Atari ST, które na rynku pojawiło się kilka miesięcy wcześniej, kosztowało znacznie mniej od Amigi 1000. Zgodnie z założeniami Jacka Tramiela zdołało podkopać pozycję Amigi i zdobyć pozycję lidera segmentu komputerów 16-bitowych. Amiga 1000, choć na wskroś nowoczesna i innowacyjna, cierpiała na syndrom „sierotki rynkowej” – w wyniku nieumiejętnego marketingu oraz z powodu samej budowy komputera (obudowa typu desktop z wydzieloną klawiaturą) nie była ona postrzegana jako komputer typowo domowy, zorientowany w dużej mierze na gry i zabawę.

Jednocześnie firma Commodore w tamtym okresie przestała być kojarzona ze znakomitą biznesową serią maszyn CBM/PET. Sukces Commodore 64 sprawił, iż ranga firmy „spadła” do poziomu producenta zabawek do gier. Amiga nie pasowała zatem i do tego wizerunku, i nie zrobiono nic, aby to zmienić – w początkowym okresie brakowało zarówno gier, jak i dobrej jakości oprogramowania użytkowego. Jeśli już coś się pojawiało, często były to marne porty gier właśnie z Atari ST, z mizerną (jak na możliwości A1000) grafiką oraz dźwiękiem. Na dodatek w firmie Commodore nie działo się dobrze. Pomimo znakomitej sprzedaży C64 była ona na skraju bankructwa – zakup Amigi kosztował ponad 20 milionów dolarów, a nieudana seria 264 (komputery Commodore +4, C16 i tym podobne) generowała ogromne straty.

Porzucony dla Amigi projekt C900 (profesjonalnej maszyny do pracy w systemie Unix) również nadszarpnął silnie budżet firmy. Potrzebna była jej restrukturyzacja i zmiany w linii produktów. W 1986 roku pierwotny zespół, który projektował Amigę 1000, zajęty był już budowaniem jej następcy – pod kryptonimem Ranger kryło się znaczne rozwinięcie technologii. Szybszy, w pełni 32-bitowy procesor Motorola MC68020, układ graficzny obsługujący nowinkę, pamięć VRAM, i będący w stanie wyświetlić rozdzielczość 1280×1024 pikseli w 128 kolorach – to tylko przykłady na to, jak zaawansowany miał być nowy komputer z rodziny Amiga. Jednak w tamtym okresie pamięci RAM były koszmarnie drogie, a nowość w postaci VRAM była jeszcze o kilkadziesiąt procent droższa. Kierownictwo Commodore w obliczu kryzysu finansowego podjęło decyzję o przerwaniu prac nad tym projektem. W wyniku tego praktycznie cały zespół, także Jay Miner, pożegnał się z firmą. W Commodore postanowiono natomiast skupić się na rozwijaniu technologii użytej w Amidze 1000. Inżynierom pracującym w niemieckiej filii Commodore zlecono stworzenie większego modelu z wbudowanymi gniazdami umożliwiającymi wewnętrzną rozbudowę komputera. Brak tych gniazd praktycznie dyskwalifikował Amigę 1000 w roli w pełni profesjonalnego komputera mogącego konkurować z maszynami opartymi o technologię IBM PC.

Pod koniec 1986 roku na rynku pojawiła się Amiga 2000. Zamknięta w wielkiej obudowie desktop uśmierconego wcześniej Commodore 900, oferowała wewnątrz aż pięć gniazd standardu Zorro II, cztery gniazda standardu ISA (dla kart emulujących IBM PC), gniazdo wideo do podłączania urządzeń przetwarzania obrazu oraz port procesora umożliwiający bezproblemową rozbudowę możliwości obliczeniowych maszyny. Oprócz tego – w odróżnieniu od A1000 – jądro systemu operacyjnego (w wersji 1.2) znajdowało się w pamięci ROM maszyny, dzięki czemu nie było już potrzeby wczytywania go z dyskietki przy każdym „zimnym” starcie komputera, a także likwidowało to konieczność montowania służącej w tym celu dodatkowej pamięci WOM.

Zamiast tego komputer oferowano z pełnym megabajtem pamięci RAM, podzielonym na 512 KB tak zwanej pamięci CHIP, którą można było użyć do dowolnego celu, oraz drugie 512 KB pamięci FAST włożonej w slot procesora. Procesor miał do niej dostęp bez konieczności współdzielenia czasu z chipsetem, a więc odbywało się to znacznie szybciej. Pamięć FAST, w założeniu podobna do znanego z dzisiejszych PC cache, podniosła ogólną wydajność maszyny o około 30% i to bez żadnych dodatkowych zmian w budowie komputera. Jednak konstrukcja Amigi 2000 nie była pozbawiona wad. Najpoważniejszą z nich był brak tak zwanego arbitrażu i terminacji kart Zorro II, w wyniku czego po włożeniu kart rozszerzeń komputer często zachowywał się niestabilnie i czasem aż w takim stopniu, że nie nadawał się do użytku. Projekt wymagał przebudowy. Wyprodukowano tylko około 60 000 sztuk A2000 w specyfikacji „A”. Na szczęście w tym samym czasie zespół pracujący w USA zajmował się zredukowaniem kosztów Amigi 1000 dzięki większej integracji jej podzespołów. Część układów występujących na płycie głównej A1000 zintegrowano do chipu Agnus wraz z dotychczasową jego logiką, i tak powstał tak zwany Fat Agnus. W oparciu o nowy układ zbudowano pomniejszoną wersję płyty głównej A1000 i zamknięto ją w obudowie typu All-in-one znanej z Commodore 64 i Atari ST. Na początku 1987 roku Commodore zaprezentowało Amigę 500.

Artykuł ukazał się w Pixelu #22, którego nakład został już wyczerpany. Zapraszamy jednak do sklepu Pixela po inne wydania drukowanego magazynu.