Projekt o nazwie Lockhart zniknął z planów twórców Xboxa.
Po ubiegłorocznym E3 w branży krążyły plotki o trzech nadchodzących konsolach Microsoftu – jednej z tej generacji i dwóch z następnej. Doniesienia te sprawdziły się częściowo, gdy w kwietniu Microsoft zapowiedział majową premierę Xbox One S All Digital, jednak podczas tegorocznego E3 Phil Spencer potwierdził istnienie tylko jednego urządzenia – Scarlett (wcześniej znanego jako Anaconda). Co więc stało się z drugą next-genową konsolą? Wygląda na to, że mogła okazać się za słaba, by mieć sens dla przyszłości Xboxa.
Urządzenie znane jedynie jako Lockhart miało być słabszą wersją następnej generacji konsoli, skierowaną do mniej majętnych odbiorców – Microsoft chciał dostarczyć potężny kombajn dla klientów gotowych zapłacić więcej i coś bardziej przystępnego dla reszty. Jak donosi Thurrott.com w oparciu o rozmowy z informatorami z firmy, idea ta generowała sporo problemów, zmuszając developerów do tworzenia wersji gier, które działałyby na słabszym z urządzeń, a potem skalowanie w górę tak, by bogatsi klienci mogli dostać lepszy produkt, a cały proces nie szedł tak płynnie, jak oczekiwano.
To, w połączeniu z rozwojem platformy xCloud, która może potencjalnie dostarczyć wysoką jakość grafiki w streamingu, eliminuje konieczność posiadania słabszego urządzenia (wiele szczegółów xCloud pozostaje jeszcze nieznanych), by cieszyć się nowymi grami. Z tego względu Spencer płynnie przeszedł o mówienia o „konsolach” do opowiadania o „konsoli”, a Lockhart prawdopodobnie nigdy nie ujrzy światła dziennego. Czy to dobry pomysł? Przekonamy się, gdy wystartuje nowa generacja konsol.