Uniwersum 1920+ to setting szalenie atrakcyjny i to nie tylko pod względem czysto wizualnym. Zwłaszcza, jeśli na bazie tego konceptu powstaje RTS – gatunek w ciągu ostatnich lat bardzo zaniedbywany na korzyść różnego rodzaju hybrydowych wariacji. Czy King Art Games stworzyło tytuł, o którym nie zapomnimy po miesiącu od premiery?

Jak sugeruje sam tytuł, Iron Harvest przedstawia nam wizję zmagań w alternatywnej Europie z początku XX wieku. Skoncentrujemy się na wydarzeniach związanych z trzema narodami-frakcjami: Polanią, Rosviecją i Saksonią. Sercem gry jest oczywiście kampania fabularna. Rozgrywka Polanami stanowić będzie swojego rodzaju samouczek dla całej gry. Kolejne dwa duże scenariusze wprowadzą nas głębiej w pieczołowicie skonstruowaną, alternatywną rzeczywistość.

Jeżeli chodzi o przedstawienie wizji Jakuba Różalskiego – artysty koncepcyjnego odpowiedzialnego za całą sferę estetyczną Iron Harvest – trudno jest postawić zarzut wobec czegokolwiek. Lokacje, w których przychodzi nam toczyć boje, są zaprojektowane znakomicie i absolutnie nie dają po sobie poznać, że mamy do czynienia z pozycją kickstarterową. Malowniczy krajobraz, ściśle nawiązujący do impresjonistyczno-realistycznego stylu wspomnianego grafika, w większości przypadków maskuje to, że silnik graficzny gry nie znajduje się na najwyższym technologicznym poziomie. Może jedynie przy mocniejszym zbliżeniu jednostki widać nieco wyraźniej pewne niedoskonałości. Pochwalić można także kompozycje, które słyszymy w tle. Szczególnie w przypadku Polan, kiedy już pojawiają się jakieś dźwięki, nie ma raczej na co narzekać. Dobrą decyzją jest też wprowadzenie opcji, w której każda nacja mówi swoim językiem. Co prawda można było zainwestować w nieco lepszych lektorów, ale i tak zabieg ten umożliwia lepsze wczucie się w konflikt.

No i jest oczywiście gwóźdź programu, czyli mechy. Samo ich wprowadzenie poprzez przerobione czarno-białe filmy z okresu I wojny światowej to mały majstersztyk, umożliwiający nie tylko oswojenie się z ich widokiem, ale także wprowadzenie klimatycznego kontekstu do całej narracji. Każdy z wojujących krajów posiada swoje odmiany tych majestatycznych maszyn. Co logiczne, polańskie egzemplarze są nieco mniejsze i prostsze pod względem konstrukcyjnym od swoich nieraz gargantuicznych kuzynów, posiadanych przez pozostałe frakcje. Ot, partyzancki sznyt.

Armie saksońskie z kolei cechują się dystyngowanymi, dopracowanymi co do najmniejszych szczegółów modelami, które równie dobrze mogłyby uświetniać defilady. Rosvieci zaś, jak można się domyślić, stawiają na ordynarne konstrukty, mające wgnieść wroga w ziemię. Wraz z dość różnorodną piechotą i kilkoma innymi maszynami mogą tworzyć ładną kompozycję, choć im dalej w las, tym częściej ich zaniedbywałem kosztem mechów. Zawsze oczywiście pozostanie miejsce dla sanitariuszy, reperujących budynki i zmechanizowane jednostki oraz ustawiających przeszkody lub pułapki saperów czy też oddziałów przeciwpancernych.

Szkoda, że w parze z wyróżniającą się oprawą audiowizualną nie idzie warstwa fabularna. Owszem, stwierdzenie, że jest ona na słabym poziomie byłoby krzywdzące. Rzecz w tym, iż scenarzyści poszli dość mocno na łatwiznę. Chwilami można wręcz odnieść wrażenie, że historia jest tylko pretekstem, zbiorem krótkich cinematiców i linii dialogowych, tak by jakoś wepchnąć się pomiędzy różnego rodzaju misje. Dalej jest nieco lepiej, choć nadal wydaje się, że w tak interesujący świat można było wpleść niejedną fantazyjną historię, zamiast dość sztampowych, pisanych od linijki scenariuszy.

