Ktoś chętny zapolować na demony z origami?
Na Steamie debiutuje dziś (a dokładniej: opuszcza Wczesny Dostęp) Book of Demons – gra, którą można by opisać, jako „Diablo z papermache”, ale to uchwyciłoby tylko część tego, czym jest ten oryginalny hack’n’slash. W związku z premierą otrzymaliśmy jednak do rozdania pięć kluczy do pełnej wersji gry, którymi chcemy się z Wami podzielić.
Jak je zdobyć? Prosta sprawa! Wystarczy, że w komentarzach pod tym wpisem powiecie, jaka inna gra z lat dziewięćdziesiątych zasługuje na zaadaptowanie przez Thing Trunk do Papierowersum (i dlaczego). Pięć najfajniejszych wpisów nagrodzimy dziś po północy kluczami – czasu jest niewiele!
MAMY LISTĘ ZWYCIĘZCÓW:
- Kamil Pasternak
- Korpokrowa
- Zzagrobnik
- Korniszon Kiszony
- Michał Nonas
Jako, że DISQUS nie pozwala na wysyłanie do zwycięzców wiadomości, prosimy wszystkich o kontakt mailowy z [email protected] i potwierdzenie, że wysłaliście mail w komentarzach tutaj (by nie doszło do pomyłek ;)), kody wylecą najszybciej jak się da!
Darkmere. Gra zasługuje by ją poznać: mroczne średniowiecze w formie najlepszego amigowego Pixelartu, kilka fajnych miejscówek i mechanika /budowa/ narracja które myślę idealnie by się dało przenieść w „papierowość”. Nadal świetnie by się grało, i dało by się wpasować w podobny styl nawiązując do genialnego orginału. Grałbym. Gralbym nawet jak by trzeba było machać dyskietkami. https://uploads.disquscdn.com/images/e667c73d529d3268eb8d8325adfde1f40f9e00ede653e176475a5fa3fb8bb850.jpg
Ja bym chętnie zagrał w odświeżonego Fallouta 2. Gra dostarczyła mi wiele radości w przeszłości i wszystkim jej następcom 'czegoś’ brakowało. Bardzo lubiłem punktowy system walki. Jak i obserwowanie tego jak działania gracza wpływały na historię poszczególnych frakcji.
A ja bym zobaczył jakiś „horror” w w wersji papierowej. Jestem przekonany że taki Silent Hill wyglądający jak makieta z ludzikami z paper mache nadal potrafiłby przerazić 😀
MORTAL KOMBAT (2)! Wyobrażacie sobie festiwal przemocy uniwersum MK w połączeniu z wycinankowym charakterem Book of Demons lub Tearaway? Sub Zero wyrywający serpentynę kręgosłupa! Kung Lao rozcinający kapeluszem oponenta, niczym czterolatek z tępymi nożyczkami robiącym swoją pierwszą wycinankę (szybko, szarpiąc krawędzie, niszcząc papier!). Każdy cios to czerwone konfetti sypiące się w każdą stronę. Stage fatality wykorzystujące spinacze biurowe, zszywacze, nożyki tapicerskie… zamiast kwasu na planszy Dead Pool rozpuszczalnik lub inny klej. Grałbym!
Zdecydowanie The Settlers II zasługuje na zaadaptowanie w takim stylu. Grafika sama w sobie byłaby już kolorowa i stylowa. Przykładowo zobaczyć ścieżki namalowane flamastrem, wióry z tartaku jako mini paski papieru i wodę składająca się z kilku warstw kartek. Poza tym ujrzenie śmiesznej, urywanej animacji osadników i zwierząt. A śmierć podczas walki żołnierzy – rwane części mundurów lub zostanie wylatującą z wieży prasowanką po dostaniu kamieniem z katapulty? Czyż to nie wyglądałoby świetnie? Moja wyobraźnia właśnie zaczęła szaleć. Bez wątpliwości – druga część Settlersów zasługiwałaby na takową edycję.
Dziękuję za wyróżnienie oraz gratuluję pozostałym uczestnikom 🙂
Jet Set Willy. Klasyczna platformówka w wydaniu papierowo-turowym mogła by być ciekawa.
starcraft :). klasyk z ’90 i nadal ogrywany w nowych odslonach (tak jak wlasnie diablo). jednostki jak w demons a budynki by powstawaly z plaskiej kartki i skladaly sie w origami ^^
Jak na moje, to zdecydowanie 'Gods’ (Golden Axe się nie łapie, bo to 1989r. …). Platformówka jakich mało, przy której spędziło się wiele godzin (rzucając włóczniami, toporami i czym tylko się dało). Gra trudna, ze świetnymi poziomami, bossami i niepowtarzalnym klimatem, która w papierowej wersji by mogła dostać swoją drugą młodość.
A ja chętnie pograłbym w takiej konwersji w „Heimdall 2: Into The Hall Worlds”. Grałem jeszcze na Amidze 500. Nie pamiętam już na ilu była dyskietkach, ale grało się wyśmienicie. W czasach gdy nie miało się dostępu do internetu, a w nielicznych czasopismach o grach o opis do konkretnej gry było ciężko, przejście tej gry metodą prób i błędów było wyzwaniem. Niemniej tym większa była radość, gdy udało się rozwiązać na własną rękę jakąś zagadkę -jedną z wielu. Sentyment do gry pozostał i tym większą radość sprawiło by mi zagranie jeszcze raz – tym razem w innej, odświeżonej szacie.
