Relatywnie łatwo jest zrobić wielką karierę, będąc fikcyjnym psem, myszą, a nawet królikiem. Znacznie trudniejszą drogę w światło reflektorów ma jeż. No, chyba że to najszybszy jeż świata. Taki jak nasz dzisiejszy bohater – Sonic .

O młodości Sonica wiemy niewiele. Zimami zapewne spał, a nocami tuptał nie wiadomo dokąd, by wcinać owady i zmniejszać w ten sposób liczebność szkodników. Świat poznał go dopiero w 1991 roku, ale nim Sonic mógł wejść na scenę, musiał pokonać pokaźną konkurencję, walczącą o posadę nowego pupila Segi.

Jeż kontra reszta świata

Firma spoglądała bowiem zazdrośnie w kierunku Nintendo, które z wąsacza z Donkey Konga zrobiło hydraulika i profesjonalnego ratownika księżniczek. Chociaż Mario wiecznie trafiał do niewłaściwego zamku, to z trafianiem do serc i portfeli fanów takich problemów nie doświadczał. Pod koniec lat osiemdziesiątych miał więc już na koncie szereg gier, kreskówkę i status ikony elektronicznej rozrywki. Tego samego nie mógł Sedze zapewnić Alex Kidd – jej dotychczasowy flagowy bohater będący nieoficjalną maskotką korporacji. Alex, gdy ostro pracowano nad wyborem jego następcy, zapewne wpadał w depresję i dawał się oplatać szponom nałogów, w które zwykli popadać spychani na margines protagoniści gier wideo.

Początkowo niebieski jeż nazywał się Needlemouse. Potem imię zmieniono na Sonic. Pomysłodawca tego ruchu był geniuszem

Zorganizowano akcję pod hasłem „Pokonać Mario”, w ramach której pomysł na nowy symbol Segi mógł zgłosić każdy pracownik firmy. W efekcie pojawiło się około 200 kandydatur. W castingu udział wzięli między innymi królik, pancernik, pies i grubas z wąsami. Zwycięsko z tej rywalizacji wyszedł jednak zaproponowany przez Naoto Ohshimę jeż, lider kapeli złożonej ze zwierzaków.

Sonic CD, jak nazwa wskazuje, wydano na płycie. Dodatkowe miejsce wykorzystano na animowane przerywniki

Jasnym stało się, że kolczasty zwierzak – żeby zrobić karierę – musi porzucić zespół i postawić na działalność solową. Pomógł mu też kolor futerka szczęśliwym trafem idealnie komponujący się z niebieskim logo Segi i zapewniający łatwą identyfikację z marką. Sonic swoją wyjątkową barwę zawdzięczał wypadkowi, do którego doszło w laboratorium, kiedy testując nowe buty, po raz pierwszy przekroczył barierę dźwięku. Tak przynajmniej tłumaczono w komiksie z 1993 roku. Nie wszyscy jednak byli przekonani do nowego bohatera. Musiało mu być smutno, szczególnie gdy do rozmów włączyli się ludzie z Sega of America. Twierdzili oni, że Amerykanie nie będą w ogóle wiedzieli, co to jest jeż.

Każda zmiana wyglądu Sonica poprzedzona jest burzliwymi dyskusjami

Na szczęście dla niebieskiego malca Japończycy pokładali większą wiarę w system edukacji w USA i decyzji nie zmienili. Bądź co bądź, nieustępliwi Jankesi za plecami autorów zafundowali Sonicowi szybką operację plastyczną, nadając mu mniej agresywny wygląd. Ekipa z Kraju Kwitnącej Wiśni podobno się wściekła, ale trudno było dyskutować z argumentem, że modyfikacje pomogą dotrzeć do amerykańskich klientów. Sonica o zdanie nikt nie zapytał.

