Starożytni Bogowie niełatwo znosili oznaki krnąbrności czy cwaniactwa u swoich poddanych zamieszkujących ziemski padół. Kary spadające na tych, którzy ośmielili się sprzeciwić swym protektorom, były okrutne, acz wyjątkowo kreatywne. Wiele z nich zaowocowało przyjściem na świat straszliwych bestii, które pustoszyły krainy i siały postrach wśród ludzi. Pośród nich znalazł się przyrodni brat księżniczki Ariadny, wyjątkowo dziki potwór, który miał przypominać królowi Minosowi, czym kończy się próba oszukania Posejdona.
Bestia z Labiryntu
Według większości podań Minotaur był dzieckiem Pasifae, żony króla Minosa, oraz białego byka. Posejdon wzbudził w królowej pożądanie do zwierzęcia, aby ukarać władcę Krety za to, że ten zamiast złożyć mu wspaniałą ofiarę, podstawił w ramach trybutu jednego ze zwyczajnych byków ze swoich stajni. Monstrum urodzone z tego związku zostało zamknięte przez Minosa w Labiryncie zbudowanym przez słynnego konstruktora Dedala i posłużyło wkrótce celom wojennym. Po przegranej wojnie Ateny musiały płacić Krecie trybut złożony z siedmiu dziewcząt oraz siedmiu chłopców co trzy lata (lub dziewięć w zależności od podań). Nieszczęśnicy zostali wpuszczani do labiryntu zamieszkiwanego przez Minotaura i nigdy z niego nie wychodzili. Krwawy trybut przerwał dopiero Tezeusz, który gołymi rękami zabił potwora i umknął z labiryntu dzięki zaprojektowanemu przez Dedala artefaktowi zwanemu nicią Ariadny. Heros zabrał ocalałych Ateńczyków oraz księżniczkę z Krety i odpłynął w poszukiwaniu dalszych przygód.
Giganty z pikseli i Muppet Show
Pierwszy raz Minotaur zawitał na ekrany w 1961 roku za sprawą włoskiego reżysera Silvio Amadio w filmie „Teseo contro il Minotauro”. Potwór grany przez aktora w kostiumie i olbrzymiej masce z perspektywy lat budzi uśmiech, ponieważ przypomina bardziej goryla lub misia, który swobodnie mógłby zasilić szeregi klasycznego „The Muppet Show”. Warto wspomnieć, że w półtoragodzinnym spektaklu możemy oglądać monstrum przez niecałe 3 minuty!

Jeżeli chodzi o konsole, dwadzieścia lat później pierwszymi studiami, które wprowadziły tę postać do interaktywnej rozrywki, były Sirius Software oraz Spectral Associates. W 1981 roku Sirius przedstawił światu tytuł o wdzięcznej nazwie Minotaur na platformę Apple II. Była to futurystyczna gra akcji, w której Tezeusz pokonywał kolejne poziomy labiryntu, zabijając mniejsze potwory laserowym mieczem. Każdy poziom zbliżał go nieuchronnie do jego nemezis. Piękna okładka prezentowała herosa ze skrzydłami na plecach i łukiem w garści oraz bestię, będącą hybrydą człowieka oraz byka. W samej grze Minotaur nie prezentował się aż tak imponująco i podejrzewam, że gdyby nie rzeczona okładka, to mało kto odgadłby, że ostatnim bossem jest właśnie kreteńska bestia. Był to bowiem potężny stwór z jednym okiem, zbudowany z pomarańczowych pixeli i spacerujący po planszy w długiej, zielonej bluzce.

W tym samym roku studio Spectral Associates wydało na TRS-80 Color Computer tytuł o nazwie Madness and the Minotaur – przygodową grę tekstową, której celem było zebranie jak największej liczby przedmiotów oraz wydobycie jak największej ilości skarbów z labiryntu przy jednoczesnym unikaniu pułapek. Minotaur był jedną z siedmiu bestii pilnujących bogactw podziemi obok Troglodyty, Satyra, Nimfy, Skorpiona i Wróżki. Wstęp do gry nawiązywał do mitologii greckiej, epatując czarnym humorem: „Mówi się, że jedną z przeszkód, które napotkać można w labiryncie, jest Minotaur, człowiek z głową byka o niezaspokojonym apetycie na ludzkie mięso. Król Minos karmi Minotaura czternastoma Ateńczykami rocznie. Minotaur nie pożąda niczego więcej, niźli piętnastego – na deser”.
Zdrowy po mamie, piękny po byku
Koniec lat osiemdziesiątych przyniósł znaczną poprawę w oprawie wizualnej gier. Miało to oczywiście wpływ na przedstawienie graficzne bogatego mitologicznego bestiariusza. Pierwszym studiem, które pokazało pełną, kolorową sylwetkę Minotaura było Namco: Wolf Team. W Devil Monogatari: Megami Tensei, futurystycznym tytule z 1987 roku, gracz musiał pokonać Lucyfera, by odbić japońską boginię Izanami. Na swojej drodze spotykał wielu bossów, w tym sługę diabła zwanego Tyrant Minotaur.
Umiejscowienie kreteńskiej bestii w szatańskim kulcie nie jest wyjątkowym zabiegiem. Pojawia się ona w podręcznikach do gier RPG Advanced Dungeons and Dragons już od 1974 roku i zestawu White Box Set. Współczesne podręczniki umiejscawiają Minotaura w kulcie demonicznego Lorda Baphometa.

