Abstrahując od faktu, że paluszki (po golonce, bigosie i rosole) są ulubioną przegryzką Polaków, warto już we wstępie wskazać na fakt, że recenzowany komiks ma z nimi wiele wspólnego.

Bo jest smaczny, wciągasz go nie wiadomo kiedy i ani się zorientujesz – znika w zasadzie sam, pozostawiając trudny do opisania niedosyt. Podobnie jest zresztą z całą trylogią Palcojada, chociaż wiedzieć musisz, że tekst który właśnie czytasz jest recenzją jego trzeciej i ostatniej części, na którą przyszło polskiemu czytelnikowi naprawdę długo czekać.

Jednak od premiery pierwszego tomu minęły te dwa lata, a pewnie i dobry rok od czasu ukazania się drugiej części przygód agenta Fincha i szeryf Cane, którzy obrali sobie za cel wyjaśnienie zagadki amerykańskiego miasteczka Buckaroo, usytuowanego niedaleko Portland w stanie Oregon. Niewielu czytelników wytrwało, odpuszczając najpewniej kolekcjonowanie trylogii, która nawet jeśli momentami uderza w moralizatorskie tony i odpływa od obranej trajektorii fabularnej, pięknie prezentuje się na półce (okładki!) każdego fana komiksu. Co więcej, ten powinien szczycić się z posiadania całej kolekcji, bo zarówno finałowa część opowieści jak i ona cała, składają się na obraz porządnego kryminału.

Wspomiany wyżej duet od czasu wydania pierwszej części Palcojada próbuje odpowiedzieć na pytanie co czyni z ludzi morderców. Nie w ujęciu ogólnym jednak, a w miasteczku Buckaroo, które może poszczycić się ogromnym zagęszczeniem psychopatów na metr kwadratowy, co jak sam przyznasz, nie zdarza się często. Ponieważ jednak jest to zagadka, której rozwiązanie nie należy do najprostszych, historia rozwija się misternie, chwilami zwracając się w kierunku thrillera, który posiada w zanadrzu kilka mocnych scen. Tak w warstwie fabularnej (mimo wszystko rozwiązanie zagadki to niezły twist – przyp.red.), jak i w plastycznej. Palcojad może poszczycić się niezwykle krwawym doborem kadrów i mocnym językiem, co z miejsca kwalifikuje go jako opowieść przeznaczoną dla dorosłego czytelnika.

Za scenariusz odpowiada Joshua Williamson – autor m.in. serii Ghosted lub Masks and Mobsters, czyli komiksów niewiele mówiących polskiemu odbiorcy. Rysunki z kolei to dzieło Mike’a Hendersona, znanego z Daredevila czy Wojowniczych Żółwii Ninja. I chociaż portfolio autorów nie zachęca szczególnie mocno do sięgnięcia po Palcojada, uwierz na słowo, że rozczarowania tu nie uświadczysz a sam komiks czyta się niczym książkę. Chociaż… im bliżej jego końca, tym więcej wkrada się szaleństwa, lekkich niespójności, ale i odlotów w kierunku mocno nieprzemyślanym i mającym niewiele wspólnego z głównym rozwojem akcji. Na szczęście recenzowany tom, prostuje wszystkie (?) wątki, pozostawiając czytelnika usatysfakcjonowanego nie tyle faktem ukończenia trylogii, co rozwiązaniem misternie tkanej zagadki. Co wypada oczywiście na plus w kontekście odbioru całości.

Podsumowanie: Jeśli nie miałeś sposobności zaznajomić się z poprzednimi częściami Palcojada, po naprawdę dogodnych przecenach jesteś w stanie nadrobić zaległości i wkręcić się w świat wykreowany na potrzeby psychopatycznych żądz morderców, dla których zjedzenie / spalenie / torturowanie / dekapitacja losowo wybranych osób jest niczym zapach świeżo zmielonej kawy o poranku. Przygody Fincha i Cane, ale również ich przyjaciół i rodzin, składają się na obraz albumów, które warto posiadać w swojej kolekcji. Ja wróciłem do pierwszej części dwukrotnie, trzecią przeczytałem z uśmiechem na ustach, a całość wchłonąłem raz jeszcze. Bo jednak jest to komiks, który należy przeczytać jednym tchem, bez rocznego oczekiwania na kolejny z albumów. Obowiązkowo w towarzystwie słonych paluszków.

Gatunek: kryminalny thriller

Scenariusz: Joshua Williamson

Rysunki: Mike Henderson

Wydawnictwo: Egmont / Świat Komiksu

Liczba stron: 360

Format: oprawa twarda

Wymiary komiksu: 17 x 26 cm

Cena okładkowa: 109,99 zł

Ocena: Polecamy