Zbiorcze wydanie Sagi o króliku roninie, w księdze 5 zawiera wszystko to, co najlepsze w historyjkach o Miyamoto Usagim – drobne opowieści, w których królik czasami nie występuje, złożona fabularnie rzecz o pewnej kopalni i konsekwencjach odnalezienia jednej roślinki i wreszcie – wiele informacji o Tomoe.

Wisienką na tym fantastyczne orientalnych opowieściach jest wstęp z udziałem Katsuchiego, mistrza Usagiego, będący jednocześnie lekcją i nauką gotowania.

Trudno odbierać historie snute przez Stana Sakai inaczej, jak swoisty zen podawany w pigułce, dla odległego Zachodu, spisany przez kogoś, kto zdaje się bezbłędnie rozumieć różnice pomiędzy mentalnością mieszkańców Krainy Kwitnącej Wiśni, a odległą cywilizacją Zachodu, z wypełnionym po brzegi harmonogramem zadań. Paradoksalnie, mając w głowie codzienny zgiełk bardzo trudno zagłębić się w tym świecie, w którym fabuła płynie spokojnym nurtem… do czasu, gdy jej bohaterowie trafią na pierwszą kataraktę.

W pierwszym z trzech albumów wchodzących w skład księgi 5, zatytułowanym Spotkanie ze śmiercią, jest to zderzenie z przypadkowym ciągiem wydarzeń – Usagi jest świadkiem morderstwa, śmiertelnie ranna ofiara przekazuje mu paczkę i połączoną z nią misję. Rola królika-kuriera wystawia Usagiego na poważne niebezpieczeństwo i wiąże jego losy z pewną tajemnicą, która przybyła z innej ziemi. Ledwie otrząśniemy się z festiwalu śmierci, jaki zgotowała jedna przesyłka – już musimy wbić się w chodaki inspektora Ishidy i podążyć śladem kolejnego morderstwa oraz Nezumi – japońskiej legendy o lokalnym Robin Hoodzie (również  zakapturzonym).

Tymczasem Usagi swoją usłużnością i chęcią niesienia pomocy ponownie pakuje się w kłopoty, tym razem wodzony za nos przez pewną staruszkę, umiejętnie manipulującą roninem. W układance z wydarzeń nie mogło zabraknąć jeszcze jednego epizodu z Jei i łowienia nagród przez Gena, próbach zapanowania nad skrzydałami i mrożącej krew w żyłach opowieści o zemście zza grobu i Tomoe pakującej się w kłopoty przez swoje wizje i niewyparzony język. Jakże dobrze pierwszy z albumów domyka historia pewnej zemsty i pokuty.

W Matce gór śledzimy losy kilku bohaterów – Tomoe wysłanej z misją sprawdzenia wieści o zarazie, młodziutkiego Ikedy Motokazu, który łamiąc rozkazy wyrusza na ratunek i Noriko, kuzynki Tomoe, której tkwi w samym centrum zamieszania, wywołanego przez krzaczek Nawrotu. Oczywiście nie mogło w tym zamieszaniu zabraknąć długouchego ronina. Kopalnie, skarby, żądza władzy i bogactwa, wszystko to skutecznie wymieszane z obyczajami, zasadami i rozgrywanymi w tle intrygami. Tak, jak w poprzednim albumie mieliśmy do czynienia ze zbiorem luźno powiązanych opowieści, w Matce z gór dostajemy potężną, wielowarstwową opowieść. Z ciekawie wyróżnioną motywacją stojącą za czynami bohaterów.

Album Opowieść Tomoe – zgodnie z tytułem prowadzi nas przez losy i historię młodej Tomoe, która z pomocy (do jakiej przypisano kobiety) awansuje na zaufaną straż samego szoguna. Z tej historii wynika wielka zażyłość Noriyukiego i Tomoe. A nasz długouchy królik chętnie słucha opowieści Tomoe, odpoczywając po zamieszaniu w pewnej kopalni. Chciałoby się rzec, że po burzy następuje chwila oddechu, no ale właśnie wysłuchaliśmy piękną historię, więc czas na… kolejną burzę. Czyli opowieść o magii i zaklętych obrazach. Równie magiczna jest opowieść o dwoistości natury lisic, a historia związana z duchem studni zadziwiająco przypomina pewien japoński horror (wielokrotnie amerykanizowany). Na karty opowieści wraca również Kitsune, tym razem z pomocnicą i zapewne szykuje się jakaś pokazowa akcji tego duetu.

Całość domyka ceremoniał parzenia herbaty, opowiedziany niemal wyłącznie obrazami, z niezbędną liczbą komentarzy, objaśniających kolejne etapy tego arcyważnego wydarzenia. I tak, zaczynając od gotowania posiłku, docieramy do chanoyu, niemal zapominając w tym momencie o całym zewnętrznym świecie. To świetny moment, by nasz ronin wyruszył w kolejną daleką podróż. Po drodze, biorąc jeszcze udział w pewnej przewrotnej opowieści zabarwionej śmiercią.

Ponad pięćset stron czarno-białych opowieści jest tak barwnych, że nie potrzebują kolorów. Stan Sakai umiejętnie snuje historie, budując je z wielu warstw, obocznych historii, wspomnień, rytuałów, i legend. Wgląd w umysł tego gawędziarza dostajemy za sprawą dodatków – notatek Stana, będących bazą do zebranych w księdze 5 opowieść oraz zmian wprowadzonych w przerysowaną i odtworzoną historię Tomoe – porównanych na kilkunastu stronach. Jedyne kolorowe akcenty – to zbiór okładek poszczególnych zeszytów. Warto też przeczytać wstępy do kolejnych albumów, które zdradzają absolutne uwielbienie ich autorów do przygód królika ronina.

Podsumowanie: Kraina antropomorficznych gadających zwierzątek, pełna tokage – jaszczurów (pełniących rolę zwierzątek) wystylizowana na feudalną Japonię i ściśle podążająca za mitami, legendami i zasadami świata, na którym jest wzorowana – to dzieło unikalne w świecie komiksu. Historie opowiedziane i narysowane przez Stana Sakai mają urok mangi, niekiedy bawią ludzkimi przywarami bohaterów, ale znacznie częściej skłaniają do zastanowienia i chwili przerwy od codzienności. Nie są to historie, które da się czytać w chaosie wokół – dobrze znaleźć dla nich czas i odpowiednie miejsce. Najlepiej z filiżanką świeżo zaparzonej, aromatycznej herbaty.

Gatunek: fantasy

Scenariusz: Stan Sakai

Rysunki: Stan Sakai

Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz

Wydawca: Egmont / Klub Świata Komiksu

Liczba stron: 592

Format: album w miękkiej oprawie, 145×205 mm

Cena okładkowa: 89,99 zł

Ocena: Koniecznie czytać!