Usagiego znam niemal od dzieciaka. I nie dlatego, że miałem wtedy okazję czytać komiksy Stana Sakai (nie wiedziałem wtedy, że istnieją), ale dlatego, że Usagi Yojimbo pojawił się nagle na Commodore 64, jako bohater gry Samurai Warrior – The Battles of Usagi Yojimbo.
Gry z na wpół otwartym światem, odtwarzającej w swoim małym cyfrowym uniwersum na C64 kodeks bushido, niezwykłej przez te wszystkie honorowe pokłony, napełnianie paska zdrówka w przydrożnych, drewnianych knajpach i na swój sposób budującej w głowie gracza świat ogromny, niezmierzony, pełen zagrożeń, pojedynków… a zarazem ujmujący przez postać samotnego ronina, podróżującego po prostu z miejsca na miejsce (i oglądającego się za siebie, czy przypadkiem zamaskowany przechodzień nie okaże się ninja, albo gdzieś na drzewie nie kryje się wróg). W świadomości gracza ta opowieść o dawnej Japonii urastała do specyficznej legendy – w której za pokłon otrzymywaliśmy czasami mądrą frazę, a pokłon w stronę przeciwnika stawał się nawykiem (wiem o istnieniu przynajmniej jednej, nieukończonej gry, w której honorowe pokłony odgrywają istotną rolę). Oczywiście w wersji komputerowej opowieść o Usagim ma swoje zakończenie, które zdradza ten oto film:
Od tego czasu, pomimo próby poczynionej kilka lat temu w Way of the Ronin nikomu nie udało się jeszcze sięgnąć tak blisko do rdzenia opowieści Stana Sakai, jak wydarzyło się to na C64 pod koniec lat 80. Egmont właśnie zrobił ogromną niespodziankę fanom opowieści o króliku roninie, publikując pierwszą księgę zbiorczych opowieści o Usagim – złożoną łącznie z czterech tomów (Ronin, Samuraj, Droga wędrowca, Spisek ryczącego smoka, powstających w latach 1984-1988) – to prawie 576 powodów (tyle ile liczy liczba stron tego czarno-białego komiksu), by polubić antropomorfizowanego, byłego samuraja. W planach jeszcze 11 ksiąg, w większości zbierających po trzy tomy opowieści Stana Sakai, w tym seria obocznych historii, przenoszących Usagiego do innych uniwersów.
Miyamoto Usagiego poznajemy już jako ronina – samuraja pozbawionego swojego suwerena, pana Mifune. Jak do tego doszło i jakie są konsekwencje wyborów Usagiego, dowiadujemy się powoli – właściwie wszystkie zebrane w tym wydaniu cztery tomy niespiesznie odsłaniają historię życia królika i jego życiowe wybory. Oraz całą galerię barwnych postaci, towarzyszących na monochromatycznych kartach opowieści Usagiemu. Zdecydowanie, przy takiej kresce i tym specyficznym dla Stana Sakai stylu rysowania i budowania opowieści kolory są zupełnie zbędne. Jednocześnie cała opowieść, pomimo swoich japońskich korzeni przypomina western, opowiadający o dzielnym, samotnym i trochę mimowolnym stróżu prawa – w tym przypadku praw kodeksu bushido.
Usagi płynie z prądem, który nosi go z miejsca na miejsce feudalnej Japonii, podzielonej na regiony wpływów różnych rodów. Milczący, honorowy, pracowity królik to tylko jeden z przykładów antropomorfizacji w świecie Usagiego, który pojedynkuje się z dzikami, jednak przede wszystkim stanowi świetną odtrutkę na nijakie i przewidywalne opowieści dla dzieci z kaczorami w rolach głównych, wywodzące się ze stajni Disneya. Kiedy porównamy to, co bawiło nas w dzieciństwie z poważnym (w większości przypadków) tonem opowieści Stana Sakai (jakże bliskiej filmom Akiry Kurosawy), nasze dziecięce ja zaczyna się zastanawiać, jak wiele czasu straciło przy kaczorach. Z czego w pamięci zostały tylko kolory.
Czas, w którym żyje Usagi to brutalne walki o dominację, przełożone przez Stana Sakai na rywalizację pomiędzy antropomorfizowanymi zwierzętami. Gdzieś w tle zawiązują się spiski, a Usagi jest tylko maleńkim trybikiem w tym ogromnym mechanizmie. W sumie nie przeszkadza mi to, że jako ronin błąka się po wyspiarskim państewku bez celu, chwytając (jak Wiedźmin) pokątnych zajęć. Jest jak elektron wyzwolony z orbity, który zmierza tam, gdzie zawiedzie go los. A los dla Usagiego bywa zmienny – raz wpędzi go w wymagającą zasobnej sakiewki przyjaźń, innym razem zmierzy się na miecze ze ślepym wojownikiem. Siła tej opowieści opiera się na relacjach pomiędzy bohaterami, jakże dobrze zarysowanych i jak niesamowicie opowiedzianych obrazem i słowem, czasami po prostu bez słów. Niewiele w tym komiksie ciekawych dodatków, poza krótka notką biograficzną Stana Sakai, kilkoma rysunkami i okładkami poszczególnych albumów. Za to każdy z tomów został opatrzony ciekawą przedmową, a i jeden raz Usagi wyrusza w podróż do alternatywnej rzeczywistości.
Podsumowanie: Po lekturze tych czterech potężnych rozdziałów przygód Usagiego wychodzimy oszołomieni rozmachem świata i mądrościami dawnej Japonii, tak sprawnie przedstawionymi na kartach komiksu. Tak pięknie opowiadać o brutalnej rzeczywistości, obserwowanej przez jednego, wyćwiczonego w szermierce, choć żyjącego jakby obok wydarzeń bohatera potrafi chyba tylko Stan Sakai. Czarno białe arcydzieło, które powinno znaleźć się w kanonie lektur obowiązkowych dla młodzieży. Szkoda tylko, że zabrakło twardej oprawy, bo łatwo uszkodzić to dzieło, wielokrotnie wracając do poszczególnych opowieści.
Gatunek: fantasy
Scenariusz: Stan Sakai
Rysunki: Stan Sakai
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Wydawca: Egmont / Świat Komiksu
Liczba stron: 576
Format: album w miękkiej oprawie, 145×205 mm
Cena okładkowa: 89,99 zł
Ocena: Koniecznie czytać!