Akcja Blasphemous rozgrywa się w świecie wyglądającym jak skondensowana esencja z mroków średniowiecza pomieszanych z bardzo upiornymi fantazjami wpadającymi w surrealizm. Nie ma tu walki dobra ze złem, wszystko jest wypaczone i nie wzbudza współczucia, lecz fascynuje dehumanizacją i pięknie ukazaną szpetotą. Protagonista nazywany jest Pokutnikiem, co jest ściśle związane z koncepcją gry – będzie naprawdę ciężko, w zakresie nastroju oraz poziomu trudności.

Cała filozofia gry opiera się na tym, by jakoś przebrnąć od jednego punktu kontrolnego do drugiego, na tę drogę otrzymujemy początkowo dwie flaszki z eliksirem uzdrawiania, a przy odrobinie sprytu możemy przy każdym z nich zregenerować też manę. Im dalej dojdziemy, tym bardziej każdy segment mapy zamienia się w wyzwanie, w którym należy zapamiętać sekwencję ruchów wykonywanych w odpowiednim czasie. Jeśli nie jest się osobą na co dzień używającą pada, to początkowo można sobie poplątać palce, wykonując serie ruchów zawierające przykładowo skok z kierunkiem zakończony wbiciem miecza w ścianę, podskok do góry z kolejnym wbiciem miecza i odskok w przeciwnym kierunku, podczas gdy jakiś stwór miota w nas kamieniami, których trafienie zrzuca nas na dół.

Taka krótka akcja umożliwiająca wskoczenie na jedną platformę to łącznie siedem kliknięć w cztery różne przyciski na padzie. Klawiatury w ogóle nie biorę pod uwagę, w tym przypadku trzeba być chyba pianistą, by tę klawiszologię ogarnąć. Z czasem pojawia się też więcej coraz trudniejszych przeciwników i nowe zagrożenia w postaci pułapek, takich jak kolce wyskakujące ze ścian, miotacze kul ognistych lub wiatr spychający nas z zamarzniętych półek skalnych.

Mocno irytujące jest skakanie z drabiny na drabinę wymagające naciśnięcia kierunku w górę we właściwym momencie, chyba 20 razy z rzędu zginąłem na przeszkodzie, pod którą znajdowały się kolce. Elementem naszej pokutnej wędrówki jest mechanizm winy, czyli kara za umieranie: gdy gdzieś zginiemy, pojawia się tam nasza widmowa sylwetka po którą musimy wrócić w kolejnym życiu. W przeciwnym razie jesteśmy ukarani tymczasowym skróceniem paska many oraz zmniejszeniem ilości zdobywanych pieniędzy (nazywanych tutaj łzami odkupienia).

Jeśli nie chcemy po raz kolejny iść tą samą ścieżką lub wina znajduje się w trudnym miejscu, możemy za sporą opłatą skorzystać z usług spowiednika, aby zniwelować jej wszystkie skutki uboczne. Korzystną cechą mechanizmu winy jest to, że wchłonięcie jej regeneruje część HP, co w pewnych przypadkach daje szansę dobrnięcia do celu, gdy zużyliśmy już wszystkie regenerujące flaszki. Na szczęście litościwą decyzją autorów było pozwolenie na zachowanie przedmiotów znalezionych przed śmiercią, bez potrzeby doniesienia ich do miejsca zapisu.

Walka wymaga zastosowania odpowiedniej taktyki ataków, bloków skoków i uników, dotyczy to nie tylko bossów — nie ma tu radosnego rozwalania nawet pomniejszych stworów, z każdym trzeba się natańczyć. Warto jak najszybciej zakupić poczwórne combo do miecza, to znacznie skraca zabawę z większością początkowych przeciwników.

Czasem trochę zaczynało mnie nużyć powtarzanie tych samych sekwencji w starciach, na szczęście z większością przeciwników wcale nie trzeba walczyć, wystarczy ich zignorować, skacząc nad nimi i pognać dalej. Zachętą do walki są specjalne ataki, po których ogłuszonego przeciwnika można widowiskowo wykończyć, otrzymując za to więcej many i kasy, mi jednak nie chciało się tego robić, większość się szybciej zabija atakując od tylu lub spoza ich zasięgu rażenia, więc nie trzeba wykonywać bloków i kontrataków potrzebnych do ogłuszenia.

Zaklęcia wykorzystujące manę są bardzo przydatne tylko w określonych sytuacjach, nie są to smartbomby rozwalające wszystko dokoła, ponadto jest tylko jeden slot na aktywne zaklęcie, więc przygotowanie właściwego dla danej okazji jest kolejnym elementem taktycznych zmagań z odcinkiem, który mamy do pokonania. W grze występują regiony różniące się nie tylko grafiką, lecz także stylem gry, przykładowo w górach mamy ryzykowne skoki nad przepaściami, a w podziemiach wąskie korytarze z pułapkami.

Podsumowanie: Gra jest imponująca wizualnie i porządnie zrealizowana lecz czasem przytłacza poziomem trudności, nawiązującym do gier wzorowanych na serii Dark Souls. Dotarcie do każdego kolejnego punktu kontrolnego, odblokowanie przejścia na skróty w drodze powrotnej, zdobycie przedmiotu, etc. dawało mi dużą satysfakcję, ale niekiedy byłem trochę zmęczony powtarzaniem wszystkiego po każdej kolejnej śmierci. Główną motywacją do grania było dla mnie podziwianie grafiki, gdyż od dawna nie spotkałem tak pięknych, pikselowych widoków. Polecam graczom lubiącym wyzwania i umiejącym docenić rewelacyjny piksel art.

Gatunek: Metroidvania, souls-like

Producent: The Game Kitchen

Wydawca: Team17

Język polski: brak

System: PC, Nintendo Switch, PlayStation 4, Xbox One

Ocena: Polecamy