Jeż i Madonna

Jeż dostał więc swoją wielką rolę, ale strata zespołu i zmiana wyglądu nie okazały się jedynymi wyrzeczeniami, jakie musiał ponieść. Odebrano mu także dziewczynę. W jednej z pierwszych wersji dzielny Sonic oswobadzał swoją ukochaną o imieniu Madonna. Była ona człowiekiem i wyglądała jak skrzyżowanie Jessiki Rabbit z kreskówkową wersją śpiewającej Madonny z czołówki filmu „Kim jest ta dziewczyna?”. Pomysł wyrzucono jednak do kosza. Uczucia uczuciami, ale widząc kolejny tytuł o ratowaniu damy w opałach, gracze mogliby kiwać głowami, a Mario szyderczo kręcić wąsa i razem z kumplami z Nintendo śmiać się, że konkurenci nie są w stanie zaprezentować niczego bardziej odkrywczego. W dodatku związki ludzi z jeżami to raczej kiepski pomysł, o czym wie każdy, kto słyszał muzyczne dokonania zamieszkującej Świat Dysku Niani Ogg.

Istotnymi elementami większości gier są zbierane podczas specjalnych etapów szmaragdy chaosu

Wygrała koncepcja zakładająca, że Sonic będzie walczyć ze złym Doktorem Robotnikiem (w Japonii zwącym się Doktorem Eggmanem) zamieniającym zwierzęta w roboty i chcącym zapanować nad światem, czego swoją drogą także specjalnie oryginalnym nie dało się nazwać. Jako arcyłotra, który na stałe zamieszkał w sonicowym uniwersum i na lata miał zostać nemesis naszego jeża, obsadzono znanego już z castingu na maskotkę firmy wąsacza. Oczywiście wcześniej poddając go odpowiedniemu liftingowi. Wyrazisty bohater oraz historia czekały na użycie, ale potrzebna była jeszcze rozgrywka, nad którą czuwał Yuji Naka. Od początku chciał osiągnąć efekt sprawiający, że akcja w Mario wyglądałaby przy nim równie dynamicznie co ruch kontynentów. W tym celu ograniczono sterowanie do zaledwie jednego klawisza prócz kursorów.

Za niemal wszystkimi problemami Sonica stoi podstępny Eggman, czyli Doktor Ivo Robotnik

Aby umożliwić bohaterowi pędzenie w zawrotnym tempie, wykorzystano zdolność jeży do zwijania się w kulkę. Wprawdzie większość przedstawicieli tego gatunku w takiej pozycji nie toczy się z prędkością dźwięku, ale przecież Sonic nie jest zwykłym jeżem. Za to Naka musiał zmagać się ze zwykłymi dla programistów problemami i chcąc osiągnąć szybki przebieg, walczył ze spadającą płynnością animacji. Pokusa popełnienia bardzo dynamicznej gry mogła także doprowadzić do przesady i w pewnym momencie rozgrywkę należało spowalniać. Podkręceniu rytmu zabawy sprzyjało także wywieranie presji na graczu, który na ukończenie każdego poziomu miał 10 minut i nie mógł swobodnie zwiedzać planszy, by odkryć wszystkie jej tajemnice już przy pierwszym podejściu.

Jeż za darmo

Zespół, który w międzyczasie przyjął nazwę Sonic Team, ukończył prace i latem 1991 roku do sklepów trafiła gra zatytułowana po prostu Sonic the Hedgehog. Nie był to jednak debiut niebieskiego jeża w świecie elektronicznej rozrywki, gdyż już kilka miesięcy wcześniej pojawił się on w wyścigach zwących się Rad Mobile, gdzie wystąpił jako dyndająca w kabinie zawieszka. Podobnie mogli skończyć ludzie z Sonic Teamu, gdyby ich dzieło nie spełniło pokładanych w nim nadziei. A te sięgały nieba – Sonic musiał nie tylko pędzić z zawrotną prędkością, by pokonać łotra, ale także podbić serca graczy, przekonać ich, że Sega nie ustępuje rywalowi zza miedzy, a Genesis (u nas znana jako Mega Drive) to konsola, bez której nie można czuć się szczęśliwym.

