„Dorwać Ramireza” to komiks, którego akcja ma miejsce w Arizonie, w latach 80. ubiegłego stulecia, i którego fabuła w ogromnej mierze koncentruje się wokół Jacquesa Ramireza – specjalisty od naprawy odkurzaczy.
Umówmy się, nie jest to opis zachęcający do czegokolwiek więcej niż odłożenia albumu na półkę, czemu nawet niespecjalnie sprzyjają wymiary albumu, mocno odstające od większości komiksowych pozycji (format 20,4 x 31,2 cm), chociaż mocno zbliżone do Harleen, recenzowanej w tym miejscu. Dodaj to powyższego nieznanego szerszej publice Nicolasa Petrimaux i masz idealny przepis na to, jak można utopić pieniądze na licencji…
…wróć
…jak można wyczuć rynek i wzbogacić go o pozycję nietuzinkową, będącą wystrzałowym thrillerem, w którym sposób prowadzenia fabuły, metoda obrazowania i wylewający się z kadrów humor oraz częste odniesienia do popkultury czasów minionych idealnie współgrają z wysokimi notami, jakie „Dorwać Ramireza” otrzymuje w różnorodnych – nie tylko stricte komiksowych – mediach.
Jacques Ramirez prowadzi relatywnie nudne życie, za główną rozrywkę uważając naprawę odkurzaczy w serwisie posprzedażowym firmy produkującej sprzęt AGD. Jednocześnie budzi żywy strach w szeregach kartelu, który uważa go za legendarnego cyngla, niemającego nic wspólnego z wąsatym, niemym serwisantem. Splot wielu wydarzeń i niefortunny zbieg okoliczności sprawiają, że główny bohater komiksu staje się obiektem polowań gangsterów z meksykańskiego kartelu, z czasem będąc również podejrzanym o dokonanie zamachu terrorystycznego.
Chociaż będąc szczerym, powyższe podsumowanie powinno zostać uzupełnione o dość specyficzny element, sprawnie spajający każdą ze stron; o przeświadczenie co do niewinności głównej postaci, przeplatane z przekonaniem o jego winie, w czym wręcz upewnia Cię odpowiednio poprowadzony skrypt fabularny. Do ostatniej strony [a w zasadzie również po przeczytaniu recenzowanego albumu, kończącego się całkiem niezłym cliffhangerem – przyp.red.] czytelnik nie jest pewien, w którym kierunku rozwinie się wątek winy / niewinności Jacquesa, co dodatkowo stanowi magnez, niepozwalający na oderwanie się od komiksu. Całkiem to niezła robota scenopisarska, wcale nie ujmująca rysunkom, stanowiącym zresztą o sile tego komiksu.
Te małe dzieła Nicolasa Petrimaux to klasa sama w sobie. Są pełne detali, a jasna kolorystyka kadrów idealnie współgra z klimatem Arizony i południa Stanów Zjednoczonych. Co więcej, realizm miesza się tam z karykaturą, komputerowa separacja kolorów z ręcznym ich doborem, a statyczne kadry z licznymi elementami akcji (chociażby pościg na autostradzie!) znanymi z kina lat 80. Zresztą, o czym my mówimy! Petrimaux to nie tylko miłośnik kina, nie tylko rysownik i reżyser, ale również pracownik studia Arkane, odpowiedzialnego za bardzo dobre Dishonored!
„Dorwać Ramireza” to prawdziwy przebój rynku frankofońskiego. Ale to także miszmasz sensacji, lekkiego w wymowie kryminału i elementów komedii, oddający hołd kinu akcji z lat 80., tego oglądanego przeze mnie i Ciebie na kasetach VHS. Siłą rzeczy, główny bohater to skrzyżowanie Dudikoffa z Lorenzo Lamasem. Z obowiązkowym wąsem, ma się rozumieć. W komiksie nie zabraknie również gorących kobiet, kokainy, popsutych odkurzaczy i… braku tłumaczenia drugiego planu. To ostatnie mocno rzuca się w oczy i razi, im częściej dostrzegasz przetłumaczony fragment backgroundu (plakat, ulotka, napis na ścianie, etc) służący fabule i całą resztę, pozostawioną w oryginale. Założyć jednak trzeba optymistycznie, że to „mankament”, na który wielu nawet nie zwróci uwagi.
Podsumowanie: Komiks to kawał doskonałego wnętrza, całkiem ładnie prezentującej się tłoczonej okładki, względnie akceptowalnej ceny i nietypowego formatu. Nie wyobrażam sobie jednak, że nie masz go w swojej kolekcji!
Gatunek: komiks akcji
Scenariusz: Nicolas Petrimaux
Rysunki: Nicolas Petrimaux
Wydawnictwo: Egmont / Świat Komiksu
Liczba stron: 144
Format: album w twardej oprawie, 20,4 x 31,2 cm
Cena okładkowa: 79,99 zł
Ocena: Polecamy