Po tym jak Garth Ennis wpakował Johna Constantine’a wprost na minę, niemal go uśmiercając i budując karkołomny pakt, zabezpieczający pogromcę demonów z Liverpoolu przed najciemniejszymi siłami – trudno oczekiwać jeszcze widowiskowych wydarzeń.
No chyba, że nasz bohater postanowi hucznie świętować swoją zbliżającą 40., albo wydarzy się coś w jego (raczej skromnie do tej pory przedstawianym) życiu uczuciowym.
Drugi, zbiorczy tom przygód Hellblazera w ujęciu Gartha Ennisa zawiera zeszyty Hellblazera od 57 do 71 uzupełnione o Tained Love i pierwszy numer Hellblazer Special (łącznie 17 albumów). Niewiele tu dodatków specjalnych, poza wstępem Warrena Ellisa, przybliżeniem biografii twórców oraz trzema alternatywnymi wersjami okładkami, ale… nie potrzeba więcej – Hellblazer tom 2 (a licząc od początku serii – 4) to aż 464 strony wypełnione treścią, zręcznie nakreślone i świetnie zilustrowane (ostrożnie z czytaniem, bo to ciężka, wielka księga!). Wyraźnie bardziej spójne od poprzednich 15 albumów.
Przede wszystkim – nie oczekujcie po tych opowieściach zbyt wiele nadziei jasnych barw – wystarczy spojrzeć na grzbiet albumu, potem odwrócić go o 180 stopni i dostrzec, że białe tło wykorzystano w zaledwie dwóch albumach. Pierwsza dwie opowieści – Śmiertelna glina i Ciało i dusza – zabierają nas w obszar nielegalnych eksperymentów ze zwłokami – pozornie grając na naszych odczuciach o bliskich, rzuca nas po chwili w wir brutalnej zemsty, uchylając bramy do drugiego świata tylko na chwilę.
Jest jak gorzka przekąska przed głównym daniem, choć do tego ostatniego wiedzie kręta droga scenariusza, w który wplątuje się najbardziej niedobrana para kochanków jaką możemy sobie wyobrazić oraz demonica, stająca się dla Hellblazera ważnym atutem w walce o jego własną duszę. Tam gdzie niebo miesza się z piekłem – Constantine odnajduje rozwiązanie, które znów pogrąża Władcę Piekieł w niszczycielskiej furii. Zanim rozpęta się piekło na ziemi na chwilę odwiedzamy jeszcze rodzinne strony Constantine’a i pewien grób, którego mieszkaniec – jak sam Hellblazer – blisko stykał się z mocami piekieł.
Kluczowym wydarzeniem w życiu Johna okazuje się jego 40. – która zapowiada się raczej jako jednoosobowe święto, bo Kit musiała pilnie wyjechać, a najbliższy przyjaciel utknął na dyżurze. Samotne świętowanie zmiany rocznika wymyka się jednak spod kontroli, bo… życie Johna jest po prostu nieprzewidywalne. Z drugiej strony – w tle właśnie toczy się intryga wymyślona przez Johna, a jej konsekwencje okazują się bronią obosieczną. Przerażona (ale skuteczna w swoim działaniu) Kit, wątek miłosny stworzony w ściśle określonym celu i rasistowski napad – z tego bałaganu wydarzeń nie mogło narodzić się nic dobrego. Gdy John osiąga swój cel – świat Hellblazera musi nagle zniknąć spod jego nóg – a sam John wpada w otchłań alkoholowego upojenia (nie to, żeby było to coś niezwykłego, ale tym razem upadek jest naprawdę bolesny).
Garth Ennis poświęcił temu upadkowi alkoholika kilka albumów – pokazuje nam ten proces dosadnie i bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Na swój sposób jest to opowieść bardziej przerażająca od dotychczasowych zmagań z demonami czy nieuleczalną chorobą. Dwa zabiegi fabularne, których będziemy świadkami sięgając po ten zbiór – są absolutnie mistrzowskie. Pierwszy z nich to drugie spotkanie z królem kusicieli. Drugi – dawno zmarłym pilotem i jedną, jedną myślą, którą zdążył w nim zaszczepić pewien major. Bo w bezdennej otchłani rozpaczy zawsze musi istnieć jakaś iskra nadziei, choć trudno ją dostrzec.
Domykający ten tom Hellblazer Special #1 zabiera nas w zupełnie inny okres życia Johna – jego młodość i zetknięcie z pewnym duchownym – to równie zaskakująca i treściwa opowieść, jak większość zeszytów składających się na ten album. Ważne jest jedno – drugi z tomów sygnowanych przez Gartha Ennisa jest wyraźnie bardziej spójny graficznie i bardziej dojrzały. Fakt – to opowieść o demonach i ich nieustraszonym pogromcy, ale ów pogromca ma też wiele własnych demonów.
Podsumowanie: Hellblazer w tym zbiorczym tomie jest bardziej poświęcony sprawom ludzkim, uczuciom i konsekwencjom naszych poczynań. Właściwie odzierając całą fabułę z elementów nadprzyrodzonych dostalibyśmy dojrzały moralitet, z wyrazistym przekazem. Jednak niewątpliwie w życiu Johna Constantine’a niebo i piekło jest obecne bez przerwy, jak krew demona w jego żyłach. Garth Ennis wraz z całym panteonem znakomitych grafików dopracował historię pogromcy demonów co do szczegółów, nie szczędząc nam refleksji i zaskakujących zwrotów akcji. Mimo wszystko jest to jednak opowieść dla ludzi o mocnych nerwach.
Gatunek: komiks grozy
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon, William Simpson
Tusz: Mike Barreiro, Kim DeMulder
Kolory: Thomas J. Ziuko, Daniue Vozzo, Stuart Chaifetz
Tłumaczenie: Paulina Braiter, Marek Starosta
Wydawnictwo: Egmont / Klub Świata Komiksu
Liczba stron: 464
Format: album w twardej oprawie, 170×260 mm
Cena okładkowa: 129,99 zł
Ocena: Polecamy