Hazardowe przedsięwzięcie wspiera G2A.
Wygląda na to, że po skrzynkach z losowymi produktami w grach komputerowych, przyszedł czas na te prawdziwe, namacalne. Serwis MysteryBrand.net pozwala za niemałe pieniądze otwierać skrzynki zawierające czapki, portfele, luksusowe torby, laptopy, sprzęt elektroniczny, gry komputerowe a także… Lamborghini Aventador. W zależności od zawartości paczki i szans na „duże” wygrane ceny wahają się od kilku do kilkuset dolarów. Użytkownicy mogą nawet tworzyć swoje paczki i określać szanse na trafienie poszczególnych przedmiotów, a niepożądane wygrane „odsprzedać” serwisowi, by zyskać kredyt na dalszą grę.
W czym więc problem? Strona niebezpiecznie przypomina uznawane za hazardowe strony z CS:GO, a jej warunki użytkowania, napisane w oryginale po polsku, są bardzo źle przetłumaczone i zawierają wiele prawnych problemów. Twórcy zostawili sobie masę furtek, zrzucając na użytkownika ciężar ustalania, czy loot-strona jest uznawana za hazard w kraju lub regionie ich zamieszkania, a zwroty, w zależności od wersji językowej nie są uznawane NIGDY lub ZAWSZE (angielska wersja zawiera podwójną negację). Do tego do promocji strony angażowani są YouTuberzy o młodych grupach odbiorców, tacy jak Jake Paul, co efektywnie sprawia, że jest to hazardowe przedsięwzięcie wycelowane w dzieci i młodzież. Ponadto, jedną z akceptowanych metod płatności jest G2A Pay, czyli silnik płatności należący do G2A, targowiska znanego z szemranych praktyk i umożliwiania sprzedaży kradzionych kluczy do gier.
Jedynym plusem całej sytuacji jest fakt, że MysteryBrand może zostać użyte jako argument w dyskusji o tym, czy lootboxy w grach komputerowych są produktami hazardowymi czy nie. A kiedy pierwsi rodzice dzieciaków, które naciągnięto na duże pieniądze pójdą ze sprawą do sądu, można być pewnym, że dyskusja o tym, czym jest hazard rozgorzeje na nowo.