Dungeon Keeper: Klasyk, który w wersji papierowej oferowałby jeszcze więcej dobrej zabawy, a przede wszystkich mnóstwo humoru. Już widzę te pułapki zastawiane na papierowych bohaterów np. zbiornik wody… w końcu wiadomo jak kończy się spotkanie papieru z wodą, zatem potencjał jest spory na różnego typu podstępne pułapki 😉 A traktując mniej dosłownie papierowość to trzeba przyznać, że Books of demon wygląda pięknie, a Dungeon Keeper zdecydowanie zasługuje na odświeżenie w tak wyjątkowej oprawie graficznej 😀
Jak papier to samolociki z papieru a jak samolociki to WINGS! Chetnie bym zagral w wersje papierowa. Gra, ktora zapamietam z ladnie narysowanej grafiki oraz zonglerki dyskietkami 🙂
Quake.
Papierowy styl można by fajnie przenieść na gameplay: kiedy przeciwnik próbuje nas sfragować, odwracamy się bokiem i ma do zestrzelenia postać grubości kartki papieru. Im więcej nosimy broni tym większa jest nasza grubość i tym łatwiej nas zdjąć. To też utrudnienie dla gracza – musi wybierać między otwartą walką, albo byciem trudnym do zabicia (ale odwrócony bokiem nie widzi wroga). Same levele mogłyby się kurczyć i rozciągać jak origami, być zdmuchiwane, albo rozkładane jak trójwymiarowa książka.
Ja bym chętnie zagrał w odświeżonego Fallouta 2. Gra dostarczyła mi wiele radości w przeszłości i wszystkim jej następcom 'czegoś’ brakowało. Bardzo lubiłem punktowy system walki. Jak i obserwowanie tego jak działania gracza wpływały na historię poszczególnych frakcji.
Prince of Persia 🙂
Bardzo chciałbym ponownie zanurzyć się w świat Baldur`s Gate. Wyruszyć ponownie w podróż i zanurzyć się w świat Baldura i eksplorować go w wycinankowym papierowym stylu co na pewno mogłoby być fascynujące i pozwoliło odkryć go na nowo. A usłyszenie znowu kultowych słów: „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” powodowałoby jak przed laty ciarki na plecach.
Oj jakbym zagrał w papierową wersję pierwszego Carmageddona. Papercraftowe modele aut, oponenci zmieniający się w zgniecioną w kulkę, płonącą makulaturę i oczywiście piesi, będący równie płaskimi wycinankami jak w oryginale – na samą myśl o tym robi mi się cieplutko na sercu. Oczywiście każdemu kontaktowi z przedstawicielami homo sapiens towarzyszyłyby rozpryski czerwonej farby, a samochody zostawiałyby na papierowych drogach ślady opon z atramentu. Całości dopełniłyby ręcznie malowane wizerunki Maxa Damage’a i Die Anny w Pratcamie.
Cudownie byłoby zobaczyć Fallouta i Fallouta 2 w takim wydaniu. Turowy system rozgrywki jest wręcz stworzony do Papierowersum. Wyobraźcie sobie postapokaliptyczną duszę tchniętą w pożółkłe kartki papieru, które niczym niemi świadkowie, odpowiadałyby o atomowej zagładzie. Z takiej produkcji aż wylewałbym się kilmat postnuklearnych pustkowi, na których przeżywalibyśmy znów niezapomniane przygody w niczym nieograniczonym świcie, gdzie każde zadanie może być rozwiązane na wiele sposobów, a my możemy być kim chcemy. Wyimaginujcie sobie te turowe walki wykorzystujące wszystkie możliwości papieru. Już widzę jak z dodatkiem mojego ulubionego perku – Krwawa Jatka, podczas rozgrywki wszędzie fruwają czerwone serpentyny okraszone mnóstwem konfetti, co w wyrafinowany sposób pokazałoby przemoc, wciąż zachowując papierową estetykę. Głębia rozgrywki, systemu rozwoju i walki, a także dojrzała oraz mroczna fabuła zaklęta w papierowym świcie, w którym ręcznie malowane postacie walczyłyby o przeżycie, starając się nie utracić swojej moralności (wraz z pogarszającą się karmą, nasza papierowa postać ulegałaby degradacji i rozkładowi) 😀
Wysłałem do Was maila 😉
Gra lat dziewięćdziesiątych? Zdecydowanie Half-Life w moim przypadku, wydana już pod koniec tego dziesięciolecia, ale za to jaka niesamowita! Kto by nie chciał znów zobaczyć Gordona Freemana? Wszyscy czekają na Half-Life 3, a przecież warto również przypomnieć sobie przygody z jedynki. Powrót do placówki Black Mesa na pewno przyniosłoby wiele zabawy dla tych którym nie było dane tam jeszcze trafić, a i też dla tych, którzy mają ochotę na trochę odmienny styl graficzny. Gry z tamtych lat i tak charakteryzowała dosyć duża kanciastość, więc nie byłoby zbyt wiele niezadowolonych osób z takiej odmiany, a ile radości dałoby fanom ujrzenie znów legendarnych headcrabów czy Vortigauntów w origami 😀
Wiadomo może gdzie i kiedy będą wyniki zabawy?
Za parę godzin wyślemy klucze i wskażemy zwycięzców!
Chyba nie doczekamy się oficjalnej listy zwycięzców 😀
Puściłem maila 😉
Potwierdzam wysłanie maila z dość oczywistego adresu 😉