Norweskie Krillbite Studio pochodzi z tego regionu świata, który raczej nie tkwi zimnych mackach korporacji, a styl graficzny gry, pomimo swojej surowej formy, sugeruje że mamy do czynienia z artystycznymi duszami, które postanowiły przyoblec swoje przemyślenia w formę interaktywnej rozrywki. Zawsze tam, gdzie pada słowo dystopia i tuż obok – artystyczna wizja, zastanawiam się jak wiele interakcji pozostanie w rękach samego gracza.
Właściwa odpowiedź powinna w takim przypadku brzmieć: jak najmniej, bo w totalitarnym, z góry zaplanowanym ustroju nie ma mowy o indywidualności. Rzeczywiście, takim właśnie torem podążyli autorzy Mosaic, dając nam odczuć, jak to jest być anonimowym bohaterem, wypełniającym co dzień swoje nudne obowiązki w grafitowo-szarym świecie. Zdecydowanie nie jest to gra dla ludzi cierpiących na depresję – zarówno dominujące kolory, dołująca muzyka i charakter fabularny raczej wywołałyby przygnębienie.
Dwa natychmiastowe skojarzenia stylistyczne świata Mosaic to Half-Life 2 z jego słynnym City 17 oraz Inside – kluczący wokół tajemnic i sekretów, w świecie z czerni, bieli i stałych zagrożeń. W Mosaic właściwie nic groźnego nie ma. Może poza szablonem wyciągniętym z naszego życia – zaległymi rachunkami wypełniającymi skrzynkę pocztową, ostrzeżeniami z pracy, że jak jeszcze parę razy ośmielimy się spóźnić, to nas wyleją. I stałą, powtarzalna, nieznośną szarością otoczenia, która dba o ciągłość dołującego charakteru gry. Zaczynamy od jakiegoś snu, z którego wyciągamy naszego bohatera, odzianego w standardowy, biznesowy strój i ruszamy… na podbój kolejnego, nudnego dnia.
W świecie Mosaic wszystko wywołuje depresję – poczynając od codziennych, sztampowych czynności przed lustrem w łazience, po zaglądanie do lodówki i przeglądanie korespondencji z zaległościami finansowymi. Nasz bohater, którego z całego tłumu innych, szarych postaci wyróżnia brak marynarki, ma przed sobą marną, szarą perspektywę istnienia – kolejny dzień w pracy, który wygląda jak wszystkie poprzednie dni – ten sam zestaw codziennych czynności powtarzanych do znudzenia. Właściwie nawet nie dziwi na starcie gry fakt, iż główny bohater sypia w stroju służbowym. Ot, po prostu, korporacyjny shortcut.
Przyznaję, uwielbiam w takich setupach dobrze wymyśloną i zrealizowana oprawę graficzną, złożoną wyłącznie z wypełnianej, wektorowej grafiki z cieniowaniem. Jednak Mosaic daje nam tylko pozorny wybór ścieżki, którą podążamy. I jest to na swój sposób paradoksalnie świetne i koszmarne rozwiązanie.
Oprawa graficzna Mosaic dobrze wpisuje się w dystopijny charakter gry, za to dziwny, męczący soundtrack psuje pierwsze, dobre wrażenie. Niestety, cała nasza interakcja ze światem gry sprowadza się do wykonywania z góry zaplanowanego scenariusza. Po pierwszym przejściu Mosiac, który pozostawił we mnie umiarkowanie dobre wrażenie, postanowiłem zajrzeć do świata gry jeszcze raz, tym razem podejmując wyłącznie negatywne (z mojego punktu widzenia) wybory. Im bardziej próbowałem być poprawny, tym bardziej gra sprowadzała mnie na tory buntownika. W skrócie: niezależnie od prób zmiany fabuły – i tak trafiamy dokładnie w tor wyznaczony przez twórców Mosiac. Tak, sprawdzałem, przechodząc grę dwukrotnie.
