Rzadko będziemy w tej opowieści wychodzić na powierzchnię – niemal w całości opowieść ta rozgrywa się pod ziemią. Nie będzie też łatwo połapać się na początku gry w historii świata, który pod koniec II wojny światowej wykręcił w zupełnie innym kierunku.

Niemcy jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku prowadzili działania wojenne, przygotowując się do globalnej zagłady. Dwie dekady później okupowana Polska jest pokryta śnieżnym pustkowiem. Przynajmniej ta część, którą możemy zobaczyć. W alternatywnej historii świata niemiecka elita próbuje skryć się przed konsekwencjami wojny w uprzednio przygotowanym bunkrze. To niewłaściwe słowo – stworzono raczej we wnętrzu ziemi wielopoziomowy kompleks złożony z poziomów rekreacyjnych, produkcyjnych i całe piętra przeznaczone do badań naukowych.

I do tego właśnie miejsca trafia Szymon, główny bohater historii, zmuszony do opuszczenia rodzimego schronienia, poszukujący być może nowego miejsca, w którym mógłby zamieszkać. Początek tej historii to podróż z zapalniczką przez tunele pogrążone w ciemności, przerywana retrospekcjami, opowiadającymi o tym, co zmusiło chłopca do desperackiej podróży do wnętrza niemieckiego kompleksu.

Odkrywanie historii tego miejsca, ukrytej w notatkach, zapisanej na taśmowych dyktafonach, przekazywanej w postaci wydarzeń odtwarzanych na ekranach terminali komputerowych i w formie porzuconych w pośpiechu przedmiotów daje spójny obraz świata, którego kształt w wielu przypadkach wyznaczała ludzka obsesja. Pierwsze scenerie – moment, w którym trafiamy na podziemny dworzec kolejowy, gdzie niemiecka elita opuszczała wagony, niebezpiecznie przypomina końcową stację obozu koncentracyjnego. I choć los większości zwiezionych tu ludzi był inny, trudno nie odnieść wrażenia, że właśnie tragiczne losy innych podróżnych były inspiracją dla tej sceny.

Znaczna część rozgrywki w Paradise Lost to typowa zabawa w symulator chodzenia. I to prawdopodobnie największa wada tej gry, bo taka forma przekazu nie sprzyja imersji. Jesteśmy prowadzeni jak po sznurku przez mapy z wyraźnie wyznaczonymi ścieżkami i punktami, którym warto się przyjrzeć. Momentów naprawdę dynamicznych jest tu niewiele – czasem rozbłyśnie światło, raz czy dwa możemy się przestraszyć, od czasu do czasu będzie trzeba przesunąć jakąś dźwignię. Nic, co wymagałoby wytężonego główkowania, wielogodzinnego kombinowania. To raczej przedstawiona w interaktywnej formie opowieść, płynąca swoim, ściśle wyznaczonym torem przez jakieś cztery godziny.

O ile sama gra nie będzie dla gracza wyzwaniem, to dwa elementy Paradise Lost zdecydowanie rekompensują ten mankament – po pierwsze imponująca oprawa graficzna, mieszająca surowe, funkcjonalne konstrukcje z rzymskim przepychem. Funkcjonalne pomieszczenia ustępują w tym świece czasami miejsca barwnym, ludowym wierzeniom, bo tam gdzie kończy się praktyczne, typowe dla Niemców zagospodarowanie przestrzeni, wkraczamy do świata rodzimowierców – krainy stworzonej na bazie słowiańskich wierzeń. Ten drugi element w intrygujący sposób wpisano w świat Paradise Lost. W alternatywnej rzeczywistości gry, oprócz dłużej trwającej Drugiej wojny światowej, inny jest również system wierzeń w okupowanej Polsce – nie ma śladu Kościoła Katolickiego – są rodzimowiercy, starosłowiańskia religia i panteon dawnych bóstw. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze tajne eksperymenty prowadzone w kompleksie, co niebezpiecznie zaczyna przypominać podziemny wariant Rapture z BioShocka.

Opowieść przedstawiana w Paradise Lost płynie kilkoma torami. Oprócz samej podróży przez notatki i nagrania, przez podziemia prowadzi nas głos dziewczyny – Ewy, która utknęła gdzieś we wnętrzu bunkru. Rozmowy pomiędzy Szymonem i Ewą nadają walking simowi większej dynamiki, choć słowiański akcent nałożony na angielski dubbing nie wypada najlepiej. Właściwie idealnym wyjściem narracyjnym byłoby pozostawienie notatek tekstowych w języku niemieckim, głosowych – po polsku i prowadzenie dialogów w tym ostatnim języku, nadałoby to całemu, wymyślonemu światu lepszych pozorów autentyczności…

Jednym z najciekawszych aspektów rozgrywki są terminale komputera ukrytego w trzewiach niemieckiego kompleksu. Zasilone bębnem z zapisem nagrania służą do odtwarzania akcji z przeszłości – obserwujemy je na podzielonym ekranie, w formie nagrań rozmów, połączonych z reakcjami samej maszyny i planem sytuacyjnym. Niezrozumiałym dla mnie zabiegiem były opcjonalne wybory akcji, wszak uczestniczymy w tych wydarzeniach z przeszłości jako widz. Niemniej – zarówno w formie wizualnej (prawy graficznej terminali), jak i w formie przedstawianych zdarzeń – te fragmenty gry, pomimo skromnych środków (w zestawieniu z otoczeniem) są świetnie zrealizowane. Nie dostajemy wprawdzie zbyt wielu opcji wyboru w całej grze, faktycznie tylko ostatnie decyzje wpływają na zakończenie. Dysponując tak rozbudowanym zbiorem map – twórcy tego świata mogli pokusić się o modyfikowanie go wraz z naszymi wyborami i to w bardzo znaczącym zakresie. W obecnej formie oglądamy świat zastały w jednej pozycji, jakby okrytą lodem skorupę czegoś, co niegdyś było pełne życia.

Podsumowanie: Walking symulator to nie jest styl rozgrywki, który można polubić po niezliczonych dziesiątkach godzin spędzonych w klasycznych przygodówkach. Niewątpliwie Paradise Lost brakuje jednego: szybkiego tempa akcji. A przecież wnętrza bunkru idealnie nadają się do zrobienia ciekawego survival horroru lub dynamicznego FPS-a. Studio PolyAmorous poszło jednak inną drogą – podążając tropem Ethana Cartera, serwując nam zamkniętą opowieść na kilka godzin rozgrywki. Świetnie chłonie się wzrokiem kolejne poziomy kompleksu. Dobrze jest posłuchać historii opowiadanej przez nagrania i maszyny. Zabrakło jednak otwartych przestrzeni i chwil bez ustawicznego wrażenia, że jesteśmy prowadzeni po sznurku wprost do celu. Jednak sama fabuła, dźwięk, oprawa graficzna i całkiem zgrabna konstrukcja świata – to atuty Paradise Lost, obok których nie sposób przejść obojętnie. I jeszcze jedno: ostatni rozdział tej podróży jest zdecydowanie za krótki.

Producent: PolyAmorous / All in! Games

System: PC (GOG, Steam), PlayStation 4, Xbox One

Premiera: 24.03.2021 r.

Język polski: tak (napisy)

Ocena: Polecamy