu grać w gry? Tak. Czy możliwe jest poradzenie sobie z bardzo skomplikowanymi czynnościami w wirtualnych światach? Nie… do tego nadal lepszy będzie zwykły kontroler od Xboxa, albo na przykład mysz i klawiatura. Wiele wskazuje na to, że gadżety bazujące na EEG są rozwijane, a efekty wyglądają coraz lepiej. Jednak trudno powiedzieć, czy za sprawą metody nieinwazyjnej będzie można uzyskać bardzo wysoki stopień precyzji. Niestety, ale z tego co udało mi się zrozumieć, do większej precyzji niezbędne są inwazyjne sposoby uzyskania BCI (brain-compuer interface), czyli interfejsu mózg-komputer. Obiecującym przykładem wydaje się być to do czego zmierza Neuralink, za którą stoi Elon Musk. Wizja miliardera jest taka, żeby wstawiać bardzo małe elektrody bezpośrednio do kory mózgowej. W tym celu oczywiście należy wyciąć otwór w czaszce i pozwolić na wbicie ogromnej ilości elektrod prosto do kory mózgowej – aktualnie chodzi o około tysiąc, ale plany są takie, żeby w przyszłości dobić do co najmniej miliona.
To co napisałem wyżej z pewnością może wzbudzić niepokój i wiele osób nigdy by się na to nie zgodziło. Rzecz w tym, że zacząłem się zastanawiać nad tym, jakie metody mogłyby w pełni zastąpić kontrolery oraz myszki i klawiatury? Nie w jakichś prostych grach, ale w każdej produkcji na rynku. Co pozwoli sterować myślami w grach? Przekazywać bardzo złożone komendy do komputera, wykorzystując do tego same myśli? Strzelałbym, że musiałyby to być inwazyjne metody rejestrowania aktywności mózgu, które są bardziej precyzyjne, coś na wzór Neuralink. Tak mi się wydaje, ale oczywiście nie jestem ekspertem od badań nad ludzkim mózgiem, a jedynie entuzjastą rozrywki elektronicznej.