Poplątane losy Batmana w świecie wymyślonym przez Scotta Snydera przypominają losy Diany w Martwej Ziemi z odrobiną Moon Knighta Jeffa Lemiere.
Gdy jedna z zagadek, nad która pracuje Mroczny Rycerz okazuje się perfidnie zaplanowaną zbrodnią popełnioną na dziecku, Buce Wayne budzi się ze snu. Nie takiego obrotu spraw spodziewał się Batman, który prawdopodobnie wykreował swoje alter ego broniąc przed czymś swoją jaźń.
Wiele z elementów tej opowieści zgrabnie wpisuje się w mitologię Batmana, jednocześnie bezlitośnie odzierając Gacka z jego heroicznej (i tragicznej) historii. Przypięty pasami do łóżka, obsługiwany przez rzeszę specjalistów, spotyka wreszcie swojego wiernego kompana, Alfreda, ten jednak nie ma dobrych wieści dla Mrocznego Rycerza. Wystarczy spojrzeć na jeszcze jeden wariant stroju Człowieka-nietoperza, którym częstują nas Snyder i Capullo.
Nie ujawniając zawiłości i zwrotów fabularnych tej opowieści – Batman rusza w świat, próbując odnaleźć swoją tożsamość i odkryć co było przyczyną apokalipsy. Wśród pustkowi odnajduje zakopaną w piachu, zieloną latarnię, w której skrywa się gadająca głowa Jokera – od tego momentu towarzysza podróży Batmana przez rubieże, tajemnice i zniszczoną cywilizację. Więzień zielonej latarni to bodajże najjaśniejsza gwiazda tej opowieści – Joker zachowuje się przez niemal cały album jak swoisty chórek, komentując poczynania Batmana, odzywając się bez potrzeby, naprzykrzając opowieściami, których nikt nie chce słuchać i oferując swoją skromną osobę w roli pomocnika Mrocznego Rycerza. Na kartach Ostatniego Rycerza na Ziemi znalazło się tez miejsce dla innych, najważniejszych supebohaterów DC. Poznajemy ich przemielonych przez czas i wir zdarzeń, upokorzonych, poszukujących schronienia pod ziemią i pośród Równiny Samotności. Wokół oglądamy zgliszcza dawnego świata – efekt tytanicznych zmagań potężnych sił, których źródło tkwiło w jednym, demokratycznym głosowaniu.
Fakt – to wszystko jest narysowane wyjątkowo zgrabnie, kolory i tempo akcji nie pozostawia wiele do życzenia, jak i nowe role niektórych bohaterów. W pamięci na pewno pozostanie gadający w kółko Joker, ale sam Batman pozostaje w tym bałaganie postacią zbyt zagubioną i nazbyt toczącą się z rytmem opowieści w jasno określonym kierunku – nieuchronnego starcia dwóch sił.
Podsumowanie: Jeśli oczekujecie historii prostej, pełnej superbohaterów, walk i jasnych wyjaśnień przyczyn konfliktu, który spustoszył Ziemię – dostaniecie to wszystko, ubarwione przemielonymi przez wydarzenia bohaterami i wywrotowym spojrzeniem na genezę Batmana. Plus ciekawą rólkę dla Jokera. Jeśli poszukujecie wzruszeń i historii skłaniającej do przemyśleń – to właściwie po kilkunastu pierwszych kartach tej opowieści możecie ją odłożyć na półkę. Ostatni rycerz na Ziemi zawiera wprawdzie kilka ciekawych zabiegów, ale całość trąci wtórnością opowieści, które już dawno przeczytaliśmy. To zgrabna opowieść, której zakończenie niesie nową nadzieję zniszczonemu światu, ale nie wyobrażam sobie ciągnąć tej historii dalej. Lepiej już spędzić ten czas na lekturze Martwej Ziemi, śledząc losy Wonder Woman.
Gatunek: science-fiction, superbohaterowe, postapokalipsa
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Tusz: Jonathan Glapion
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 184
Format: album w twardej oprawie, 170×260 mm
Wydawca: Egmont / Klub Świata Komiksu
Cena okładkowa: 69,99 zł
Ocena: Można