Zbieranie złotych pierścieni to nieodłączny element bycia Sonikiem

Świetne recenzje i wzlatujące ku chmurom słupki sprzedaży pierwszego Sonica nie wystarczyły więc, by odtrąbić całkowity sukces. Szampany otwarto dopiero wtedy, gdy Sonic the Hedgehog okazał się system sellerem, na który tak bardzo liczyła Sega. Genialnie zadziałało dodawanie tytułu do każdego zakupionego Genesisa. Niewiele brakowało, a strategia ta nie weszłaby w życie, gdyż – mówiąc eufemistycznie – niezbyt spodobała się prezesowi Segi Hayao Nakayamie. – Wstał i kopnął krzesło – wspominał były wiceprezes firmy Shinobu Toyoda, który wspólnie z dyrektorem amerykańskiego działu, Tomem Kalinskem, przedstawił szefowi nową ideę. Nakayama już miał opuścić spotkanie, kiedy odwrócił się i stwierdził, że jeśli tą drogą uda się pokonać Nintendo, to pomysł może być realizowany. W efekcie grę nie tylko 69 dołączano do nowych konsol – darmową kopię mogli otrzymać również ludzie, którzy nabyli Genesis przed debiutem pędzącego jeża.

Reprezentujący siłę Knuckles początkowo był rywalem jeża, ale z czasem został jego wiernym towarzyszem

Dzięki temu Sonic zaczął jednoznacznie kojarzyć się z Segą, a Genesis sprzedawał się tak dobrze, że na początku 1992 roku Nintendo po raz pierwszy od lat straciło pozycję lidera na amerykańskim rynku konsol. Sega triumfowała i stało się jasne, że mały sprinter wyrósł na gwiazdę godną kolejnych inwestycji. Sonic dostał więc krótkie wakacje, ale już pod koniec 1991 roku zaczął myśleć o drugiej części swoich przygód. Nie musiał się specjalnie napracować, gdyż robił to samo, co w pierwszej odsłonie. W dodatku do pomocy dostał kolegę – lisa Tailsa, prawdopodobnie wychowywanego na jakimś poligonie atomowym, gdyż miał dwa pozwalające mu latać ogony. Zaistnienie duetu bohaterów oznaczało dobrą wiadomość dla graczy, gdyż wprowadzono tryb wieloosobowy umożliwiający współną zabawę na podzielonym ekranie.

Kartridż z Sonic & Knuckles można było łączyć z poprzednimi grami, dzięki czemu kolczatka stawała się w nich grywalną postacią

Sega nie zamierzała oddawać wywalczonego pola, więc nie szczędzono wydatków na akcję promocyjną, pochłaniającą aż 10 milionów dolarów. Postanowiono także premierę na całym świecie urządzić jednocześnie, co wówczas stanowiło nie lada ewenement. Ostatecznie Sonic the Hedgehog 2 do Japończyków trafił 21 listopada 1992 roku, zaś do odbiorców pod innymi szerokościami geograficznymi kilka dni później. Problem, co kupić na Gwiazdkę, rozwiązał się sam, a pieniądze wpakowane w reklamę nie poszły na marne i Sega znów świętowała ogromny sukces. Firma szła za ciosem i w kolejnych latach spis osiągnięć Sonica wydłużał się. W Sonic CD bohater spotykał żeńskiego przedstawiciela swojego gatunku – Amy Rose i walczył ze swoim zrobotyzowanym alter ego – Metal Sonikiem. Sonic the Hedgehog 3 zapamiętany zostanie z tego, że przy muzyce pracował Michael Jackson (do dziś nie wiadomo, czy końcowy efekt to jego dzieło), a Sonic & Knuckles wprowadzał kolczatkę Knucklesa. Kartridże z tą grą można było łączyć ze starszymi nośnikami, co pozwalało przeżyć dawne przygody nowym bohaterem.

Sonic 3D Blast i jego pseudotrójwymiar nie wzbudziły entuzjazmu w graczach i krytykach

Listę przeznaczonych na Genesis odsłon bazowej serii zamykał Sonic 3D Blast (1996), który – wbrew nazwie – oferował tylko „fałszywy trójwymiar”. Między podstawowymi produkcjami ukazywały się spin-offy, takie jak przeznaczony na automaty Sega Sonic the Hedgehog, w którym zamiast klasycznego widoku z boku zafundowano rzut izometryczny, pinball Sonic Spinball czy szereg części na przenośne konsole jak wyścigi Sonic Drift, stanowiące klon Mario Karta. Swoje pięć minut zyskali także kumple Sonica – Tails grał pierwsze skrzypce w Tails’ Skypatrol i Tails Adventure, a Knuckles został gwiazdą Knuckles’ Chaotix. Nawet dyżurny czarny charakter dostał własny tytuł – tetrisopodobny Dr. Robotnik’s Mean Bean Machine. Wprawdzie pozycje te popularnością nie dorównywały głównej serii, ale nie było wątpliwości, że w połowie lat dziewięćdziesiątych Sonic znalazł się na szczycie.