To co złe w Mosaic to konstrukcja samej rozgrywki sprowadzająca się do przeżywania kilku kolejnych dni z życia anonimowego pracownika biurowego – ot symulator chodzenia do i z pracy, mozolnego wybudzania bohatera z koszmarnych snów i powtarzalnych do znudzenia czynności. Do czasu, aż cała fabuła zmienia się w zabarwiony surrealizmiem manifest. Owszem – zagrywki, jakie stosuje Krillbite Studio są sztampowe, momentami aż nazbyt przewidywalne i wręcz pozbawione (nomen omen) odcieni szarości. Jest wielka, zła korporacja i szary tłum podległych jej pracowników, jest też chwila wytchnienia, pełne barw występy ulicznych grajków i drobne, poboczne wydarzenia, nadające barw światowi Mosaic. Jednak wybory dokonywane w grze są całkowicie nieistotne. Nie jest ważne, jak wiele z ukrytej w trzewiach serwerów prawy do świeci gry odkryjemy, jak wiele oświetlonych słońcem punktów odnajdziemy, czy też wykonamy innych pomniejszych zadań. Wszystko to razem zmierza tylko do jednego, ściśle wyreżyserowanego zakończenia.
Ile w Mosaic jest tak naprawdę samej gry w grze (pomijając interaktywny film, w którym pośrednio uczestniczymy)? De facto cała zabawa sprowadza się do codziennej, uzależniającej rozgrywki w clickera/idle game – aplikacji na naszym smartfonie – w której do skutku wyklikujemy BlipBlopy. Trudno nie odnieść wrażenia, że właśnie ta przyrostowa zabawa staje się symbolicznym oderwaniem od nużącej rzeczywistości świata Mosaic, na dodatek sami twórcy wrzucają nas w tę otchłań bez dna – kusząc serią osiągnięć, sięgających 1T Blopsa. To niebezpieczny zabieg, bo osobowości skłonne do uzależnień spędzą większość czasu w grze klikając do oporu. A Krillbite Studio zadbało o wydanie BlipBlopa dla Androida i iOS. Pozostałe rozrywki, które znajdziemy wśród odkrywanych aplikacji umożliwią naszemu bohaterowi dokonanie próby inwestycji w lokalną walutę, zdobycia partnera i ma się rozumieć sprawdzenia stanu konta – wszystkie jednak mają na celu dalsze sprowadzenie szarej jednostki poniżej poziomu parteru. Jak codzienne komunikaty od firmy – przypominające, że do pracy nie należ się spóźniać. A sama praca, sprowadzająca się do prostej gry strategicznej nie wypełni treścią ani życia naszego bohatera, ani na dłuższą metę nie jest satysfakcjonująca.
Podsumowanie: Wyczekiwanie na magiczne momenty, odkrywanie tajemnic świata Mosaic prowadzi zawsze tylko w jednym kierunku – wyjścia poza ramy zdefiniowanego z góry codziennego cyklu. Mosaic to bardziej interaktywny film fabularny, zrealizowany w smacznej, wyblakłej formie z wypełnianej grafiki wektorowej. Niestety zabrakło w tej opowieści prawdziwej gry i szansy dokonania bardziej zróżnicowanych wyborów. Sama przygnębiająca atmosfera, dobrze zrealizowana, przygnębiająca oprawa graficzna i zabawa w clickera (o którym producent raczej powinien ostrzegać graczy) to nieco za mało na konkretną, dystopijną fabułę. A bezpośrednie wskazywanie artaktorów barwami i opieranie na buncie jednostki całej opowieści już tyle razy przerabialiśmy…
Gatunek: interaktywny film z elementami gry strategicznej, clicker/idle game
Producent: Killbite Studio
Wydawca: Raw Fury
System: PC, Mac, Linux
Język polski: tak (napisy)
Ocena: Odradzamy