Chociaż ekspansja na PC może odwrócić ten trend.

W rozliczeniu rok do roku Microsoft stracił 10% przychodów płynących z gier notując spadek o około 233 miliony dolarów. O kolejne 3% spadła też sprzedaż oprogramowania i usług na Xbox One, jednak są to jedyne odnotowane przez wielki koncern spadki – wszystkie pozostałe gałęzie giganta z Redmond zanotowały wzrosty, często nawet dwucyfrowe. Skąd więc taka różnica?

Przede wszystkim firma poważnie odczuwa, że cykl życia Xboxa One dobiega końca – sprzedaż konsoli spadła w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 48%. Raczej wątpliwe jest, by trend ten miał się odwrócić przed premierą Projektu Scarlett, czyli następnej generacji konsoli Microsoftu. Istnieje jednak szansa, że firma nie odczuwa tego zbyt dotkliwie.

Od października 2018 roku, gdy prezes koncernu, Satya Nadella, informował, że Xbox Live subskrybuje 57 milionów użytkowników, liczba ta wzrosła do zawrotnych 65 milionów, a firma szuka innych usług, takich jak Mixer, które mogą stanowić dodatkowe źródła przychodów. Do tego ekspansja na rynek PC z usługą Xbox Game Pass, która ruszyła w czerwcu i zawiera już ponad 100 produkcji oraz inne usługi, takie jak Project xCloud sprawiają, że ten pojedynczy spadek jest prawdopodobnie mało odczuwalny.

Rynek PC przyniósł koncernowi zresztą spore przychody i ciągle się rozrasta – zyski z tej gałęzi działalności Microsoftu wzrosły o 4%, a przychody z Windowsa o 7%, dzięki zwiększonemu zapotrzebowaniu na Windowsa 10. Ten ostatni jest już zresztą na około 800 milionach urządzeń, jak sugerował w marcu Yusuf Mehdi. Choć na następną generację konsol poczekamy jeszcze co najmniej rok, Microsoft wydaje się całkiem gotowy na to oczekiwanie.