Japoński sposób przedstawiania postaci oraz inspirowanie się nim przez zagranicznych twórców nie jest niczym nowym w kulturze komiksu.

Sposoby przedstawiania akcji stale się przenikają, a style mieszają i pochodzą z tak wielu źródeł, że coraz więcej twórców garściami czerpie ze wschodnich wzorców. Przykładem może być chociażby kreska Humberto Ramosa (polecam kapitalny album Objawienia wydany w Polsce w 2008 roku – przyp. red.), u którego inspiracja mangą jest aż nadto widoczna, ale również adaptacja kultury Zachodu na wschodnią nutę; wymienię chociażby animację Batman Ninja. W przypadku Wiedźmin: Ronin połączenie wspomnianych wyżej kultur dało interesujący, warty uwagi efekt! Oto bowiem akcja przenosi się do feudalnej Japonii z epoki Edo, a sam Geralt, jak wskazuje tytuł, jest bezpańskim samurajem chwytającym się różnych zleceń, z jednym przyświecającym mu odgórnie celem – odnaleźć Ciri. Brzmi znajomo?

Bo wiedzieć musisz, że komiks ten to z jednej strony prawdziwa manga – czytana od prawej do lewej strony, japoński styl nie tyle naśladująca co idealnie w nim osadzona. Z drugiej, to dobrze znana historia przeniesiona w całkiem inne, momentami trudne do zrozumienia uniwersum, przepełnione mistyczną feudalną Japonią i tamtejszymi wierzeniami. A mimo to spięte główną osią scenariusza, niewiele się w sumie różniącą od skryptu fabularnego gry. Co paradoksalnie jest jednocześnie największym plusem i minusem rzeczonego albumu.

Na szczęście odpowiedzialny za scenariusz Rafał Jaki (redaktor komiksów w CDPR, twórca Cyberpunk: Edgerunners – przyp. red.) precyzyjnie zszył ze sobą historię Wiedźmina z kulturą feudalnej Japonii i w mądry sposób przedstawił je czytelnikowi. Hataya sensownie całość zilustrowała. W efekcie na księgarniane półki trafił album dojrzały, przemyślany, ocierający się o kilka światów i z pewnością trafiający do określonej grupy odbiorców. Niekoniecznie psychofanów settingu Sapkowskiego.

A to dlatego, że słowiańszczyzny tu za grosz. Na próżno szukać strzyg, bożątek czy sukkubów. Na próżno wyglądać kolorowych krain ociekających żywymi kolorami rodem z Krwi i Wina. Komiks cechuje wszechobecny chłód, biel wiecznie padającego śniegu a przedstawienie wędrówki Ronina dalekie jest od dobrze przez Ciebie kojarzonego, spokojnego stylu podróży Geralta. To w pewnym stopniu wada, ponieważ wymaga od czytelnika całkowitego przestawienia się na odmienne osadzenie czasu, miejsca i realiów akcji. To jednak również ogromna zaleta komiksu – klimat dosłownie wylewa się na okładkę oblepiając ręce zaś odbiorca wsiąka w kolejne karty historii niczym szkarłatna ciecz z gardeł oponentów w pokrytą śniegiem trawę. Jeśli historia trafi na podatny grunt, naprawdę trudno jest odłożyć recenzowany komiks na półkę.

Samo wydanie albumu prezentuje się nienagannie – komiks posiada twardą oprawę, do której polski wydawca dołożył kilka stron japońskiego bestiariusza, przedruki alternatywnych okładek i szkice postaci. Całość zgrabnie wygląda na komiksowej półce, a kolejne części sagi będą tylko kolekcję uzupełniać, ponieważ zakończenie aż nadto sugeruje kontynuację. Po cichu liczę na więcej, lepiej i bardziej dynamicznie. Jak będzie w praktyce, czas pokaże. Mam nadzieję, że potencjał pierwszej części nie zostanie zmarnowany, a kolejne pozytywnie zaskoczą i przekonają do siebie odrzucających alternatywną wersję Geralta po pierwszym zetknięciu z albumem.

Podsumowanie: Wiedźmin: Ronin to trochę eksperyment, na szczęście przeprowadzony przez specjalistów w swoich dziedzinach. Przeniesienie przygody w nowe realia pozwoliło spojrzeć na znaną markę z innej perspektywy, a przy tym poszerzyć własną wiedzę na temat obcej mitologii. Musisz jednak pamiętać, że stało się to przy jednoczesnej chęci stworzenia czegoś nowego przy jednoczesnym nawiązaniu do wiedźmińskiego dziedzictwa. Jedni uznają to za kryzys tożsamości i co najmniej nieprzystającą do siebie mieszankę stylów, inni zaczną wychwalać ją pod niebiosa. Jako autor recenzji stoję pośrodku, jednak z wyraźnym wychyleniem ku pozytywnej opini.

Gatunek: superbohaterska manga

Scenariusz: Rafał Jaki

Rysunki: Hataya, Akiramela, Akira Mitsusawa, Hanzo, Mattchew Meyer

Wydawca: Egmont / Klub Świata Komiksu

Liczba stron: 128

Format: twarda oprawa, 170×260 mm

Cena okładkowa: 49,99 zł

Ocena: Można (ale niewiele zabrakło do Polecamy)