Po trwającym prawie dwa lata etapie bety sklep Oculusa wyszedł właśnie do swojego normalnego stanu. Ale czy zmiany idą ku lepszemu?
Sklep facebookowego giganta od początku wyróżniał się od konkurencji. Ciężko analizować detale w stosunku do Steamu, ale w jego projekcie było coś, co zachęcało do zakupów. Czy to czysty układ okienek z bardzo starannie dobranymi grafikami, czy niewiele opcji z boku, a jedynie rozwijalne menu przy każdym obrazku. Czerpało się przyjemność z każdego zakupu, również przeglądanie własnej biblioteki gier było swego rodzaju rytuałem.
Teraz niespodzianie znaczek Beta, jakim opatrzony był wcześniej sklep, zniknął. Zmienił się też układ, a przede wszystkim pojawił się kolor czarny. Wcześniej wszystko leciało na białym tle. Tym samym sklep Oculusa upodobnił się do Steamu czy Uplaya, które również mają podobne „plecy”. Ukryte na górze menu przeskoczyły na pasek z lewej. No cóż, mi osobiście się to nie podoba, bo o ile jeszcze przy Steamie, gdzie ilość tekstu i w ogóle contentu jest ogromna, to tutaj mamy raczej ograniczone zasoby i puszczenie dużych obrazków na czarnym tle nie wygląda superestetycznie. Aczkolwiek możliwe, że to się zmieni, jeśli więcej użytkowników będzie zgłaszać obecny layout jako wadę.
Ważne, że coś się dzieje. Oculus z Touchem nadal w wielu miejscach kosztują 450 euro, czyli sporo mniej od HTC Vive, co wydaje się zachęcającą ceną. Hucznych zapowiedzi na najbliższe miesiące na razie – co trzeba uczciwie napisać – na razie nie ma, jednak baza istniejących dobrych i bardzo dobrych gier na tę platformę i ta zapewnia setki godzin grania. Kibicujemy Facebookowi, żeby potrafił w odpowiedni sposób posterować tym „franchise”, ponieważ wydaje się, że posiada znacznie więcej chęci i siły do działania niż duet Valve i HTC. Podobnie nie odpuszcza Sony, więc istnieje duża szansa, że rok 2018 będzie dla VR jeszcze bardziej rozwojowy niż miniony.