Jeż w bolidzie

Popularność niebieskiego jeża wyrastała daleko poza ramy gier. W 1992 roku wydawnictwo Archie rozpoczęło publikację serii „Sonic the Hedgehog”, ukazującej się nieprzerwanie aż do lata 2017 roku. Prócz 290 zeszytów głównego cyklu światło dzienne ujrzały także liczne miniserie i wydania specjalne. Coś dla siebie mieli także brytyjscy fani Sonica, do których między 1993 a 2002 rokiem trafiała seria „Sonic the Comic”. Szybki jeż występował także w filmach animowanych – na początku lat dziewięćdziesiątych można było oglądać poświęcone mu seriale „Adventures of Sonic the Hedgehog” oraz „Sonic the Hedgehog”. W 1993 roku Sonic został pierwszą postacią z gry wideo, jaka pojawiła się na słynnej nowojorskiej paradzie z okazji Dnia Dziękczynienia.

Shadow zadebiutował w Sonic Adventures 2. Potem dostał własną grę, ale krytykowano ją między innymi za przemoc i mroczny klimat

Nic nie kojarzy się z prędkością tak, jak wyścigi Formuły 1, więc Sega została sponsorem teamu Williamsa i Sonic zagościł na bolidach i kaskach Alaina Prosta oraz Damona Hilla. Zainwestowano także w Grand Prix Europy w 1993 roku, więc cały tor Donnington Park roił się od symboli japońskiego koncernu i jego maskotki. Zwycięski wówczas Ayrton Senna oprócz tradycyjnego pucharu otrzymał trofeum z podobizną najszybszego jeża świata.

Eggman zazwyczaj próbuje podbić świat, ale zdarzyło mu się też bronić go przed inwazją kosmitów

Równolegle Sonic spoglądał z dziesiątków produktów na czele z opakowaniami Happy Meala. Niektóre badania wykazywały rzekomo, że wśród dzieci w wieku 6-11 lat niebieski jeż cieszył się większą rozpoznawalnością niż sama Myszka Miki. Wprawdzie mniej więcej w tym samym okresie Mario doczekał się własnego filmu kinowego, ale biorąc pod uwagę jego jakość, można mieć pewność, że gdyby wąsacz z Nintendo był w stanie cofnąć czas, to chwile spędzone na planie wolałby przeznaczyć na odtykanie umywalek.

Jeż na Saturnie

Złote czasy mają do siebie to, że zawsze kiedyś się kończą i prawidłowość ta nie ominęła Sonica. Druga połowa lat dziewięćdziesiątych należała bowiem do konsol piątej generacji. Świat podbiło Sony ze swoim PlayStation, a spory kawałek tortu zdołało wykroić Nintendo, które na barykady znów powiódł Mario – tym razem w zbierającym znakomite recenzje Mario 64, przyczyniającym się do świetnej sprzedaży N64. W tyle nie chciała pozostawać Sega, po zaprezentowaniu konsoli Saturn desygnująca do jej promocji swoją najszybszą gwiazdę.

Sonic Adventures 2 pozwala wcielić się także w „tych złych”

Planowano, że jeż powróci w wielkim stylu w Sonic X-treame – w pełni trójwymiarowej grze pokazującej wszystkie sztuczki nowego cacka Segi. Śledząc losy tego tytułu, można odnieść wrażenie, że w poprzek wejścia do kwatery korporacji wiodła autostrada dla czarnych kotów. Efekt okazał się bowiem taki, że wszystko szło źle – ciągle zmieniano fabułę, kłopoty sprawiał silnik, a kierownictwu nie podobały się prezentowane wyniki pracy. – Panował chaos, a z powodu wewnętrznej polityki firmy jeszcze trudniej było cokolwiek zrobić – żalił się producent Mike Wallis. Grę dobiły choroby głównych programistów – Chris Coffin nabawił się poważnego zapalenia płuc, a Chris Senn usłyszał od lekarza, że zostało mu pół roku życia. Na szczęście fatalna diagnoza się nie sprawdziła. Przynajmniej dla programisty, gdyż dla Sonic X-treame oznaczało to wyrok śmierci.

