Nie wiem jak wy, ale ja tam zawsze lubiłem dobre action RPG-i. Weźmy taką Alundrę – przecież ja przy tej grze spędziłem jakieś niezliczone godziny. Wciągające to było niczym lotne piaski. Poza tym tutaj bohater jest szkieletem!
Nie powiem, żebym wcześniej słyszał o Skellboy. Grę już jakiś czas temu zapowiadano, ale to gdzieś przemknęło koło mojej wielkiej włochatej łepetyny. Możliwe, że chodziło o to, że rzecz ma wyjść na Switcha (choć jest też strona gry na Steam), a jeszcze nie posiadam tego cudownego narzędzia rozrywki. Zobaczyłem jednak trailer i… a zresztą zobaczcie sami:
To nie jest może opad szczęki jak w przypadku nowej wersji FF7 czy ukochanego tematu wszystkich: Cyberpunka 2077, ale… czyż nie wygląda to uroczo? Bardzo podoba mi się przyjęty styl graficzny zwłaszcza, że jest dość nietypowy. No i do tego ten śpiewany motyw muzyczny z trailera spowodował, że autentycznie się uśmiałem. Gra ma stawiać na rozbudowaną rozgrywkę dla jednego gracza a haczykiem ma być możliwość wymiany części ciała naszego bohatera. Do tego dodajmy kolorowy świat oraz mnóstwo broni i gra gotowa! Powiedzmy sobie szczerze – nie wygląda to na tytuł który wstrząśnie światem gier, ale efektem może być całkiem przyjemna przygoda.
Gra ma wyjście 30 stycznia na Switcha i będzie do zakupienia przez Nintendo eShop. Jej cena to 19,99 dolara, natomiast jeśli zdecydujemy się na kupienie jej w przedsprzedaży (która rozpoczyna się od 20 stycznia) to zapłacimy 17,99 dolara. Nie jest to jakaś powalająca przecena. Nie znamy też daty premiery gry na inne platformy.