Bracia Olivier niewątpliwie jedną rzecz zmienili raz na zawsze: postrzeganie jaj w grach. O ile przed Dizzym spoglądaliśmy na jaja raczej w kontekście tego, co może się z nich wykluć, albo traktowaliśmy je jako przedmioty kolekcjonerskie, tak narodziny Dizzy’ego dowiodły, że niewyklute jajko może zostać bohaterem. I to niejednej gry.
Właściwie całego serialu gier zręcznościowo-przygodowych. W czerwcu tego roku na maszynach z serii Commodore 264 (Plus/4, C16 i C116 z rozszerzeniami pamięci) pojawił się niespodziewanie pierwszy Dizzy, w tym miesiacu dołączył do niego Treasure Island Dizzy (czyli drugi rozdział sagi). Wraz z wydanymi nieoficjalnie częściami 3 i 4 oraz Prince of Yolkfolk w latach 1992-94 mamy więc już niezłą kolekcję, która świetni wykorzystuje paletę kolorów