Budowana przez trzy lata biblioteka Tianjin Binhai w Chinach na początku października 2017 roku doczekała się otwarcia. Mieści, bagatela 1,2 miliona książek na powierzchni 33 700 metrów kwadratowych. I wygląda jak obiekt wyrwany z wizji nieodległej, sterylnej przyszłości (trochę tak jest, bo cześć okładek to dekoracje).
Nie jest największa, bo zbiory biblioteczne i archiwa zgromadzone w kanadyjskiej Ottawie liczą 20 milionów książek. Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych podobno przechowuje w swoich zasobach ponad 164 miliony woluminów. Jeszcze większa jest British Library z ponad 170 milionami książek.
Liczba książek oferowana przez Amazona w abonamencie Kindle Unlimited jest zbliżona do zasobów Tianjin Binhai, to ponad 1,4 miliona tytułów. I wszystko to zmieści się na jednej karcie pamięci.
Teraz chwila kalkulacji. Po mediach społecznościowych krążył jakiś czas temu łańcuszek, w którym to znajomi znajomym chwalili się podjęciem wyzwania, polegającego na przeczytaniu jednej książki tygodniowo. Przez CAŁY ROK. Czyli 52 książki. Załóżmy, że świadomie zaczniemy czytać książki w wieku około 10 lat. Powiedzmy, że przeżyjemy do całkiem sędziwej starości, to jest jakichś 75 lat. Przez 65 lat, czytając jedną książkę tygodniowo osiągniemy pułap 3380 książek. Jedna książka dziennie to 23 660 przeczytanych dzieł. Wciąż daleko do miliona. Dlatego warto poświęcić odrobinę czasu na bardzo dokładny dobór lektur, bo strata czasu na grafomanię, przy tak ograniczonych jego zasobach nie pozwoli nam odzyskać jego straty. Inaczej też spojrzymy na własny księgozbiór, przez pryzmat liczby 3380 książek, które da się przeczytać biorąc z półki jedna na tydzień. I wcale nie jest to powód do chwalenia się oczytaniem. Raczej miejsce na nutkę zadumy, że tak mało ciekawych opowieści da się w życiu poznać. Amazon też robi nas w bambuko, bo tego 1,4-miliona książek w abonamencie nie da się przeczytać.