Nie, nie będziemy zdradzać zakończenia dziewięcioodcinkowej sagi rodu Skywalker, za to z chęcią podzielimy się informacja o tym, że prototypowa wersja jednej z ikonicznych broni już działa… w naszej rzeczywistości. I nie trzeba być Jedi, żeby nią władać.
Protosaber, bo o nim mowa, występuje na okładce komiksu The Fall of Jedi Empire, wydanym w serii Star Wars: Tales of Jedi, po raz pierwszy pojawia się w zeszycie The Golden Age of Sith. Protosaber różni się od mieczy świetlnych jednym elementem – bateria zasilająca broń mieści się w osobnym pojemniki, połączonym z mieczem świetlnym kablem. Reszta jest identyczna, jak w sadze o Skywalkerach – odgłosy, efekt działania, kryształ skupiający wiązkę światła. Oczywiście stworzenie idealnego odpowiednika protosabera, czy miecza świetlnego w naszych warunkach nie jest możliwe. Nikt jeszcze nie wpadł na to, jak sprawić, by wiązka światła nagle się urywała. Są jednak tacy mistrzowie, którym udało się stworzyć broń przypominającą prototypowy miecz świetlny, a co najważniejsze – działającą i niebezpieczną. Oto jak powstał protosaber, stworzony przez the Hacksmitha:
Zasada działania rzeczywistego miecza świetlnego jest nieco inna od wynalazków przynależnych Jedi – to po prostu pręt zasilany bateriami i rozgrzany do czerwoności. Za to zaskakująco skuteczny i niebezpieczny. Jeśli ciekawość zawiedzie was w odmęty serwisu the Hacksmith Industries zapewne odkryjecie jeszcze więcej gadżetów pochodzących z gier i filmów SF. Cóż, przez przypadek trafiliśmy chyba na bliskiego siostrzeńca Tony’ego Starka (choć wynalazca nazywa się James Hobson i pochodzi z Kanady) – skonstruował już młot Thora, blaster Hana Solo, teraz pracuje nad klonek Cybertrucka..