Ale decyzja o opuszczeniu Unii Europejskiej pomogła zbudować dystopijny klimat gry.

W ubiegłym roku przedstawiciele Ubisoft Massive powiedzieli serwisowi Gamesindustry.biz, że polityka w grach szkodzi interesom – mówili wtedy oczywiście o The Division 2, które odwiedziło zniszczony przez terroryzm Washington, ale jakimś cudem za wszelką cenę starał się unikać jakiegokolwiek komentarza socjo-politycznego, by nie ryzykować, że jakaś grupa odbiorców będzie niezadowolona. To samo stało się zresztą z Far Cry 5, które opowiadając o amerykańskiej sekcie stawało na głowie, by nie wartościować czyjegokolwiek stylu życia. Trudno się dziwić, zważywszy, że ostatnia produkcja Ubisoftu która trochę bardziej politykowała, Ghost Recon Wildlands, naraziła się Boliwijczykom, robiąc z ich kraju narkotykowe piekło.

Reżyser Watch Dogs Legion, Clint Hocking, prezentuje jednak nieco inne podejście. W rozmowie z serwisem IGN powiedział on, że „przyczyny Brexitu są też przyczynami wielu innych problemów na świecie” i stwierdził, że jako twórca kultury czuje się zobligowany, by rozmawiać o ważnych problemach dla ludzi problemach, a Ubisoft wspiera go w tej kwestii. Hocking zaznaczył, że nie wini Brexitu za problemy świata i uważa, że w obliczu tego, z czym musimy się mierzyć, powinniśmy nauczyć się współpracować, by zbudować lepsze jutro. O tym właśnie opowiada Watch Dogs Legion.

Trudno stwierdzić, jak wiele prawdziwego przekazu zobaczymy w nadchodzącej grze – sam Yves Guillemot powiedział przecież, że gry Ubisoftu powinny stawiać ważne pytania, ale nie dawać odpowiedzi, podtrzymując to, co oświadczyło Ubisoft Massive, nie możemy mieć więc pewności, że Legion także nie zatrzyma się właśnie na etapie stawiania pytań. Do premiery gry został jeszcze jednak rok i wiele może się w tej kwestii zmienić – w obie strony.

Hocking powiedział też, że gra zaczęła powstawać, zanim temat Brexitu pojawił się na horyzoncie i już wtedy Londyn, jako miasto z olbrzymią ilością monitoringu, wydawał się bardzo atrakcyjną miejscówką do opowiedzenia tworzonej przez niego historii. Zaznaczył, że głosy sprzeciwu i niezłomność Londyńczyków robi na nim wrażenie – od nalotów podczas II Wojny Światowej, po głośne i widoczne protesty przeciwko Brexitowi, mieszkańcy brytyjskiej stolicy zawsze dbali o to, by głosy sprzeciwu były głośno słyszalne.

Hocking ma też na koncie inną grę z odczuwalnym politycznym przekazem – Far Cry 2, w którym problemy centralnej Afryki były dość widocznym elementem między jedną strzelaniną a drugą. Czy dekadę później jego historia będzie niosła więc równie mocny sygnał? Przekonamy się za rok.