Już wszyscy gracze mogą sprawdzić we własnym zakresie jak polska reprezentantka radzi sobie w  turnieju o tytuł Króla Żelaznej Pięści.

Ja również postanowiłem skorzystać z tej okazji i dziś po pracy nabyłem DLC z nową postacią. Jest to dla mnie nowość – nigdy wcześniej nie kupiłem osobno żadnej postaci w bijatyce, zamiast tego cierpliwie czekając na „kompletną edycję”. Dodatkowo, skłamałbym pisząc, że jestem jakimś wielkim fanem Tekkena. Jako że nigdy nie posiadałem żadnego PlayStation na własność, moja styczność z poprzednimi częściami ograniczała się do potyczek z kumplami, jak akurat zaprosili do siebie na granie i do sporadycznych walk w salonach gier, gdzie akurat stał automat z tym czy innym tytułem z serii (najczęściej była to dwójka). Tekkena 7 kupiłem chyba głównie dlatego, że jako pecetowiec „w końcu mogłem”. To bardzo ładna i bardzo dobrze zrobiona gra, ale po ukończeniu story mode, pograniu trochę z kolegami i spróbowaniu sił online odstawiłem tytuł w kąt na rzecz preferowanego przeze mnie Street Fightera… a jednak to Tekken 7 jest pierwszą grą, do której dokupiłem postać. Dlaczego?

Wynika to z trzech rzeczy: po pierwsze, uważam to za absolutny czad, że jedna z najbardziej rozpoznawalnych na świecie serii bijatyk ma w swoim składzie postać z Polski – nigdy bym nie przypuszczał, że Japończycy zainteresują się naszym krajem pod tym kątem. Po drugie, styl Lidii to karate, które miałem okazję w przeszłości ćwiczyć, więc skutecznie uderza to w nostalgiczne tony. Po trzecie zaś lubię w bijatykach grać blondynkami (Cammy w Street Fighter, Sonya w Mortal Kombat, etc.) 😉 Takie 3-hit combo mi wystarczyło, aby podjąć decyzję.

Co do samej gry, to jest lepiej niż myślałem – ciosy Lidii faktycznie wyglądają jak z karate i na pewno osoby, którym ta sztuka walki jest w jakimś stopniu bliska docenią takie szczegóły jak chociażby to, że przy zadawaniu ciosu druga ręka wędruje w okolice biodra, albo możliwość przybrania różnych postaw (na przykład neko ashi dachi – postawa kota). Najbardziej cieszy mnie to, że moja pierwotna obawa została rozwiana, czyli to że Lidia będzie jakimś tam „kolejnym klonem Mishima”, która to rodzina do tej pory najbardziej kojarzyła się w Tekkenie z karate. Uczciwie muszę jednak podkreślić, że z mojej perspektywy Lidia nie jest tak przystępna w sterowaniu jak chociażby Paul. Dużo jej akcji opiera się o zmienianie wspomnianych wyżej postaw w środku kombinacji, co daje nowe możliwości i wygląda naprawdę efektownie, ale też wymaga treningu. Grałem jak dotąd około jednej godziny i po tym czasie wydaje mi się, że dobre opanowanie ciosów polskiej pani premier może stanowić wyzwanie, ale jednocześnie dać mnóstwo satysfakcji, gdy już nam się to uda. Moje pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne i myślę, że fani Tekkena podzielą ten entuzjazm. Na zakończenie wrzucam jedną, przykładową walkę online, którą rozegrałem dziś właśnie jako Lidia. A jak to wygląda u was? Czy sprawdziliście już nową postać, a jeśli tak to jak ją oceniacie?