Gdy monstra z piekła rodem napadły na króliczą krainę, pomóc może tylko czarnoksiężnik – łowca potworów. W tej roli wystąpi oczywiście gracz.
Monster Catcher to gra, w której przemierzając kolejne plansze, celnym strzałem z czarodziejskiej różdżki chwytamy polujące na króliki potwory. Te ostatnie przybierają dość zróżnicowaną formę: od nietoperzy i pająków po muchomory, ośmiornice i szkielety, żaden jednak nie jest odporny na magię głównego bohatera. Ale nec Hercules contra plures (pol.: I Herkules d**a, kiedy ludzi kupa), więc zadanie łatwe nie będzie. Zwłaszcza gdy nadejdzie czas spotkania z pełniącą w grze rolę finałowego bossa gąsienicą.
Gra jest inspirowana takimi arkadowymi hitami jak Bubble Bobble czy Rod Land, co trudno oczywiście uznać za wadę, autor nie poprzestał jednak na kopiowaniu cudzych pomysłów. Przeciwnicy wykazują się zróżnicowanymi strategiami walki z czarnoksiężnikiem, plansze są generowane losowo, a królicza kraina występuje w czterech graficznych odsłonach. Same króliki – których trzeba bronić, ale też uważać, by ich nie schwytać zamiast potworów – też zresztą stanowią miłe urozmaicenie zabawy.
Starannie przemyślany i wykonany Monster Catcher, choć prawdopodobnie nie przejdzie do historii elektronicznej rozrywki, w cenie 3 dolarów amerykańskich zapewni posiadaczom Commodore 64 kilka wieczorów udanej rozrywki.