The Hollywood Reporter napisał o Mitologii: „Ten komiks zaczyna się od mrocznego uderzenia i nie zwalnia tempa aż do końca”. Początkowo całkiem zachęcający slogan zaczyna jednak świecić bezdenną pustką, kiedy wyobrazisz sobie biegnącego do mety sportowca.

Bieg zaczyna się od wystrzału a sprinter faktycznie nie zwalnia tempa aż do mety. Ale żeby emocjonować się utartym schematem i zakorzenionym standardem? No nie wiem…

Podobnie jest z recenzowanym komiksem. Trzyma poziom, do którego przyzwyczaiła nas rozrastająca się niczym chwast w ogrodzie saga o Wayne’ie, ale nie robi niczego ponad. Nie zaskakuje, nie zachęca, nie wywołuje chęci sięgnięcia po więcej. To komiks lekko sztampowy, wymieszany w batmanim grajdołku z interesującym skryptem fabularnym, ale nie wywołujący gęsiej skórki. Chcesz wiedzieć dlaczego?

Historia zaprezentowana w komiksie jest względnie interesująca… do połowy. To właśnie w niej jesteśmy świadkami morderstwa popełnionego na ludziach przypominających w każdym calu rodziców Bruce’a – od odzienia, jakie mieli na sobie podczas słynnego powrotu z kina, aż po detale, które mógł znać jedynie ktoś z bliskiego otoczenia miliardera. Komiks koncentruje się więc na oddolnej pracy detektywistycznej, na poszukiwaniu prawdy, odwiedzinach Arkham, na wspomnieniach z czasów, kiedy Batman był jedynie wizją a nie realnym zagrożeniem czyhającym na gothamskim rzezimieszków.

Tymczasem, druga część komiksu wywraca wszystko do góry nogami. Pojawia się cały wachlarz absurdów, kolorowych trykotów, wrogów, nieznanych przyjaciół, demonów, rekinów… Czego tu nie ma! Jest grubo, ale w tym niestety pejoratywnym znaczeniu, w którym wybuchy bomb przeplatane z szatańskimi siłami wzywanymi z dna piekieł wyglądają i brzmią tragikomicznie.

Komiks to dzieło dwóch artystów – Douga Mahnke (pół życia przepracował w DC) oraz Petera Tomasi, odpowiedzialnego za kulejący fragmentarycznie scenariusz. Rysunki są znacznie lepsze, momentami kadry niezwykle dynamiczne a postacie odwzorowane z pieczołowitością. Chociaż nie mogłem pozbyć się wrażenia, że już to wszystko widziałem. Nie ma tu eksperymentów z formą, nie ma niczego co wyróżniałoby się ponad przyjęty wzorzec herosa ratującego świat. A biorąc pod uwagę, że kolektyw zbrodniarzy znany jest już 15-latkowi, wydaje mi się, że to właśnie do młodzieży skierowane są recenzowane perypetie uszatego bohatera.

Batman: Detective Comics – Mitologia powstał w oparciu o oryginalne numery Detective Comics# 994-999, będące przyczółkiem do komiksu oznaczonego numerem 1000, którego premiera nastąpiła po 80 latach ukazywania się serii Detective Comics w Stanach Zjednoczonych. Sam życzę sobie, aby numer ten prezentował się o klasę wyżej niż recenzowany, który chociaż nie jest zły sam w sobie, kuleje w irytujący sposób; robiąc apatyt na więcej na początku, nie dostarcza obiecanego (na szczęście kończy się całkiem zaskakująco – przyp. red.). Przeczytać można, ale nic ponadto.

Gatunek: amerykański komiks superbohaterski
Scenariusz: Peter Tomasi
Rysunki: Doug Mahnke
Wydawnictwo: Egmont / Świat Komiksu
Liczba stron: 144
Format: miękka oprawa ze skrzydełkami
Wymiary komiksu: 16,5 x 22,5 cm
Cena okładkowa: 39,99 zł
Ocena: Można