Jeśli chcecie bezpardonowo dostać obuchem w twarz, to powieść Toma Kinga jest dobrym pretekstem. Do zrozumienia, że cały międzygalaktyczny cyrk superbohaterów DC i Zielonych i Białych Latarni może stać się pretekstem do stworzenia ciekawej, intrygującej i skłaniającej do myślenia historii.
Zaczyna się tak jak w Czarnej Orchidei Neila Gaimana – główny bohater zostaje brutalnie zamordowany. Tym razem na wizji, jako przykład dla całego (lokalnego) świata – w układzie Wega ginie Biała Latarnia – jedna z tych postaci, która przecież miała dbać o równowagę we wszechświecie. Dalej jest jeszcze dziwniej, bo banda terrorystów, nazywająca siebie Omega Men okazuje się zbiorem postaci wywodzących się z różnych kultur i religii, rozprzestrzeniających się w układzie Wega. Niekiedy o korzeniach sięgających władców imperiów… To nie są sztampowe postacie o supermocach, które zmagają się z odpowiedzialnością związaną z wielką siłą. Raczej zagubieni wędrowcy, którzy wybrali wspólną ścieżkę przemocy, bo gdzieś tam w Wedze tkwi źródło, które ich ukształtowało.
Im bardziej zagłębiamy się w opowieść o Omega Men, tym szybciej rośnie w nas przekonanie, że otoczka sci-fi jest jedynie pretekstem do rozważań o znacznie bardziej fundamentalnym podłożu. Omega Men to wszakże terroryści, bezprecedensowi, dążący przemocą do sobie jedynie znanego celu. W połowie opowieści (na którą składa się łącznie 12 zeszytów serii Omega Men) mamy okazję sami przejść swoiste pranie mózgu i bliska przyjrzeć się motywacji członków Omega Men, która doprowadziła ich na skraj desperacji. I.. nie ma obaw, Kyle żyje, transmisja telewizyjna i egzekucja były sfingowane.
Chciałbym powiedzieć, że sympatyzuję z Omega Men, wiedząc to, czym częstuje nas Tom King mniej więcej w połowie tej historii. Jednak tak nie jest – buta przebijająca z ich czynów, samoprzekonanie o bezsprzecznym, niepodlegającym dyskusji idealizmie do mnie nie przemawia. A to oznacza, że Tom King dobrze bawi się zarówno wykreowanymi postaciami, jak i schematami społecznymi i religiami, które za nimi stoją. Nic nie jest tu czarne lub białe, pozostając w nieokreślonej szarości. Nawet prowadzona w tej opowieści w roli grupy terrorystów grupa Omega Men wcale nie ma gotowego przepisu na sukces.
Podsumowanie: Przemoc budzi kolejną przemoc, a osiągnięcie celu nie zawsze ma słodki smak. Choć to w pewnym sensie opowieść o zemście, to nie ma w niej pozytywnych bohaterów. Raczej wypełniona została dylematami moralnymi, które rozkwitają w naszych głowach. Terroryzm zestawiony został z działaniami realizowanymi pod wpływem kultur, wychowania i religii. Niestety, jako równanie, w którym obie strony są na z góry przegranej pozycji. Jakby na to nie patrzeć – to jedna najciekawszych powieści graficznych, jakie możecie przeczytać.
Gatunek: science-fiction, political fiction
Scenariusz: Tom King
Rysunki i tusz: Ig Guara, Barnaby Bagenda, Toby Cypress, Jose Marzan Jr.
Kolory: Romulo Fajardo Jr., Tomeu Morey
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Egmont / Klub Świata Komiksu
Liczba stron: 304
Format: album w twardej oprawie, 180×275 mm
Cena okładkowa: 114,99 zł
Ocena: Koniecznie czytać!