Kiedy wszystkie wątki zmierzają do krańca historii mogą wydarzyć się rzeczy wielkie, rzeczy małe i zupełnie malutkie. Seria OKP Dolores w pierwszym albumie skutecznie czarowała, w drugim emocje na chwilę opadły, by zarysować inne skrawki świata i dawne waśnie.

A OKP Dolores (ten statek kosmiczny o uroku zaokrąglonej cegłówki z wizerunkiem krągłej kapitan na burcie) właśnie zmierza na autopilocie do wielkiego finału.

Pewnych motywów w tej historii można było się spodziewać – w kresce i opowieści Mony przedstawiana jest jako rudowłosa piękność, młoda, niewinna, ale skuteczna (w celowaniu) i coraz bardziej świadoma swojej seksualności, która gdzieś w tym tomie musi wybuchnąć. Nie to, żeby to był zły zabieg fabularny, ostatecznie po tej całej gonitwie przez gęsto zaludniony kosmos jakoś trzeba sobie ten czas umilać.

Spodziewajcie się jednak niespodziewanego, pierwsze kadry trzeciego tomu Dolores przez chwilę skutecznie mieszają w tym świecie, który (prawie) zdążyliśmy sobie poukładać w głowie. Tymczasem Dolores omija przeszkody (z urokiem rzuconej przez próżnie cegły) i leci… nie wiadomo dokąd, jakby miała to być ostatnia misja skrywanego przez niemal dwie dekady statku i jego pilota. Drobne potyczki i szlak wiodący na kraniec znanego kosmosu zdają się być niczym, przy celu podróży. Uniwersum ponownie zapełnia się nowymi bohaterami, bodaj jeszcze dziwniejszymi od postaci, które poznaliśmy w poprzednik zeszytach. I to jest właśnie największa umiejętność współpracujących Tarquinów – łatwość, z jaką serwują na kolejnych oryginałów, kolejne miejsca wyrwane z najdziwniejszych opowieści weird science. Dalej opowieść toczy się już utartymi szlakami: konflikt interesów, jeden cel łączący większość frakcji i wielka rozgrywka, której kulisty ostatecznie możemy poznać.

Trzeci tom OKP Dolores, opowieść o Czerwonym krysztale wciąż ma wszystkie cechy bardzo dobrego komiksu – od zapierających dech w piersi kadrów, po błyskawiczne zwroty akcji, burzliwe romanse, rozbryzgi przelanych bebechów i ponure tragedie. I pozostawia ogromny niedosyt, gdy powidoki ostatnich obrazów znikają nam sprzed oczu. Chciałoby się rzec: to już, koniec? Ale przecież smakowało jak znakomita… przystawka.

Podsumowanie: Czerwony kryształ rzeczywiście rzuca nowe światło na całkiem misternie utkaną fabułę opowieści o Mony, która wciąż pozostaje pyłkiem rzuconym w wir trybów, których nie pojmuje. Dobrze jest obserwować przemianę mniszki w dziewczynę, później kobietę, coraz bardziej świadomą swoich ukrytych zdolności oraz pochodzenia (swojego i tych zdolności). Opowieść, która świetnymi barwami i kreską syci wzrok ma jeden zasadniczy mankament: urywa się w tym momencie, gdy mamy największy apetyt na dalszy ciąg. Mimo wszystko – warto było dać się wciągnąć w ten świat.

Gatunek: space opera z domieszką fantasy, westernu i opowieści o piratach

Scenariusz: Didier Tarquin, Lyse Tarquin

Rysunki: Didier Tarquin

Kolory: Lyse Tarquin

Tłumaczenie: Maria Mosiewicz

Wydawnictwo: Egmont / Świat Komiksu

Liczba stron: 48

Format: album w twardej oprawie, 216×285 mm

Cena okładkowa: 39,99 zł

Ocena: Polecamy