Codziennie jedna gra, którą warto sprawdzić – niektóre znane, inne całkiem niszowe. Znacie je wszystkie?
Odliczając do Wigilii Bożego Narodzenia będziemy prezentować jedną grę dziennie – rzeczy, po które warto sięgnąć, a których nie koniecznie zdążyliście jeszcze ruszyć. Trochę nowości, trochę klasyki, chcielibyśmy znaleźć coś dla każdego!
Dzisiejszą grą Kalendarza jest… Mark of the Ninja!
Klei to studio, które uwielbia eksperymentować z gatunkami, a we wszystkim, co z siebie wyplują czuć świeżością. Nie inaczej jest z Mark of the Ninja, dwuwymiarową skradanką bazującą na jednym z pierwszych gier studia, Shank. W Mark of the Ninja gramy cichym zabójcą, który przekrada się przez kolejne poziomy mordując lub przemykając jak duch między uzbrojonymi strażnikami.
Przy okazji premiery na Nintendo Switch Mark of the Ninja doczekało się remasteru, który sprawia, że gra wygląda znacznie lepiej w wysokich rozdzielczościach, i zawiera dodatkowy, dostępny dotychczas jako DLC epizod. Dzieło Klei jest dla niektórych jedną z najlepszych skradanek w historii i cóż… ciężko z tym dyskutować. Gra daje nam wielgachny wachlarz narzędzi i pułapek do mordowania niczego niespodziewających się wrogów, a gra światłem i cieniem, oraz widowiskowe animacje naprawdę zapadają w pamięć. To ten typ tytułu, który ogląda się równie chętnie co ogrywa.