Jeż odmieniony

Wprawdzie nie była to jedyna skasowana gra o Sonicu, acz zdecydowanie najważniejsza. Jak bowiem pojawienie się jeża przyniosło sukces Genesis, tak w jego braku doszukiwano się jednej z przyczyn klęski Saturna. Oczywiście na nowej konsoli dało się spotkać Sonica, ale konwersje starych tytułów czy wyścigi sprinterskie Sonic R nie mogły zagrozić pozycji PSX i N64. Na szczęście klapa nie oznaczała dla Sonica podzielenia losu Aleksa Kidda, ale jeż zapadł w bardzo niespokojny sen zimowy. Na dobre wybudził się z niego w 1998 roku, gdy należało promować kolejne dzieło Segi – Dreamcasta. Okazało się, że w międzyczasie jeżowi wydłużyły się nogi i kolce. Odmieniony Sonic pojawił się w Sonic Adventures i znów wbiegł na szczyt.

W Generations Sonic spotyka swoją wersję znaną ze starszych gier

Pierwsza w pełni trójwymiarowa produkcja z niebieskim wyścigowcem została hitem i najchętniej kupowanym tytułem na Dreamcasta. Świetnie przyjęto także kontynuację, czyli Sonic Adventures 2. Na początku nowego milenium akcje Sonica znów więc stały wysoko. Od tego czasu bohater nie próżnował i wystąpił w szeregu kolejnych pozycji, niektórych zresztą niezbyt chlubnych – jak reboot Sonic the Hedgehog, bijatyka Sonic the Fighters czy Sonic Boom: Rise of Lyric na Wii U. Znalazło się również trochę tradycyjnego odcinania kuponów oraz oczywiście gry przypominające, dlaczego Sonic jest jedną z najbardziej kochanych postaci. Warto napomknąć choćby o wydanej w dwóch odcinkach Sonic the Hedgehog 4 lub Sonic Generations (2011), w którym z okazji 20-lecia serii bardzo udanie połączono elementy znane z poprzednich przygód jeża. Szczególnie pracowity dla niebieskiego nicponia stał się rok 2017 – latem ukazała się Sonic Mania, a na jesień zaplanowano premierę Sonic Forces.

Jeż w każdym z nas

Co ciekawe, w międzyczasie Sonic zakumplował się ze swoim odwiecznym rywalem – Mariem. Sega nabyła bowiem licencję na tworzenie oficjalnych gier igrzysk olimpijskich i uznano, że ducha współzawodnictwa świetnie odda udział postaci z dwóch rywalizujących ze sobą światów. Nintendo propozycję przyjęło i tak oto począwszy od 2008 roku wszystkie zmagania olimpijczyków mają swoje odzwierciedlenia w serii Mario & Sonic at the Olympic Games. Duet okazał się na tyle skuteczny, że wykoszono całą konkurencję, próbującą przedstawiać igrzyska w poważniejszej formie.

W ciągu wielu lat swego istnienia w elektronicznej rozrywce Sonic dorobił się sporej grupy przyjaciół

Sonic pojawił się także gościnnie w bijatyce Super Smash Bros. Brawl, dzięki czemu świat mógł uzyskać odpowiedź na odwieczne pytanie – czy jeż jest w stanie skopać tyłek hydraulikowi? Sonic stał się gwiazdą, która w swojej 26-letniej karierze zanotowała zarówno spektakularne sukcesy, jak i bolesny upadek. Nie ma jednak wątpliwości, że dziś jest jedną z ikon gier wideo, pojawiającą się też w wielu miejscach poza telewizorami i ekranami monitorów. Ba, nosi go w sobie każdy z nas. Na cześć malca nazwano bowiem jedno z występujących u kregowców białek (Sonic hedgehog). To się dopiero nazywa popularność!

Sonic zaczynał od platformówek, ale pojawiał się też w wyścigach, grach sportowych, a nawet bijatykach i strzelance

Artykuł ukazał się w Pixelu #31, którego nakład został już wyczerpany. Zapraszamy jednak do sklepu Pixela po inne wydania drukowanego magazynu oraz po wersje cyfrowe Pixela.