W zeszłym tygodniu walczyłem z grą, którą recenzowałem do najnowszego numeru Pixela. Walczyłem w sensie dosłownym – części zręcznościowe okazały się być rzeczywiście trudne dla starszego pana, co więcej, gra regularnie nie zauważała, że puściłem lewą gałkę na padzie – niby była ustawiona centralnie, ale postać którą kierowałem biegła w prawo, często dodatkowo utrudniając sterowanie (zatrzymajcie się na chwilę na małej platformie, z której łatwo spaść, jeśli postać chce biec).

W Wiedźminie problemów nie było, więc podejrzewałem że źródłem kłopotów jest sama gra, nawet sygnalizowałem to developerom. Dzisiaj coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić, czy pad (przewodowy od Xboxa 360) jest dobrze skalibrowany (pod W10 najprościej w pole wyszukiwania wpisać joy.cpl) – i dokonałem smutnego odkrycia.

Nie wiem, czy tak było od nowości, czy to kwestia kilkuset godzin używania, ale położenie centralne ma minimalny luz. Trudno go zauważyć w czasie normalnej gry, ale puszczona gałka nie zawsze wraca w dokładnie to samo położenie. Jak już o tym wiedziałem, zauważyłem też, że można ją minimalnie – o kilka dziesiątych milimetra – przechylić w bok zanim trafi się na opór sprężyny. To powoduje, że nawet kiedy gałki nie dotykam, nie ma gwarancji że odczyt jej pozycji wskazuje na pozycję neutralną, czasem jej pozycja jest raportowana jako „lekko z prawej”. Widać to tutaj:

Niestety, końcowa pozycja gałki po puszczeniu jest losowa, czasem pozycja neutralna jest poprawna, czasem nie. Czy to przeszkadza, czy nie, zależy od tytułu. W niektórych grach nie ma to wielkiego znaczenia, na przykład to, że samochód/samolot/whatever lekko znosi i trzeba kontrować, jest zupełnie normalne, więc trudne do zauważenia. W zręcznościówkach, w których położenie neutralne oznacza postać stojąca w miejscu, a minimalne wychylenie oznacza ruch (często od razu z maksymalną prędkością), rzecz staje się trudna do opanowania.