Nigdy nie darzyłem Harley Quinn szczególną estymą. Ani w uniwersum komiksów, ani w świecie gier. Uważałem (i zdanie podtrzymuję), że Paul Dini i Bruce Timm wciągnęli ją do animowanej serii poświęconej Batmanowi nieco na siłę, próbując szaleństwo niezmiennie przypisane postaci Jokera, rozmienić na drobne. Kolejne pseudodzieła z Harley w roli głównej nie wpłynęły na mój stosunek do niej, wciąż całkiem obojętny.

Zrobił to dopiero recenzowany komiks, który postać Harleen Quinzel nie tyle przedstawia na nowo, co robi to w sposób daleko nieprzewidywalny, w ogromnej mierze zahaczając o rys psychologiczny tej tragicznej persony.

Bo tragizm wisi nad nią niczym miecz Damoklesa. Jednak w międzyczasie przyjdzie Ci poznać portret tej nietuzinkowej bohaterki w trzyczęściowej historii stworzonej w całości przez chorwackiego autora Stjepana Šejica, który moim zdaniem w fantastyczny sposób wykreował jeden z lepszych komiksów spod szyldu DC Black Label. Głównie z tego powodu, że oddaje narrację głównej bohaterce – to jej oczami oglądasz miasto pełne skrajności, przez jej sny przechodzisz znanymi sposobami radzenia sobie z problemem; to z nią budzisz się rano, jej erotyzm podziwiasz, przytyki w jej kierunku dotykają Ciebie bezpośrednio.

Wiedzieć musisz, że album ten to swoiste studium przypadku młodej lekarki pełnej ideałów, pracującej nad teorią zachowań brutalnych przestępców, i z jej pośrednio powodu trafiającej do Arkham – miejsca, w którym empatię zostawiasz jeszcze przed pierwszym stopniem prowadzącym do wrót szaleństwa. Choć sam szpital został przedstawiony znacznie mniej sugestywnie niż w wykonaniu Granta Morrisona i Dave’a McKeana, nie można odmówić mu warstwy niezrównoważenia. Głównie z powodu rezydentów, pośród których niczym paw puszy się Joker, prowadząc bezkrwawą, psychologiczną wojnę z nowo przybyłą panią doktor, momentami przywodzącą na myśl sceny z Milczenia Owiec. A Harley im głębiej zapuszcza się w rejony szaleństwa, tym bardziej ją ono przytłacza, z czasem nie pozwalając na rozróżnienie snów od jawy.

Wspaniały zabieg stosuje zresztą Šejic, przedstawiając Jokera jako całkiem sympatycznego, nieco przeczołganego przez życie notorycznego kłamcę zamiast nieokiełznanego żadnymi zasadami moralnymi zwierzęcia, tak wykreowanego chociażby przez Grega Capullo w restarcie „52”. Tamte kadry wrzucały ciarki na plecy a wybujała fantazja podpowiadała, że zostać z tym psychopatycznym zjebem w jednym pomieszczeniu to bilet w jedną stronę. Chorwacki autor idealizuje jednak postać batmaniego arcywroga, przedstawiając ją zgoła inaczej – ot, oczami głównej bohaterki komiksu. I robi to doskonale, nadając całości jeszcze mocniejszy wydźwięk opowieści, w której uczestniczy czytelnik.

Oczywiście na drugim planie zauważyć można charakterne osobistości gothamowskiego półświatka – plejadę barwnych osadzeńców zakładu psychiatrycznego, komisarza Gordona, widać w końcu Batmana. Jednak od samego początku wiadomo, kto jest głównym bohaterem tego komiksu i mylisz się, jeśli pomyślałeś właśnie o Harley Quinn. Stjepan Šejic przedstawia Ci dr Harleen Quinzel, która dopiero zażywa kąpieli w oparach szaleństwa oraz smutny finał obleczonej w tragizm postaci.

Sam komiks trzyma wysoki poziom, tak narracyjny jak i wizualny, chociaż zaskakuje jego nietypowy format. Pięknie prezentuje się w twardej oprawie, po okładce zdradzając z jakim rodzajem albumu będziesz miał do czynienia – dwuznacznym, momentami trudnym w odbiorze, ale i charakternym, potrzebnym na rynku wydawniczym. To niezwykła opowieść, która na nowo definiuje genezę szaleństwa postaci oraz – co cieszy mnie najbardziej – zachęca do kilkukrotnego się z nią zapoznania. To w końcu komiks, który gorąco polecam, nie tylko miłośnikom batmanich historii!

Gatunek: komiks superbohaterski
Scenariusz: Stjepan Šejic
Rysunki: Stjepan Šejic
Wydawnictwo: Egmont / Świat Komiksu
Liczba stron: 208
Format: album w twardej oprawie, 21,5 x 27,5 cm
Cena okładkowa: 79,99 zł
Ocena: Polecamy