Robert Black, dżentelmen, sodomita i wielbiciel prozy Lovecrafta dociera do Providence. Sam ten początek, okraszony mapą miasteczka i dziwnie niepokojącą okładką powinien odstraszyć fanów kolorowych historii zapisanych na kartach komiksów. Opowieść Alana Moore’a narysowana przez Jacena Burrowsa niewątpliwie dostarczy nam mrocznych, niepokojących wrażeń. Dokładnie ta samo jako proza H. P. Lovecrafta, ta która skupia się na niedomówieniach i popadaniu w otchłań szaleństwa.
Trzecia album Providence broni się jako zestaw czterech, samodzielnych historii (będących odrębnymi zeszytami Providence #9-#12). Wyprawa Roberta Blacka do Providence ma dwa cele – rozmowę z przywódcą bractwa Stella Sapiente i (w sumie pierwszorzędny) – spotkanie z Howardem Lovecraftem. Części, w których Black jest głównym bohaterem zamykają spisane w tzw. raptularzu spostrzeżenia głównego bohatera, co dobrze dopełnia część komiksową, dodając jeszcze jeden punkt widzenia do narracji. Podróż Blacka przez Providence naznaczona jest szaleństwem prozy Lovecrafta w wielu wymiarach – tu zza każdego zakamarka wyłania się jakaś niedopowiedziana tajemnica, komiksowe Providence jest zbudowane z puzzli wykraczających daleko poza kilka skromnych, ludzkich zmysłów.
W Providence elementy biografii Lovecrafta przenikają się z przygodami Blacka, zarówno tymi sięgającymi poza granice postrzeganego świata, jak i drobnymi, acz intensywnymi przygodami miłosnymi. Providence #9 i #10 to sprawnie zrealizowana opowieść o narastaniu zagrożenia, po której, niczym po chirurgicznym cięciu skalpelem popadamy w natychmiastową, skondensowaną porcję grozy w tomie #11. Tu Robert Black pozostaje tylko biernym obserwatorem wydarzeń – świata popadającego (podobnie jak jego zmysły) w szaleństwo. Nie do końca zrozumiałe i spójne fabularnie, ale uzasadnione, jako eksperyment biograficzny, związany z korespondencyjnymi przyjaciółmi Lovecrafta. Dopiero ostatni z tomów Providence odsłania prawdziwe mistrzostwo scenarzysty i kreślącego jego pomysły grafika. Cały świat podlegający zmianom i zawieszone w nim ludzkie umysły, które próbują się dostosować. Zeszyt #12 zdecydowanie rozprasza niesmak po chaotycznym, 11 tomie.
Do Providence tom 3 zniechęcała mnie okładka – ponura, nijaka, a jednak kryjąca jakiś mroczny sekret – szkoda, że w polskim wydaniu nie zobaczyliśmy jednego z innych, alternatywnych wariantów okładek, których galerię możemy prześledzić w tym wydaniu. Moore wprawnie wykorzystuje wątki biograficzne i prozę Lovecrafta, budując sprawnie fabułę poprzetykaną nawiązaniami, ukrytymi smaczkami, które łatwo przegapić. Tu z pomocą przychodzą precyzyjne przypisy, podpowiadające co nam umknęła – ich lektura jest równie wciągająca, jak samej opowieści, choć utrudniona, przez brak numeracji stron.
Alan Moore sprawnie uchwycił motyw popadania w szaleństwo – zarówno głównego bohatera, jak i całego otaczającego go świata. To jednak, co u Lovecrafta jest atutem – nieokreśloność stworzeń, wymykających się zmysłom ludzkim, na kartach Providence jest bardziej dosłowne. Fakt, narysowane sprawnie, ale w specyficznym stylu, czerpiącym wiele z ducha epoki wiktoriańskiej, sięgającym do serca małomiasteczkowej Ameryki początku XX wieku.
Podsumowanie: Niewątpliwe Providence to świetnie zrealizowana warsztatowo opowieść o Lovecrafcie i jego przyjaciołach, wkomponowanych w mroczne wizje zaczerpnięte z mitologii Cthulhu i popkultury żerującej na dziełach mistrza grozy. Niepokojący i zróżnicowany komiks, w którym najcenniejsze elementy kryją się w słowach, przypisach i przypowieściach. Jednocześnie dzieło adresowane wyłącznie do dorosłych widzów, którzy wprawnie poruszają się wśród wersów Necronomicona i podświadomie wierzą, że to istniejąca księga. Providence to zaskakujący, różnorodny komiks, niekiedy chaotyczny, innym razem spójny i sprawnie opowiadany. Raczej dla wielbicieli prozy Lovecrafta. Niekiedy kolory rzeczywiście wyglądają jak z kosmosu.
Gatunek: horror, groza
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Jacen Burrows
Kolory: Juan Rodriguez
Wydawca: Egmont / Świat Komiksu
Liczba stron: 168
Format: album w twardej oprawie, 170×260 mm
Cena okładkowa: 69,99 zł
Ocena: Można
PS Najważniejsze, że komiks Moore’a i Burrowsa zachęca do sięgnięcia po prozę Lovecrafta.