Zawsze lubiłem noir i wszelkie jego odcienie. Jestem w stanie przełknąć największą sztampę – bądź co bądź idącą zazwyczaj ręka w rękę z tym gatunkiem – o ile dostanę interesującego głównego bohatera, gęsty klimat i galerię ciekawych postaci.

Znakomicie łączy się to z cyberpunkową otoczką, co pokazał chociażby Blade Runner. Kiedy zatem w moje ręce trafiła kolejna historia w uniwersum głośnej gry wideo CD Projekt Red, jej historia dała mi nadzieję na coś naprawdę ciekawego właśnie w podobnym wydaniu – albo chociaż w jakimś pokrewnym odcieniu.

W tym cyklu komiksów dotąd miałem styczność jedynie z pierwszym tomem, w którym pierwsze skrzypce gra Trauma Team – jedno z ugrupowań w grze, których potencjał został niewykorzystany w największym stopniu. Choć nie jestem pewien, czy na dłuższą metę pozostałbym przy takiej a nie innej ocenie, w dalszym ciągu uważam, że pomimo pewnych mielizn fabularnych to rzecz warta przeczytania, zwłaszcza dla osób mających kontakt z Cyberpunkiem 2077.

Gdzie jest Johnny? to trzecia historia z Night City – i na pierwszy rzut oka ze zdecydowanie największym potencjałem. Jej bohaterem jest Wallace, dziennikarz-idealista desperacko starający się zaistnieć jako naczelny piewca prawdy, ukazujący społeczeństwu brutalną rzeczywistość korporacji. Dotąd – ku jego własnej rozpaczy – zupełnie ignorowany, otrzymuje od pewnej osoby nietypowe zadanie: odnaleźć zwłoki Johnny’ego Silverhanda, które mają wciąż leżeć w gruzach zrujnowanej przezeń w ataku terrorystycznym wieży (tak, TEJ wieży i TEGO zamachu).

Mamy zatem punkt zaczepienia z jednym z najważniejszych wątków z gry, ale zarazem na tyle dyskretnie zarysowany, że scenarzysta nie musi się martwić utknięciem w koleinach kanonicznej fabuły. Materiał na znakomity komiks? Możliwe, ale nie z takim poziomem realizacji. Jeżeli na przykład spodziewaliście się wielopoziomowej intrygi, planów wewnątrz planów i mrocznej tajemnicy – srogo się rozczarujecie. Całość wygląda trochę tak, jakby piszący tę historię Bartosz Sztybor w pewnym momencie uświadomił sobie, że nie ma sensownego pomysłu na połączenie większej liczby wątków i uciął całość do jednego bieda-plot twistu. Nawet nie pozwolono nam spojrzeć z innej, jakiejś nieznanej dotąd perspektywy na sylwetkę Silverhanda. To sprawia, że kolejne części tej marnej układanki dość szybko wchodzą na swoje miejsce, co sprawia, że całość jest niesamowicie krótka (ledwo 68 stron). Trzeba tu przyznać, że nawet okładka komiksu jest mocno myląca, jako że w jej centrum umiejscowiono dwie kobiece postacie, tak jakby zapowiadając wyraziste femme fatale. Niestety, ale każda z nich to mało znaczący epizod – tak jak zresztą każda osoba w tej historyjce.

Ustaliliśmy zatem, że wątek główny raczej nie stanowi mocnej strony trzeciego tomu cyberpunkowej antologii, choćbyśmy się nie wiem jak gimnastykowali. Ciężko też określić w ten sposób głównego bohatera, którego próby umoralniania społeczeństwa szybko mogą męczyć (na szczęście w pewnym momencie on sam dostaje za to werbalnie po głowie). Gdzieś też twórcy starają się upchnąć jakieś przesłanie związane z kondycją współczesnego świata, ale koniec końców jest ono sztampowe. Do tego niektóre partie dialogów – w szczególności te, gdzie postacie się między sobą przekomarzają – brzmią prawie tak, jakby dopisywał je nastolatek.

Cóż zatem sprawia, że Gdzie jest Johnny? stanowi chociażby niezłą rozrywkę? Wydaje mi się, że potrafi naprawdę porządnie uchwycić otoczkę cyberpunkowego świata (jak na ironię, lepiej niż sama gra, na której bazuje). Wszechobecny społeczny przeskok pomiędzy ludźmi nieprzyzwoicie bogatymi a klepiącymi skrajną biedę bez balansującej to wszystko jakiejkolwiek klasy średniej, tania, jarmarczna rozrywka, panorama ulicznych osobliwości (przynajmniej w zarysie) – tylko wybierać i przebierać. Szpetna, chwilami wręcz wyglądająca na niedopracowana kreska paradoksalnie może wręcz pomóc nam wczuć się w mroczniejszą część historii.

Podsumowanie: Gdzie jest Johnny? to niestety w dużej mierze zmarnowany potencjał na naprawdę świetną historię z bohaterem niebędącym zabijaką, a prędzej kronikarzem w tym osobliwym świecie. Co nie zmienia faktu, że potrafi na chwilę wciągnąć swoją duszną atmosferą i klimatem Night City. Na chwilę, bo zanim w pełni naszprycujemy się tym towarem, już się kończy.

Gatunek: cyberpunk

Scenariusz: Bartosz Sztybor

Rysunki: Giannis Milonogiannis

Kolory: Roman Titov

Wydawnictwo: Egmont / Klub Świata Komiksu / Dark Horse

Liczba stron: 68

Cena okładkowa: 34,99 zł

Ocena: Można