O tym wydarzeniu napisało nawet brytyjskie The Słoneczko. No bo jak nie wspomnieć o czymś, o czym grzmi cały Internet: Archive.org odpaliło właśnie online’owy emulator na którym puszczają 10 000 amigowych gier. Fajnie! Idziemy grać.

Nikt nie wspomniał o tym, że Archive.org stał się bazą wypadową dla miłośników hurtowego zbierania oldschoolowego softu, potocznie określanego mianem TOSEC. Nikt nie wziął pod uwagę, że po wpuszczeniu do sieci bomby informacyjnej o 10 000 gratisowych gier coś musi pójść nie tak. I poszło. Nawet nie wiem w którym momencie całe archiwum zespolonych z emulatorem gier poszło sobie gdzieś indziej (pewnie pod wpływem jakiegoś elokwentnego właściciela praw autorskich do jednego z tytułów). Zostało to co mogło zostać: music dyski, ziny, diskamgi, kompilacje produkcji scenowych. Wszystko to, co żyje poza warstwą komercyjnego świata. Nie to, żeby autorzy pozostawionych dzieł kiedykolwiek zrzekli się własnych praw autorskich. Oni po prostu, dziesiątki lat temu zdecydowali, że to co tworzą, będą rozdawać.

Przeraża mnie rozmiar tej bazy: ponad 3200 cyfrowych produkcji, każda zapisana na osobnym obrazie dyskietki o pojemności 880 KB. Kiedy zaglądam w ten zbiór dzieł o niezbyt wyszukanych tytułach (D Mob Music Disk 3, Depeche Mode Music Disk, Toxic Pack 02, DJ Disco Lejf’s Greatest Hits) widzę zaledwie wierzchołek ogromnego zbioru prac, prototypów tworu rozpoznawanego dziś pod nazwą demoscena. Ale jakże cennych próbek elektronicznej twórczości – chyba równie niezwykłych jak lata 80. dla rozwoju komputerów – na rynku pojawiły się wtedy najważniejsze maszyny, które zdefiniowały nasze myślenie, jednocześnie debiutowały też setki modeli dziś już zapomnianych komputerów.

Fajnie jest mieć zawsze pod ręką ten webowy emulator Amigi, który daje szansę odpalenia zupełnie przypadkowej produkcji. Jakiegoś amatorskiego, cyfrowego dzieła, w którym początkujący grafik, muzyk, koder, stawiał swoje pierwsze piksele, nuty, op-cody. Dobrze, że nawet The Słoneczno wciąż mylnie wskazuję bazę kreatywnej, spontanicznej twórczości jako zbiór 10 000 gier. Jakże pięknie i dumnie w oknie przeglądarki prezentuje się strona z miniaturami tych 3200 cyfrowych eksperymentów, które mają w sobie tyle zapału, że można przymknąć na chwilę oczy, uszy i poczucie estetyki, by zatracić się na chwilę w zbiorze dzieł, których i tak nie mamy szans obejrzeć, wysłuchać i ocenić, choćbyśmy spędzili przed nimi całe życie.