Doniesienia o kłopotach najbardziej ambitnego niezależnego kosmicznego symulatora, Star Citizena, nie są niczym nowym, ale raport Forbes dodaje im nieco autentyczności.

Podczas gdy gracze cieszą się darmowym tygodniem w świecie Star Citizena, magazyn Forbes przygotował obszerny raport na temat Chrisa Robertsa i Roberts Space Industries. I choć większość z zarzutów, jakie przytaczają autorzy, Matt Perez i Nathan Vardi nie jest nowa, nie stawiają ambitnego kosmicznego projektu w korzystnym świetle. Rozmawiając z dwudziestoma byłymi pracownikami Cloud Imperium Games dziennikarze Forbesa zbudowali historię o przeroście ambicji, ciągłym dodawaniu nowych pomysłów i problemach z produkcją gry, które zmuszają twórców do nieustannego zbierania pieniędzy.

Roberts przedstawiany jest jako nie potrafiący się skupić, roztrzepany zarządca, który próbuje kontrolować każdy aspekt produkcji gry – wśród rozmówców Forbesa przewija się opinia, że Star Citizen nie jest przekrętem, ale jego ojciec nie jest dość kompetentny, by go ukończyć. Jeden z artystów pracujących dla Cloud Imperium opowiada o problemach z zatwierdzaniem kolejnych projektów, za przykład podając fakt, że w ciągu roku pracy udało mu się skończyć zaledwie pięć modeli postaci, bo akceptacje modeli były na zmianę przyznawane i cofane przez kolejne miesiące. Dość jasno wskazuje się także na fakt, że duża część sił produkcyjnych zespołu idzie w projektowanie modeli statków (lub tylko ich obietnic), za które fani płacą nawet 3000 dolarów. Ze 135 przedstawionych do tej pory jednostek, tylko 87 jest grywalnych w wersji alfa – spośród pozostałych wiele istnieje tylko na papierze. Nie jest to oczywiście mała liczba, wiele gier RTS nie może pochwalić się taką kolekcją, a tu mówimy o w pełni „oglądalnych” i możliwych do obejścia i oblatania modelach, jednak to ledwie ponad 2/3 liczby wirtualnych przedmiotów, za które zapłacili użytkownicy.

Dziennikarze Forbesa przytaczają także skargi do Federalnej Komisji Handlowej USA, która, otrzymała łącznie `129 osobnych zgłoszeń, z których najwyższe dotyczyło kwoty 24 tysięcy dolarów. Jeden z niezadowolonych klientów Cloud Imperium skarży się, że gra wciąż nie jest sprawna i grywalna. I choć widzimy coraz więcej namacalnych elementów wykreowanego świata, warto zaznaczyć, że system, po którym można polatać sobie w otwartym teście Star Citizena wciąż nie został w pełni ukończony, a twórcy gry obiecali, że dostarczą takich systemów łącznie około setki. Nie buduje to nadziei na to, by gra miała ukazać się w najbliższej przyszłości.

Dużo miejsca w artykule poświęcono się też finansom firmy i Robertsa (oraz wyciągnięto sporo niepokojących informacji o jego życiu prywatnym), wiele bowiem wskazuje na to, że z zebranych 288 milionów dolarów nie pozostało już zbyt wiele, co zmusza twórców do dalszych zbiórek i sprzedawania kolejnych, nowych obietnic – w chwili obecnej grę wsparł ponad milion fanów, Cloud Imperium wciąż próbuje zapraszać kolejnych. Czy się uda i czy gra kiedykolwiek się okaże? Tego nie wie nikt, według Forbesa włącznie z samym Chrisem Robertsem.