Gracze są bardzo często przewrażliwieni na punkcje jakości akcesoriów. I słusznie, bo solidnie wykonana klawiatura mechaniczna, czy trwała mysz przetrwa niejedną batalię, a nawet jeśli coś się zepsuje, to pewnie znajdziemy jakieś zamienniki klawiszy na te wszystkie (najczęściej standardowe) przełączniki.

Nie obawiajcie się, nie będę w tym miejscu prowadził wywodów na temat doboru mechanika czy membranówki – bo to zupełnie indywidualna sprawa. Zamierzam jednak zwrócić uwagę na jedno – producenci klawiatur popadli w totalny marazm. Dziś znalezienie czegoś innego niż mechaniczna klawiatura z klikiem lub bez i strefowym podświetleniem RGB w modnym kolorze czarnym graniczy z cudem. Bodajże tylko jedna z popularnych marek oferuje modele białe i szare.

To znaczy – oprócz zabawy podświetleniem nasz wybór sprowadza się zazwyczaj do urządzeń w gustownej czerni. To jasne, że lukę kolorystyczną zapewnili już nasi biznesowi przyjaciele z dalekiego wschodu i drogie, manufakturowe modele mechaników, co oczywiście sprowadza się do poważnego podniesienia kosztów (bo porządna The Klawiatura musi porządnie kosztować, prawda?), ale nie o tym ta opowieść.

Wplecione między słowa obrazki ilustrują naszą zwykłą, ludzką kreatywność – bo obok gamingowych, esportowych, profesjonalnych i rzemieślniczych klawiatur na rynku pojawiły się również… klawisze z manufaktur. Na pierwszy rzut oka są jak biżuteria dla fetyszysty od klawiatur – wygląda jak ręcznie wykonywane ozdoby z części starych zegarków i maszyn zatopionych w żywicy epoksydowej. To modne w wielu krajach zjawisko, często pojawiające się przy okazji konwentów SF – gdzie wybredni ludzie poszukują ciekawych, nieszablonowych i unikalnych ozdób.

O ile jeszcze do niedawna były to gadżety do noszenia na sobie – teraz ten trend możemy obserwować w przypadku klawiatur. I to ciekawy trend, bo każdy z klawiszy jest wykonywany ręcznie, detale trójwymiarowej konstrukcji ukryte w żywicy są ręcznie dopieszczane, zupełnie tak samo jak miniatury żaglowców zamykanych w szklanych butelkach. Wystarczy tych wywodów. Delektujcie zmysły kolorowymi klawiszami, a jeśli zamierzacie zapolować na jakiś unikalny przycisk – to Jelly Key może okazać się dobrym punktem startowym.

Strach pomyśleć ile będzie kosztowało obłożenie całej klawiatury takimi cudeńkami.