Zabawne. W ciągu dwóch dni dwa razy zetknąłem się z miksturą wirtualnej rzeczywistości i wiatraczkami. Wcale nie służyły one do chłodzenia przeciążonych rdzeni GPU.
Ile razy zdarzyło się wam wyjść spod gogli z zabawnym odciskiem wokół oczu i spoconym czołem? Przynajmniej raz? No to już wiecie, jak to jest recenzować gry VR – po kilku godzinach intensywnej zabawy człowiek zaczyna marzyć o nawiewie chłodnego powietrza. Rzeczywiście takie rozwiązania do Crayorig Air Fan VR (do gogli różnych producentów), czy chłodzenie do Samsung Gear VR to coś, co już istnieje na rynku i pewnie przynosi swoim użytkownikom odświeżający zefirek, jakże inny od ciepła wydobywającego się spod maski peceta.
Podczas niedawno zakończonego Disco:VR Game Jam, pierwszego game jamu VR w Polsce miałem okazję obejrzeć część z opracowanych w ciągu 36 godzin projektów. Jeden z nich właściwie nie był grą – zobaczyłem eksperyment, w którym prawdziwą deskę odwzorowano w wirtualnej rzeczywistości, a następnie zmuszono gracza, by przeszedł się po niej z goglami na nosie. Dla spotęgowania wrażenia podróży nad urwiskiem włączono solidny wentylator. W sumie proste i skuteczne rozwiązanie, ale gdyby tak, puszczając wodze wyobraźni, sterować ciągiem powietrza z Unity lub Unreala? Pewnie dałoby to spotęgowane doznania. Wiem, że ktoś już na to wpadł, próbując w 2014 roku uzbierać na projekt nazwany Petal. Wtedy się nie udało. Za to całkiem niedawno kwota zbiórki na ZephVR, czyli parkę doczepiany do gogli wiatraczków, przekroczyła wymagane 30 000 dolarów i jest szansa, że już wkrótce ujrzymy, wróć, odczujemy pierwszy powiew wiatru w wirtualnym świecie.
Gotowi na smoki zionące ogniem prosto w twarz? Ok, trochę się zagalopowałem, ale chyba to już tylko kwestia czasu, zanim ktoś wpadnie na zintegrowanie z VR jakiegoś małego miotacza ognia… w tym przypadku odczuwalne wrażenia mogłyby przełożyć się na obrażenia w rzeczywistym świecie. Czego nikomu nie życzę.
Nie znajdę tak na szybko, ale widziałem wideo nakręcone gdzieś na wschodzie (Korea?) – facet siedział w okularach VR na krześle którym potrząsał jeden gość, a drugi machał wentylatorem. Więc w sumie nic nowego 😉