Rok 1989 przyniósł jedną z wielu gier typu point & click studia Sierra, która była o tyle istotna dla mitologicznej bestii, że jako pierwsza nadała jej względny profil psychologiczny. Mowa o Quest for Glory I: So you want to be a hero?, w której Minotaur stał na straży bramy prowadzącej do podziemnego miasta. Z jego gniewnych powarkiwań można było wynieść, iż po raz kolejny został wrobiony w niewygodną wartowniczą służbę oraz że pomimo świetnego słuchu jego wzrok niestety nie domagał.
W 1989 roku również Nintendo doczekało się swojego własnego Minotaura za sprawą studia Infinity Co Ltd. oraz Radical Entertainment. Oprawa graficzna tego dzieła nawiązywała do popularnych w tych czasach tytułów takich jak Zelda, Supermario czy Metroid. The Battle of Olympus, bo tak nazywało się owo dzieło, było platformówką, w której gracz przemierzał tereny starożytnej Grecji. W regionie słusznie nazwanym Kretą musiał zmierzyć się z Minotaurem.
Jeśli chodzi o jego przedstawienie, twórcy gry odeszli od kanonu atletycznej hybrydy człowieka i byka o wielkich kłach i ostrych pazurach. Bestia o pokaźnym brzuszku ubrana w sandały oraz ptegyres – hoplicką spódniczkę – chowała się za dużą tarczą i rzucała w swojego przeciwnika maczugami. Co ciekawe, tytuł doczekał się w 1992 roku adaptacji na Game Boya.
Matka Ziemia jest blisko, dzieci Karmazynowych Magów
Chociaż te dwie serie zasługują na kompletne, autonomiczne artykuły to nie godzi się chociażby nie napomknąć o nich w kontekście historii Minotaura w przemyśle gier wideo. Pierwszą z nich jest World of Warcraft, przedstawiająca zupełnie niezgodną z mitologicznym pierwowzorem rasę taurenów z ThunderBluff. Pokojowe bestie dzierżące na barkach olbrzymie totemy pokazują swoją minotaurową naturę dopiero wtedy, kiedy ktoś je rozwścieczy. Jednakże nawet w obliczu krwawej vendetty są w stanie zahamować się i przebaczyć wrogowi. Ich domem nie jest labirynt na pustkowiu, lecz wigwamy postawione w wysokich górach. Choć konotacja może wydawać się nieco odległa, na archiwalnej oficjalnej stronie studia Blizzard można zobaczyć wpis dotyczący tytułu Warcraft III: Reign of Chaos, mówiący o „Minotaurach znad morza Barrensa, które miażdżą pod kopytami swoich przeciwników”. Również sama nazwa Tauren jest przedrostkiem wskazującym na minotaura, którego imię może wywodzić się od greckiego kapitana Taurosa.

Drugą serią z nieodłącznym minotaurem jest Heroes of Might and Magic. Bestia praktycznie od pierwszej części jest jednostką zamku „Lochy” i stoi twardo obok stworów takich jak meduzy, chimery, smoki czy hydry. Oczywiście skład mitologicznych stworzeń zmieniał się z czasem, jednak sam minotaur pozostał przykuty do zamku związanego z czarną magią, a następnie mrocznymi elfami. Piąta i szósta część sagi rzuciły światło na pochodzenie bestii, wskazując na to, że zostały stworzone przez karmazynowych magów na miejsce zbuntowanych orków. Docelowo miały wspierać oddziały kawalerii centaurów jako pierwszy regiment piechoty. Na skutek politycznych zawirowań wpadły w niewolę mrocznych elfów, jednak swoją dumą, siłą i walecznością udało im się wypracować wolność i szacunek nowych panów.
Tak wiele miejsc, tak mało kartek
Minotaur pojawił się dotychczas w ponad stu różnych tytułach o mniejszym lub większym znaczeniu dla świata gier. Ze względu na swój charakterystyczny wygląd oraz krwiożerczą legendę można go spotkać praktycznie w każdym nowoczesnym tytule, gromadzącym herosów, potwory i demony ze starożytnych i współczesnych mitologii. Niewielu jednak twórców nadało mu charakter, dzięki któremu jego legenda trwała, nabierając zupełnie autonomicznych kontekstów. Na wybranych dziełach zamykam drzwi pierwszego bestiariusza, chociaż… zostawię je delikatnie uchylone, by zrobić miejsce na wolną eksplorację. Uwaga, wchodzicie na własne ryzyko. Apetyt kreteńskiej bestii zdaje się niezaspokojony…

Artykuł ukazał się w Pixelu #39, którego nakład został już wyczerpany. Zapraszamy jednak do sklepu Pixela po inne wydania drukowanego magazynu oraz po wersje cyfrowe Pixela.