W gatunku bijatyk firma Capcom zasłynęła głównie serią Street Fighter. Jeśli jednak zamiast rzucania kulami ognia preferujecie rzucać rywalem o matę, to może warto zainteresować się nieco mniej znaną produkcją z katalogu japońskiej firmy.
Mowa o Saturday Night Slam Masters – grze z automatów zorientowanej wokół zapasów profesjonalnych i wydanej w 1993 roku. W chwili gdy piszę te słowa tytuł jest na rekordowej przecenie i można go nabyć na Steam za 4,50 zł. Oferta jest aktualna do 1 marca 2023. Jeżeli jesteście zainteresowani to zainstalujcie najpierw u siebie darmową aplikację Capcom Arcade 2nd Stadium, a następnie dokupcie Saturday Night Slam Masters, które jest dostępne jako DLC dla wspomnianej aplikacji.
Jeśli idzie o samą grę, to pozwala nam ona wybrać jednego spośród 8-10 zawodników (w zależności od trybu gry), którym następnie musimy wgnieść rywala w glebę, zanim on zrobi to z nami.
Jeżeli brzmi prosto to uczciwie zaznaczę, że Saturday Night Slam Masters niestety nie odbiegało od trendu swoich czasów, związanego z poziomem trudności gier napisanych z myślą o automatach arcade. Nawet na domyślnym, średnim, poziomie trudności gra stanowi wyzwanie, zwłaszcza jeśli porównać ją do standardów obecnych czasów.
Nie oznacza to jednak, że nie można się przy niej bawić, bo jeśli poświęcimy trochę czasu na trening to okaże się, że wykonywanie rzutów, skakanie na rywali z narożnika, czy bicie ich leżącym nieopodal ringu krzesłem po głowie daje mnóstwo frajdy!
Do wyboru są dwa główne tryby gry – jeden na jednego, oraz drużynowa nawalanka dwóch na dwóch, w której naszym sojusznikiem może zostać zaproszona na wspólne granie druga osoba, lub postać sterowana przez CPU… a gdyby udało się zebrać w czwórkę to już w ogóle ekstra i można walczyć o tytuł najlepszego zapaśniczego duetu na dzielni 😉
Niżej prezentuję fragment przykładowej walki z udziałem burmistrza, którego fani gier sygnowanych logiem Capcom na pewno rozpoznają 😉 Przy tej okazji chciałbym zasugerować, że jeśli macie taką możliwość, to do grania wykorzystajcie arcade stick, bo zdecydowanie ułatwia to wykonanie niektórych manewrów. Dla przykładu, aby zrobić ostatni rzut, który wykonałem na załączonym filmie trzeba zakręcić „kółeczko”.
To w zasadzie wszystko co chciałem przekazać. Życzę wam, aby wszystkie walki kończyły się tuszem w waszym wykonaniu i pamiętajcie – prawdziwa siła techniki się nie boi 😉