Codziennie jedna gra, którą warto sprawdzić – niektóre znane, inne całkiem niszowe. Znacie je wszystkie?
Odliczając do Wigilii Bożego Narodzenia będziemy prezentować jedną grę dziennie – rzeczy, po które warto sięgnąć, a których nie koniecznie zdążyliście jeszcze ruszyć. Trochę nowości, trochę klasyki, chcielibyśmy znaleźć coś dla każdego!
Dzisiejszą grą Kalendarza jest… Baldur’s Gate!
Dokładnie dwadzieścia lat temu na zachodzie ukazał się Baldur’s Gate – izometryczna gra w świecie Forgotten Realms, RPG, które dla wielu było przełomowym tytułem w tym gatunku (inni uważają, że przełomem był Fallout, jeszcze inni wskażą inną grę ale obstajemy przy swoim – „Baldur” był kluczowy. Choć Polska musiała poczekać na ten tytuł (i powiązaną z nim epicką lokalizację) do maja 1999, uwzględnienie jej tutaj wydawało się całkiem adekwatne.
Baldur’s Gate pokazało, jak mogą wyglądać wydane w Polsce gry. Począwszy od świetnego, pudełkowego wydania, z obszerną instrukcją i (niezbyt dobrą) powieścią, przez całkiem solidne tłumaczenie, aż po plejadę znanych nazwisk użyczających głosu postaciom, z Piotrem Fronczewskim jako narratorem na czele. Produkcja doczekała się całego szeregu reedycji, a potem remastera wykonanego przez Beamdog, ale to oryginał wciąż wzbudza największą sympatię. Aż trudno uwierzyć że minęło już dwadzieścia/dziewiętnaście i pół roku…