Podobny zarzut można postawić mechanice Iron Harvest. I znowu, jest ona więcej niż poprawna, ale wyraźnie brak jej własnego szlifu, jakiejś sygnatury, która wyróżniałaby ją na tle pozostałych pozycji. Ekipa z King Art Games bez wątpienia czerpie inspiracje z kultowej serii Company of Heroes, o czym zresztą szybko przekonujemy się podczas pierwszych kilkudziesięciu minut rozgrywki. Niestety, nie mogę powiedzieć, że w pełni wykorzystano koncept znany z hitu Relic Entertainment.

Generalnie poruszanie się jednostkami jest chyba głównym problemem Iron Harvest. Aby przesunąć je w pożądane miejsce możemy albo zrobić tak ze wszystkimi naraz (co stanowi duży kłopot, gdy dysponujemy nie lada armią), albo każdym z osobna. To bardzo utrudnia wszelkie taktyczne manewrowanie, a gdy rozrzucamy swoje siły na dajmy na to kilka flankujących pododdziałów, robi się już bardzo frustrująco. Za to model zniszczeń jest już dość blisko poziomu CoH-u – zwłaszcza widać to, kiedy maszerujemy mechami przez jakieś gęściej rozstawione zabudowania. Budowle kręcą się wokół trzech filarów: sztabu, koszar i warsztatu, co również jest mało rewolucyjnym, ale praktycznym rozwiązaniem.

Poza kampanią fabularną warto wymienić między innymi tryb wyzwań. To dość schematyczne, ale udanie wprowadzone misje, sprowadzające się głównie do odpierania kolejnych fal wroga. Zmuszeni do odpowiedniego szafowania siłami swojej bazy – często znajdującej się w samym środku mapy – szczególnie na wyższych poziomach trudności musimy wykazać się nie lada balansem, z czasem bowiem uderzają na nas dosłownie ze wszystkich stron. To świetne dopełnienie kampanii, na dobrą sprawę sprawdzające to, ile się nauczyliśmy. Tryb walki w sieci także ma pewien potencjał, chociaż wydaje się, że niektóre miejsca startowe mają nieco zbyt duży wpływ na ostateczne zwycięstwo. W tej sferze najbardziej brakuje chyba większej liczby map.

Podsumowanie: Pomimo zachwytu nad wieloma aspektami Iron Harvest nie mogę w stu procentach powiedzieć, że dostałem to na co liczyłem. Nadal jest to dobra gra i cenny tytuł w tak ciężkich czasach dla „czystych” RTS-ów, a system mechów sprawia, że jest to produkt nie do zignorowania dla fanów gatunku. Jednak gdzieś można poczuć nutkę niedosytu. Pomimo zapatrzenia się na Company of Heroes, deweloperzy z King Art Games nie zapewnili solidności na poziomie legendarnej gry, niektóre rozwiązania gameplayowe sprawiają zaś, że bardziej niż z przeciwnikiem, toczymy nierzadko boje z niewygodnym sterowaniem. Ale magia uniwersum 1920+ ostatecznie sprawia, że jest to tytuł ponadprzeciętny, być może nawet z jakimś potencjałem na kontynuację, albo chociaż eliminujące pewne poważniejsze przywary rozszerzenie. Tak czy inaczej, gra daje wystarczająco dużo satysfakcji, żeby przełknąć kilka momentów, w których możemy troszeczkę pozgrzytać zębami z irytacji.

Gatunek: strategia RTS

Producent: King Art Games

System: PC, PS4, Xbox One

Język polski: tak

Premiera: 1 września 2020

Ocena: Polecamy