Wielbiciele komputerowych pinballi – oto rozrywka, na którą warto poświęcić kilkanaście minut swojego cennego czasu przeznaczonego na zabawę.
Skłamałbym, sugerując, że do Pinball Garden zaprzęgnięto wyłącznie mechanikę pinballa, pary flipperów oraz obciążonej grawitacją kulki. Moje pierwsze zetknięcie z tą grą było raczej szorstkie (ale jak to grać we flippera na kursorach), jednak już druga próba odsłoniła, iż sama gra jest szalenie krótka (na jedno posiedzenie i maksymalnie kwadransik), a element „ogrodów” wnosi do zabawy sporo innowacji. Pinball Garden otwiera przed nami zestaw kilku pinballi połączonych krętymi ścieżkami – na każdym z nich coś trzeba obić kulką, by otworzyć trasy do kolejnych sal. Niby nic niezwykłego, ale gdzieś tam na skraju planszy oczekują cztery klucze, otwierające drogę do [SPOILER] bossa [/SPOILER]. Jednak najciekawszy spośród pomysłów wbudowanych w wirtualne stoły to zamiana mechaniki potrząsania stołem na… podmuchy wiatru, sterowane klawiszami A i D. Niby nic, ale zabawa robi się przednia, pod warunkiem, że najpierw uda nami się odsłonić na planszach zielone połacie…